Skocz do zawartości
IGNORED

Najciekawsze tranzystorowe końcówki mocy w przedziale od około 20 do 50 tys. zł.


globtroter1
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Powoli ten wątek przeradza się dla mnie mnie w mały eksperyment socjologiczny pt.

 

"Czy da się na tym forum poprowadzić jeszcze ciekawy wątek?"

 

Wiem, że wielu z Was ma inne zdanie, a niektórzy pewnie wręcz chcą mi udowodnić coś odwrotnego. Jeszcze trochę popróbuję jak czas pozwoli, a i Moderacja pomoże (poszło już ponad setka wpisów). Niesety nie siedzę cały czas na kompie, nie mogę sam kasować bzdur i osobistych kłótni, więc i tak pewnie będziecie mieli taki wątek jaki chcecie, tak by później można było ponarzekać.

 

Namawiam tak jak i poprzednio do inteligentnych wpisów na temat.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Electrocompaniet AW 400

 

Tych monobloków słuchałem przed świętami. Miałem je przez 10 dni i porównywałem je bezpośrednio do mojego Passa X250 i dwóch innych polskich monobloków w klasie A, których premiera jest planowana. AW nie były do końca wygrzane. Dźwięk w pierwszych dniach troszkę się zmienił. Odsłuch zacząłem po tygodniu grania i trzymania ich pod prądem non stop. Mają płynną regulację głośności. Nie wiem dokładnie jak to jest zrealizowane, ale słuchałem ich na max.. W tej pozycji dźwięk wydawał się najlepiej kontrolowany.

 

Wiem już dlaczego prawie każda próba opisu brzmienia Electrocompaniet’a zaczyna się od barwy. Ona jest rzeczywiście fajna jak na tranzystor. Dźwięk ma bogatą strukturę harmoniczną. Fortepian zwłaszcza w wyższych rejestrach, smyczki zabrzmiały bdb, tak jak z dobrej lampy ( by uprościć). Struny wręcz wibrowały, ale perliście. Dźwięk był b. płynny. Scena była większa niż „moja”, bardziej rozciągnięta zarówno na boki jak i w głąb. Lepsza była jej gradacja. Ale same instrumenty stały się mniejsze, a ich brzmienie bardziej się przenikało. Straciła na tym trochę ostrość ich lokalizacji. Przejrzystość w tym ujęciu, pomimo , że dobra już tak nie powalała. Wzmacniacz miał tendencję do wygładzania dźwięku i czynienia odbioru niezwykle przyjemnym i pastelowym właśnie, w tym kontekście unikał nadmiernej analityczności i ani razu nie zabrzmiał nieprzyjemnie. A czasem chyba jednak powinien.

 

Wszystkie w/w zalety okupione były u mnie słabszą makrodynamiką, choć sam bas był obecny w ilości wystarczającej ( nie było go za dużo). Jest go jednak też mniej ( zwłaszcza średniego) niż z Passa ( to zaleta). Zarówno Pass i polska końcówka pokazały, że można sporo dynamiczniej, szybciej i z potrzebnym czasem pazurem. I tego w części mocniejszego repertuaru bardzo mi zabrakło.

 

Zmieniłem też kable głośnikowe na pełny set Analysis ( moje kolumny są wewnątrz tym fabrycznie okablowane). Nie wprowadziło to jednak istotnych zmian.

 

Od jutra, dzięki koledze Elboroth będą miąl u siebie Passa XA 30. Zapowiada sie więc ciekawie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Electrocompaniet AW 400

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Użytkownicy+

Może ktoś zna wzmacniacze Jeffa Rowlanda, ciekaw jestem opinii a i autor wątku pewnie się nie pogniewa za opinie.

Ja słyszałem wiele razy końcówkę Jeffa stereo - model 2 (ok. 10 lat temu 28000zł) i jest według mnie świetna, zdecydowanie lepsza od Krella 200S i Elektrocompanieta (nie pamiętam modelu, ale starsza końcówka). Przede wszystkim świetna średnica i góra pasma, bas niestety gorszy niż Krella (lepszego nie słyszałem), ale ogólnie całość na +.

