Skocz do zawartości
IGNORED

Opinie na temat Kanady


theli28

Rekomendowane odpowiedzi

Szanowni,

 

Mam takowy dylemat. Posiadam rodzinę w Kanadzie, konkretnie kuzyn mojej mamy wyjechał podczas II Wojny Światowej, (obecnie ma ponad 80tkę), ożenił się tam ma dzieci, rodzinę. Utrzymuję kontakt z jego synem, który przyszedł na świat już tam. No i ten gość namawia mnie do wyjazdu, oferuje pomoc w załatwieniu papierów, w znalezieniu pracy, mieszkania etc, generalnie ponoć ma być miękki start. Tyle że… ja mam 36 lat, ustabilizowane życie prywatne i zawodowe i generalnie jestem zadowolony. Wykształcenie wyższe, angielski w sumie perfect, od lat pracuję w sprzedaży i naprawdę nie wiem czy mi się chce robić aż taką rewolucje. Wiadomo, ziomek z Kanady chwali swój kraj – urodził się tam i mieszka. Ale brakuje mi jakiejś mniej lub bardziej bezstronnej opinii. I tu moja prośba do Was – czy może ktoś z Was był/mieszkał/pracował dłużej w Kanadzie i może przedstawić opinię o tym zamorskim kraju? Czy po prostu warto? Ja nie jestem człowiekiem „głodnym”, jestem średniozamożny i mam wrażenie że w sumie mi to wystarcza… Mam trójkę dzieci w wieku 1-6-11 lat i tak się zastanawiam że może zrobić to dla nich, czy edukacja tam, za oceanem jest na tyle koszerna że jest o co się pokusić? Gdybym był młodszym kawalerem, bez dzieci, to bym się raczej nie zastanawiał tylko już rezerwował bilet na samolot, ale jest inaczej i w przypadku przeprowadzki całej rodziny, sprawa nie jest wcale prosta. Jeszcze dla uściślenia tematu, moje docelowe – przynajmniej na początek miasto – to St. Catharines, „naprzeciwko” Toronto, tuż przy Niagarze, więc turystyczna atrakcja na co dzień.

 

Proszę o opinię, czy życie w Kanadzie to naprawdę jakiś inny świat w porównaniu z naszym własnym podwórkiem?

The odd get even.

Odnośnik do komentarza
https://www.audiostereo.pl/topic/77148-opinie-na-temat-kanady/
Udostępnij na innych stronach

Szanowni,

 

Mam takowy dylemat. Posiadam rodzinę w Kanadzie, konkretnie kuzyn mojej mamy wyjechał podczas II Wojny Światowej, (obecnie ma ponad 80tkę), ożenił się tam ma dzieci, rodzinę. Utrzymuję kontakt z jego synem, który przyszedł na świat już tam. No i ten gość namawia mnie do wyjazdu, oferuje pomoc w załatwieniu papierów, w znalezieniu pracy, mieszkania etc, generalnie ponoć ma być miękki start. Tyle że… ja mam 36 lat, ustabilizowane życie prywatne i zawodowe i generalnie jestem zadowolony. Wykształcenie wyższe, angielski w sumie perfect, od lat pracuję w sprzedaży i naprawdę nie wiem czy mi się chce robić aż taką rewolucje. Wiadomo, ziomek z Kanady chwali swój kraj – urodził się tam i mieszka. Ale brakuje mi jakiejś mniej lub bardziej bezstronnej opinii. I tu moja prośba do Was – czy może ktoś z Was był/mieszkał/pracował dłużej w Kanadzie i może przedstawić opinię o tym zamorskim kraju? Czy po prostu warto? Ja nie jestem człowiekiem „głodnym”, jestem średniozamożny i mam wrażenie że w sumie mi to wystarcza… Mam trójkę dzieci w wieku 1-6-11 lat i tak się zastanawiam że może zrobić to dla nich, czy edukacja tam, za oceanem jest na tyle koszerna że jest o co się pokusić? Gdybym był młodszym kawalerem, bez dzieci, to bym się raczej nie zastanawiał tylko już rezerwował bilet na samolot, ale jest inaczej i w przypadku przeprowadzki całej rodziny, sprawa nie jest wcale prosta. Jeszcze dla uściślenia tematu, moje docelowe – przynajmniej na początek miasto – to St. Catharines, „naprzeciwko” Toronto, tuż przy Niagarze, więc turystyczna atrakcja na co dzień.