 

Robert

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wśród faworytów technologii SS w podanym przedziale wymieniłbym amerykańskiego Spectral'a DMA-250 (ok. 12k euro w Europie). Wielka szkoda, że ta marka jest i bedzie nieobecna w naszym kraju. Spectral to przede wszystkim niesamowita szybkosć, przejrzystość i czystość brzmienia. To chyba jedyny na rynku tranzystor "za rozsadne pieniadze", ktorego bylbym sklonny nabyć.

Wśrod typów klasy "down to earth" zabrakło też niedocenionego na naszym rynku Ayre V5Xe (20k zł) - bardzo dobry stosunek jak na SS. Gładki, ze świetną fakturą i głęboka sceną.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 2 tygodnie później...

Witam

 

Właśnie stoję przed wyborem końcówki z przedziału 20-25 tys. Słucham, więc może przyda się garść refleksji. Końcówki grają z: CD BAT VK 5SE – MIT Magnum M3 - pre BAT VK 30 - MIT Magnum MA - końcówka (na razie stary Luxman tuningowany) - MIT Shotgun MH 750 - Totem Model 1 Sig.

 

Dobrze poznałem Ayre V 5xe (ok. 20 tys, 150 watów) i przez kilka dni słuchałem McIntosh 402 (ok. 25 tys, 200 watów), obie w pełni zbalansowane. Oba wzmacniacze grają świetnie, ale na tyle równie, że będę miał kłopot z wyborem. Ale będą jeszcze inne.

 

Ayre to moc, dynamika, skala dźwięku, to naprawdę całkiem potężne granie. Instrumenty i dźwięki są duże (na granicy powiększenia) i bardzo bezpośrednie. Muzyka wciąga, podana jest niesamowicie namacalnie. 
Dobrze zaznaczony jest atak i kontury dźwięków, ale jeszcze nie jest to chirurgia w stylu np. cedeków Marka Levinsona. Niestety brakuje odrobiny wyrafinowania, bogactwa brzemienia, tej substancji znajdującej się między konturami.
Ayre jest leciutko ocieplony, bas spory i mocny, góra lekko utemperowana. Brakuje jej troszkę rozseparowania i drobnych informacji. 
Scena budowana z rozmachem na boki i na wysokość. Głębia i plany są, ale nie porażają. Ayre podaje muzykę w sposób nieco podobny do starszym Musical Fidelity: głosy czy instrumenty grające solo leciutko uwypukla, wypycha do przodu, choć nie przed linię głośników. Daje to wrażenie obecności muzyki w pokoju, choć nie wszyscy to lubią.

 

Mc 402 tonalnie jest w zasadzie dość podobny do Ayre, choć może bardziej ocieplony. Gra też odrobinę bardziej miękko. Ale na tym podobieństwa się kończą. Mc nie jest mistrzem dynamiki, skala dźwięku jest o wiele mniejsza, gra lżej niż Ayre, bardziej zwiewnie, subtelniej. 
Największe wrażenie robi w McIntoshu bogactwo: wybrzmienia, harmoniczne, kolory, barwy. Ayre wydaje się przy nim nieco suchawy.
Scena jest mniejsza (węższa, o wiele słabiej ustawiona jest góra-dół), ale za to o wiele głębsza. Budowana jest też dalej od głośników - wiem że są zwolennicy i takiej prezentacji. Ale w zestawieniu ze słabszą dynamiką daje to poczucie pewnego dystansu.

 

Upraszczając. Ayre to taki bardziej rockowy zawodnik, dobry np. do big bandu. Mc Intosh - idealny do jazzowego trio, głosu z gitarą, kameralnego zespołu muzyki dawnej. Przynajmniej - to podkreślam - w moim zestawieniu.

 

Pozdrawiam Stempur

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stempur, 21 Kwi 2010, 18:00

 

>Upraszczając. Ayre to taki bardziej rockowy zawodnik, dobry np. do big bandu. Mc Intosh - idealny do

>jazzowego trio, głosu z gitarą, kameralnego zespołu muzyki dawnej. Przynajmniej - to podkreślam - w

>moim zestawieniu.

 

Tylko rodzi się pytanie, po co 400W do kameralistyki? :)

F. Kulpa testując tego Maca miał bardzo podobne wrażenia, użył porównania do dźwięku nagranego i następnie odtwarzanego z taśmy (traci na dynamice, ale nabiera miękkości).

 

Słuchał ktoś z Was może końcówek Rotela opartych na modułach IcePower B&O? Moc 2 x 500W przy 4 ohm, opis w Audio mega-entuzjastyczny, i dynamika, i błyskawiczny bas, i naturalność średnicy...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj recenzje jakiejkolwiek konstrukcji opartej na ICE powerze.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Don't trust opinion on forums.... every time I bought something based on online opinion and without listening in advance, it ended up being a big disappointment."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PMD

W swoim systemie MC 501 nie vsłuchałem, ale "rzucałem" na nie uchem kilka razy u qb1. I u niego grało to znakomicie. Nie było tych braków dynamiki, złogodzenia, odrobinę za małej skali. Ale sam Kuba mówi, że te 501 są bardzo, bardzo neutralne. A ja nie jestem pewnien, czy już jestem gotowy na takie granie :-) Wolę chyba, jak mi odrobinę słodzi... Starzeje się, czy co? Ale fakt, te 501 to dynamikę mają pioruńską a to ciągle lubię.

 

Jeszcze jedna uwaga do porównania Ayre i MC 402. McIntosh, mimo że sceną miał węższą niż Ayre i grał bardziej miękko, to paradoskalnie lepiej wypadała u niego lokalizacja poszcezgólnych instrumentów. Była nieco bardziej stabilne, latwiejsze do wskazania. Za to ten rozmach Ayre... I co ciekawe, słuchałem w innych warunkach całego zestawu Ayre (CD-pre-końcówk) i Thieli i wtedy dźwięk wydawał mi się właśnie lekko zdystansowany. CóŻ, widać ważny jest cały system i punkt odniesienia.

A przy okazji, co sądzicie o Sim Audio Moon 5?

Pozdrawiam Stempur

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stempur,

 

domyślam się, że lubisz nieco dogrzany dźwięk, patrząc na twój system i śledząc twoje wpisy.

Wracając do systemu masz zdaje się dwa mięsiste urządzenia (CD + kolumny) do tego masywne przyciemnnione MIT`y, poprostu wydaje mi się, że neutralne MC501 w tym zestawieniu nie zabiorą ci aż tak wiele tego co lubisz, a jak grają słyszałeś u Kuby (tylko weź poprawkę na to, że u Kuby cały system jest ustawiony na 0 w porównaniu z twoją konfiguracją).

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja pod wpływem tej recenzji postanowiłem wypożyczyć audiomatusa A500 i zwrotu nie było. Został bo gra nasyconą średnicą delikatną górą a bas to zupełnie co innego niż klasyczne wzmacniacze i dotego jaki niski. Ale tu poszukiwane są ciekawe wzmacniacze wielokrotnie droższe więc audiomatus odpada w przedbiegach. Dla mniej zamożnych obowiązkowa lektura do przesłucjania szczególnie dla melomanów a ja jestem przede wszystkim melomanem a dużo póżniej audiofilem. Przed wymianą wzmaniacza trzeba go sobie posłuchać a wiele osób przestanie dalej szukać chyba, że poziom cenowy jest dużo dużo wyższy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

McIntosh MC1201 - powinny załatwić sprawę. 9000 euro na audiomarkt.de. 501 to przy nich szczeniaki. Potęga, analogowe brzmienie połączone z żelazną kontrolą.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pass XA 30.5 (nowy około 20 tys. zł)

Troche o nim popiszę , bo wg mnie zasługuje.

 

Wzmacniacz porównywałem w moim systemie bezpośrednio z Pass X 250. Zaznaczam, że poniższy „potok” dotyczy moich warunków sprzętowo-akustycznych.

Ten niepozorny wzmacniacz opisywany jest jako 30W w klasie A. Jednocześnie pojawia się informacja, że klasę A opuszcza przy 60W, a jak wykazały pomiary Sterophile w praktyce wzmacniacz ten oferuje 130W/8ohm, 195W/4ohm i aż 332W/2ohm, oczywiście już w klasie AB.

Posiada potężny zasilacz, porównywalny do tego w X250. Jedyną użytkową wadą jaką zaobserwowałem są blisko rozstawione zaciski głośnikowe, które mają trzpienie z tworzywa, co trochę utrudnia solidne dokręcenie masywnych widełek bez ryzyka zwarcia. Bez klucza się nie obędzie.

 

Miał rację Elberoth , któremu jeszcze raz dziękuję za udostępnienie XA 30.5, że mimo tej samej marki trudno o dwa , tak odmiennie brzmiące urządzenia. Z tego co pamiętam, opisywał te różnice w wątku poświęconym XA 30.5 i skupiał się głównie na różnicach w zakresie temperatury i barwy. Ja odebrałem te różnice w moim systemie (!) jeszcze mocniej. To wręcz całkowicie inne estetyki brzmienia. To nie są różnice typu lepszy bas, scena, ciepło, zimno itp. Tzn. te różnice oczywiście też są, nawet można je opisać, bo są, jak sama estetyka - ewidentne, natomiast nie stanowią one wg mnie podstawowych, subiektywnych czynników przy ewentualnym wyborze między tymi urządzeniami. Podstawowa różnica zatem to właśnie całkowicie inny sposób prezentacji całości zjawiska muzycznego. Kiedyś pisałem o odwiecznym dylemacie estetycznym w odtwarzaniu (!) muzyki. Są systemy i urządzenia które można określić skrótowo jako "you are there" (tu to XA 30.5) i te stojące w opozycji , określane skrótowo jako "they are here" ( w tym przypadku X 250, choć przyznam, że wcześniej kwalifikowałem go trochę inaczej).

 

Idzie za tym przede wszystkim całkowicie odmienna prezentacja sceny dźwiękowej. Słuchając XA 30.5 miałem (pierwszy raz w moim systemie) wrażenie oglądania odtwarzanej muzyki, a nie jej słuchania. Obraz ten był jednak jak projekcja ( niczym z dobrego rzutnika na ekran – w tym przypadku ścianę) czegoś, co wydarzyło się wcześniej, było nagrane. Wrażenie prawdopodobieństwa, naturalności było olbrzymie, wręcz fotograficzne, ale jednocześnie nierzeczywiste, nie działo się tu i teraz , było niezwykle wiernie odtworzone właśnie, niczym koncert na którym parę godzin temu byliśmy. Działo się to głównie przez oddalenie samej sceny. Jej początek cofnął się w moim pokoju o 1,5 – 2 m. zdecydowanie za kolumny, do ściany za nimi ( moje kolumny i tak mają tendencję do grania do tyłu). Między początkiem sceny, a słuchaczem wytworzył się spory dystans, który wprost i w przenośni decydował o końcowym, nie do końca „rzeczywistym” w moim przekonaniu odbiorze. Muzycy nie wchodzili do pokoju, instrumenty nie miały wyjścia do przodu.

Wszystko co działo się w obrębie tej estetyki było już jednak znakomite, a samo brzmienie niezwykle koherentne. Przepięknie oddany był parametr wysokości pozornych źródeł dźwięku, akustyka pomieszczeń i aura pogłosowa. Stereofonia i separacja też. Przez samo oddalenie trochę mniejsze wrażenie robiła głębia . Nie miala tak wyraźnie zaznaczonych poszczególnych planów. Tu np. First Watt F4 był lepszy i właśnie to odebrałem jako jedną z jego podstawowych zalet. Całościowo brzmienie było niezwykle zrównoważone. Jakakolwiek zmiana proporcji dźwięku byłaby wg mnie zgubna.

 

Można oczywiście opisać te wzmacniacze tradycyjnie, w kategoriach podstawowych, ale jak zaznaczyłem chyba nie o to tu chodzi.

Można powiedzieć, że bas XA 30.5 jest mniejszy, trochę zaokrąglony, nie schodzi tak nisko, dźwięk ma mniej wypełnienia , blachy mają mniejszy ciężar, instrumenty nie mają pewnego osadzenia, makrodynamika jest tylko pewnym wycinkiem.

Z drugiej strony można powiedzieć, że X250 brakuje wyrafinowania, przejrzystości , aury pogłosowej , płynności, mikrodynamiki itd.

 

Warto posłuchać.Przy tej zdecydowanej estetyce wybór będzie czarno-biały. W pewnych aspektach to jedna z najlepszych , a całościowo zdecydowanie jedna z najciekawszych tranzystorowych końcówek mocy jakie u mnie gościły. Przy akceptacji estetyki, „super akazja”!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry ale właśnie tak jak opisujesz dźwięk 30.5 to jest właściwa prezentacja zjawiska jakim jest odsłuch muzyki. Także nie ma białe czy czarne. Zawsze białe jest białe:)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z uwagi na przejrzystość, to właściwie fajny temat na oddzielny wątek ( np. Podstawowy dylemat estetyczny: " They are here", czy "You are there"-, a może coś pomiędzy? Choć pewnie podobne dyskusje już były. Rzecz jednak ciekawa i może wcale nie tak jednoznaczna jak nam się wydaje. Proponuję, nie pisać o tym tutaj, wieczorem założę oddzielny wątek.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo czarne to oszustwo:) Np.głośniki szerokopasmowe. Nie ma różnych dróg do Hi-Endu. Hi-End to jak najwierniejsze odtwarzanie muzyki i elementów towarzyszących (aura)z nośnika. To jest Tam i Wtedy a nie Tu i Teraz:)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • 3 miesiące temu...

Dyskusję na ten ciekawy temat przeniosłem do oddzielnego wątku:

 

Podstawowy dylemat estetyczny: " they are here", czy "you are there"? A może coś pomiędzy?

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mc Intosh Mc 501 – monobloki. Cena 42 000 zł/para.

 

Słuchałem ich u siebie jakiś czas temu przez około 2 tygodnie. Oprócz mojego Passa , miałem w tym czasie do porównania kilka wyjątkowych i ciekawych wzmacniaczy: KR Audio Kronzilla SXI, Sovereign Glory i monstrualny Symphonic Line Kraft 300 ( o nich napiszę może krótko przy innej okazji). Odniesienień do Mc 501 było więc sporo.

 

Mc 501 to już chyba kultowe urządzenia tego producenta. Cieszące się też sporym uznaniem. Polecane na forum, również w tym wątku. Do odsłuchu podchodziłem zatem z ciekawością i sporymi oczekiwaniami. Na początku dałem im pograć 24h/ dobę przez prawie tydzień.

 

Ważna uwaga. Wszystkie w/w końcówki były sterowane bezpośrednio z CD. Z napięciem 2 lub 6V.

 

Wcześniej miałem okazje posłuchać u siebie już kilku urządzeń tego producenta. Zarówno końcówek mocy, jak i pre, - kiedyś szukałem pre idealnego.

501 to typowe maki. Ich odbiór, pomijając wartościowanie, zawsze jest przyjemny. Nigdy nie żałujemy czasu na ich słuchanie. Zawsze stają po stronie muzyki.

W moich warunkach (!) zaprezentowały mnóstwo cech pozytywnych i tak naprawdę chyba tylko jedną dużą wadę, która w części może być też kwestią konfiguracji. Jak wspomniałem wcześniej, - słucham bez przedwzmacniacza.

 

Mając dość szeroką, w/w skalę odniesienia dźwięk można określić jako klarowny, przejrzysty, neutralny. Inny słuchający powiedział, że brzmienie pomimo tych zalet może wydawać się trochę rozrzedzone.

 

Wychwyciłem też pewien paradoks. Wiele osób słuchających Mc 501 pisze o maksymalnej dynamice. Tu nie do końca się zgadzam. Nazwałbym to raczej ogromną swobodą grania, pewną „niewymuszonością”, ale jeszcze nie maksymalna dynamiką.. W jej uchwyceniu przeszkadza pewne złagodzenie krawędzi dźwięków, pewna dostojność, Brakuje wybuchowości, choć dźwięk jest dość szybki, to mamy do czynienia z minimalnym złagodzeniem transjentów.

I właśnie dzięki temu wzmacniacz jest odbierany jako bardzo muzykalny i swobodny. Wchodzi na wysokie obroty bezkolizyjnie, szybko, ale łagodnie.

 

 

Da się zauważyć również pewien wybieg . Leciutkie rozjaśnienie wyższej średnicy i lekkie wycofanie niższej, z przełomu z basem. Dzięki temu odczytujemy dźwięk jako bardziej klarowny, choć jednocześnie właśnie bardziej rozrzedzony. Wokale zyskują na czytelności, ale tracą na wypełnieniu, wadze. Nie przeszkadza to zbytnio, bo wysokie tony są odrobinę ograniczone i nie podkreślają dodatkowo lekkiego rozjaśnienia wyższej średnicy. Cierpi na tym trochę mikrodynamika, co jest też pochodną mniejszego ogólnego nasycenia. Idąc dalej można dodać, że pewnie wpływa to też na gorsze różnicowanie nagrań, ale to tylko w porównaniu do droższej konkurencji.

 

Należy jednak zauważyć, że dźwięk ma i tak fajną barwę, zwłaszcza jak na urządzenie w klasie AB, a minimalne zubożenie harmoniczne pojawia się tylko w odniesieniu do urządzeń pod tym względem wybitnych.

 

Oddzielnym tematem jest bas. Problem z jego nawet subiektywnym opisem jest największy. W zasadzie pomieszczenie ma tu największy wpływ. Jednak tu i teraz, czyli właśnie u mnie, muszę powiedzieć, że bas ma dużą swobodę i niskie zejście, choć Sovereign różnicował go jeszcze lepiej, a Symphonic Line schodził jeszcze niżej. Przy tej cenie to jednak żadna ujma. W kategoriach absolutnych i ta cecha ma jakiś wpływ na różnicowanie nagrań, dzięki temu część płyt brzmi w podobny, ale za to niezwykle przyjemny sposób.

 

 

I to na czym się zawiodłem - przestrzeń. Wzmacniacz gra dość dobrą stereofonią, znacznie gorszą głębią. Buduje dość duże plany, jednocześnie powodując braki w lokalizacji. Daje to mniejszą namacalność, pewien dystans do odtwarzanej muzyki i mniejszy stopień zaangażowania . Nie można mówić o trójwymiarowości sceny, choć zjawiska w przeciw fazie są budowane poprawnie. Tak jest bez firmowego pre. Jak jednak wspomniałem słuchałem kilku przedwzmacniaczy tego producenta i właśnie za pewną nadprzestrzeń je krytykowałem. Być może w komplecie będzie idealnie, tu mówimy jednak tylko o samej końcówce. Dlatego podczas odsłuchu miałem jeden podstawowy dylemat: Dźwięk verso muzyka.

I o ile dźwięk, jego definicja i składowe podobały mi się bardzo, były lepsze od mojego Passa , to sama muzyka, przyjemności płynąca z jej słuchania wywoływała różne odczucia.

 

Na koniec kilka dodatkowych uwag.

 

Wzmacniacz lubi grać głośno, im głośniej tym lepiej. U mnie nie przekraczał 50-60watt na skali firmowych mierników. Uważam też, że powinien grać w jeszcze większych pomieszczeniach niż moje ( choć otwarte) 33 mkw. Aż czuło się, że im głośniej, tym lepiej. I choć słuchając ekstremalnie głośno nadal nie znalazłem głębi, to barwowo było tylko lepiej.

 

Kable. Słuchałem na moim secie + sieciówki Transparent. Następnie zmieniłem IC na Transparenta Ref XLR.. Dało się zauważyć lekką poprawę tonów wysokich. Odbyło się to jednak kosztem dalszego złagodzenia konturów dźwięku i jego rozrzedzeniem. Moim zdaniem, ale też i innych słuchających CGR wypadł w tej konfiguracji lepiej.

 

Wszystkie powyższe, krytyczne uwagi, poza przestrzenią mają właściwie odniesienie do urządzeń droższych i konfiguracji bez pre, co powoduje, że w swym przedziale cenowym Mc 501 to moim zdaniem bardzo fajne końcówki mocy.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla orientacji załączam zdjęcie Syphonic Line Kraft 300. To ten kloc na górnej półce stolika.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

post-23829-100000053 1281563115_thumb.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GLOBTROTER1

Powiadasz,ze pewnych aspektach brzmienia sie zawiodles-wierze ze mowisz prawde,oraz wiem z jakiego

powodu,bo tez mam 33 metry i te monobloki przy tych kolumnach co masz nie mialy prawa zagrac.

W audio wszysto wazne,bo mam taka zasade metr kwadratowy powierzchni=10 watt mocy tranzystora.

Sluchalem tez w 70-ciu metrach-gralo niemalze idealnie-a u Ciebie pewnie dzwiek przez niedobrane

pomieszczenie do faktycznej mocy wzmaka sie po prostu dusil-takie moje zdanie.

Monobloki mcintosha daja rzeczywista moc ponad 700 wat na kanal-wiec i w stu metrach bedzie niezle-

-przy odpowiednich glosnikach.W moich 33 metrach wystarczajaca jest bezkompromisowa koncowka 402.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeszcze tak gwoli scislosci i prawdy

dcs puccini-to raczej nie z mcintoshem-matomiast osobiscie sluchalem z makiem 1000 combo cd,oraz

pre rowniez mak 500 dzielona oczywiscie lampowa-czemu oczywiscie-bo sie super z tym zestawieniem

zgrywa-lepiej niz pre dzielony tranzystor-taka moja wersja-ktos moze lubic[miec] inaczej.pozdr.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary,

 

Zgadzam sie co do pomieszczenia, zresztą wyraźnie też to podkreśliłem.

 

Nie do końca zgadzam się co do Pucciniego. Wręcz twierdzę, że pokazał on dużą część prawdy o tych końcówkach. Oczywiście o samych koncówkach bez pre i w tym właśnie pomieszczeniu i konfiguracji. Jasne. Dźwięk można zmieniać/ modelować innym cd lub pre tak by uzyskać zestawienie idealne, ale to niespecjalnie mnie w tym odsłuchu interesowało. Dzięki tej metodzie mogę w duzym stopniu "wyselekcjonować" brzmienie samych końcówek, kierunek w którym podążają, zwłaszcza, że zazwyczaj staram się mieć kilka róznych do porównania.

A, że część z nich zagra inaczej w innych konfiguracjach to pewne. Dlatego, jak już kiedyś pisałem daleki jestem od silenia się na obiektywizm w tych moich opisach, ciekawsze jest jak wypadają dane urządzenia w bezpośrednim porównaniu na tle innych i tu dość neutralny CD z bdb regulacją, dodatkowo regulowanym napieciem będzie bardziej miarodajny niż większość, często z założenia modelujących brzmienie pre.

 

Nie wiem jak z CD, ale w przypadku Mc 501 firmowe pre ( zwłaszcza, że mamy spory wybór róznych charakterów brzmienia) będzie pewnie najlepszym rozwiązaniem, które usunie lub zamaskuje ewentualne, śladowe mankamenty.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

globtroter1 - bardzo fajny opis MC501. Twoje spostrzeżenia pokrywają się z moimi. Jeżeli możesz to opisz pozostałe końcówki, których ostatnio słuchałeś. Myślę że bardzo wiele osób przeczyta to z zainteresowaniem.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Don't trust opinion on forums.... every time I bought something based on online opinion and without listening in advance, it ended up being a big disappointment."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok. Jestem trochę w rozjazdach, ale stopniowo będę dopisywał.

 

Jak już wspomniałem oprócz McIntosh Mc 501 miałem jakiś czas temu w systemie kilka innych wzmacniaczy. Gościły u mnie krótko. Za krótko. Nie będę się zatem silił na jakieś szczegółowe opisy, ale oczywiście chętnie podzielę się wrażeniami i emocjami, jakie każdorazowo wywołało wpięcie poszczególnych końcówek. Tym bardziej, że chyba poza Kronzillą (tą miałem trochę dłużej, więc i napiszę więcej), są to urządzenia mniej u nas znane i mało o nich informacji w sieci. W przypadku Symphonic Line nawet trudno znaleźć sensowne zdjęcia produktu.

 

KR Audio Kronzilla SXI ~ 42 000 zł.

 

Tym razem zacznę od niego i jako gospodarz zrobię w tym wątku wyjątek (!), by nie zaprzepaścić okazji i wpisać go w kontekst pozostałych odsłuchiwanych końcówek.

 

Wyjątek, bo to wzmacniacz zintegrowany. Dodatkowo hybrydowy. Ten egzemplarz posiadał jednak zwory pre-out. Korzystając zatem z tej opcji słuchałem samej lampowej(!) końcówki. I co by nie mówić, brzmienie samej końcówki było w mojej ocenie po prostu lepsze. Zyskało trochę na przejrzystości oraz kontroli basu. Ogólny charakter dźwięku jednak pozostał.

 

No, właśnie- bas. Tu mamy kompromis. W części konfiguracji może to się ujawnić jako obiektywna , wg mnie chyba jedyna (dźwiękowa!) wada tego wzmacniacza. Problem pojawi się jednak zapewne tylko przy pełnozakresowych kolumnach i będzie też w części zależny od pomieszczenia.

U mnie (!) zdecydowanie zabrakło najniższego basu . Wzmacniacz wybrnął z tego jednak w bardzo fajny sposób. W pewnym momencie, gdzieś na końcu dolnej skali kontrabasu, bas zanikał. Do tego momentu jednak był dość dobrze kontrolowany, melodyjny i zróżnicowany. Uniknięto, - tak to u siebie odebrałem, - częstego, całkowitego rozmiękczenia w dolnej skali i zamiast rozciągania kosztem definicji, bas skrócono. Nie przeszkadzało mi to wcale w większości muzyki akustycznej. Nawet tego nie usłyszymy. Ale muzyka elektryczna już ten brak w całości u mnie (!) pokazała i była to wada. Reszta to już jednak głównie zalety.

 

Kronzilla to ten rodzaj wzmacniacza, który poza w/w właściwie nie skłania do analizy dźwięku. Od razu pozwala zagłębić się w muzykę, w czym bardzo przypomina odsłuchiwanego równolegle Sovereign Glory, choć z innych powodów.

 

Brzmienie jest „rzeczywiste”, nie pozostawia wątpliwości, że takie może być. Nasycone i harmonicznie bogate. Posiada piękną barwę. Ładnie oddana jest faktura poszczególnych instrumentów, ich mikrodynamika. Nie jest też zbyt ocieplone. Tu tranzystorowy Symphonic Line wydał się nawet cieplejszy.

 

Ciekawy jest sposób dochodzenia do teg rezultatu. Nie ma tu składowych super osiągów. Wzmacniacz nie jest maksymalnie dynamiczny (makro), przejrzysty, nie sprawia wrażenia bardzo dokładnego. Wysokie tony są nawet troche zaokrąglone, podobnie jak kontury. Mimo tego dźwięk odbieramy jako ”rzeczywisty” właśnie. Duży udział ma w tym dośc specyficzny, trochę inny jak w większości wzmacniaczy sposób kształtowania przestrzeni. Patrząc na nią schematycznie, powiemy w pierwszej chwili, że pierwszy plan jest uprzywilejowany. I może tak częściowo jest. Ale w tym przypadku nie oznacza to wcale wypychania przed szereg, tym bardziej rzucania na twarz, a tylko naturalnie lepszą jego słyszalnośc na tle pozostałych, do czego dochodzi realistyczne przenikanie i wygaszanie dźwięków w tak rozłożonej przestrzeni. To dzięki temu, a nie tylko zegarmistrzowskiej lokalizacji, której drogą idą częściowo inne wzmacniacze, mamy to poczucie "rzeczywistości". Sama scena ma dość naturalne rozmiary. To nie one, a raczej właśnie to co i jak się na niej dzieje przykuwa nasza uwagę.

 

Kilka uwag. Wzmacniacz wydziela sporo ciepła, również ze względu na wielkość lamp (32x9 cm) wymaga specyficznego ustawienia, a same lampy nie należą do najtańszych.

Kable: Grałem na najwyższym modelu rca Zu Audio i reszcie swoich kabli. Pewnie tu można by jeszcze pokombinować.

Uwaga stała: grałem bezpośrednio w wyjścia regulowanego odtwarzacza CD.

Cdn.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Uwaga! Mam aktualnie na "sprzedaż"... następujące myśli na potrzeby audiofilii i muzyki:

-Nauczył się Pan czegoś od publiczności?-Tak, aby ją ignorować tak bardzo, jak to tylko możliwe. J. Zorn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

     Udostępnij



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.