 

Proszę o opinię, czy życie w Kanadzie to naprawdę jakiś inny świat w porównaniu z naszym własnym podwórkiem?

 

Kanady nie znam, ale mam kilka uwag..

 

1. Imigracja to nie jest lekki kawalek chleba.

2. Wielu ludzi wyjezdza, zeby na wlasnej skorze doswiadczyc, ze w Polsce nie bylo tak zle

3. Duzo zalezy od szczecia i umiejetnosci, mozna wyladowac jako przyslowiomy malarz, a mozna jako poszukiwany specjalista.

4. Mozna sie w danej kulturze zaaklimatyzowac, albo i nie i zamknac sie w getcie

5. Zastanow sie, czy gdy minie miesiac (rok) miodowy w Kanadzie, czy naprawde byloby warto wywracac do gory nogami cale zycie

6. Zastanow sie, czy zostajac w Polsce nie bedziesz kiedys zalowal ze nie sprobowales przygody

7. O edukacje bym za bardzo sie nie martwil, Anglosasi w tym wzgledzie nie sa szczytem marzen

8. Pomysl czy warto zostawic w Polsce rodzine i znajomych. Kontakty sie urwa, wiezi zwiatczeja, nie bedzie juz tak samo. Z drugiej strony mozesz poznac nowych, ciekawych ludzi.

 

Moze najpierw pojedz na dluzsze wakacje i sprawdz, tak od kuchni jak sie zyje w Kandzie. I najlepiej zrob to zima!!!

 

Powodzenia, nsnotes

Mieszkałem tam i pracowałem parę lat. Czy warto - to zależy od wykształcenia i zawodu. Unikać Kanady powinni ci wszyscy, których zawody są regulowane - wymagają papierka żeby móc pracować. Lekarze, inżynierowie budowlańcy czy elektrycy, nauczyciele (nie akademiccy). Protekcjonizm jest tak wielki (mimo chronicznego braku np. lekarzy) że widziałem program o lekarzu z dwoma specjalizacjami który pracował w szpitalu jako cieć - sprzątacz. Często najłatwiejszą drogą zdobycia dostępu do zawodu są studia od zera, egzaminy dopuszczające zdają jednostki w skali kraju. Przenosiny nauczyciela - rodowitego Kanadyjczyka z jednej prowincji do drugiej wymagają zdania egzaminów.

 

Druga wada - przy staraniu się o posadę rządową jest wymóg znajomości francuskiego (polityka ugłaskiwania separatystów z Quebecu).

 

Zalety - przykładowo brak płotów w dzielnicach willowych. Ogólnie populacja dużo bardziej etyczna niż u nas, kontakty z urzędami dużo spokojniejsze. Zdolne dzieci z Polski potrafią rządzić w tamtejszych szkołach - i potem miewają ułatwioną drogę do stypendiów na najlepsze uniwerki, również w USA. Rodowici Kanadyjczycy chcą skończyć szkołę i zacząć pracować tak szybko jak się da, stąd brak chętnych na takie stypendia i ogólnie dłuższą edukację.

Ano właśnie - przygoda :) Jakbym był sam to wsiadam w samolot, jest fajnie - zostaję, nie - czapka na głowę i do widzenia. Ale mam rodzinę, a poza tym bez ruszania się stąd, uważam że w Polsce nie jest źle.

 

Misiomor - byłeś tam ale jednak wróciłeś? Możesz uchylić rąbka tajemnicy co Cię jednak skłoniło do powrotu do macierzy?

 

Kanady nie znam, ale mam kilka uwag..

 

1. Imigracja to nie jest lekki kawalek chleba.

2. Wielu ludzi wyjezdza, zeby na wlasnej skorze doswiadczyc, ze w Polsce nie bylo tak zle

3. Duzo zalezy od szczecia i umiejetnosci, mozna wyladowac jako przyslowiomy malarz, a mozna jako poszukiwany specjalista.

4. Mozna sie w danej kulturze zaaklimatyzowac, albo i nie i zamknac sie w getcie

5. Zastanow sie, czy gdy minie miesiac (rok) miodowy w Kanadzie, czy naprawde byloby warto wywracac do gory nogami cale zycie

6. Zastanow sie, czy zostajac w Polsce nie bedziesz kiedys zalowal ze nie sprobowales przygody

7. O edukacje bym za bardzo sie nie martwil, Anglosasi w tym wzgledzie nie sa szczytem marzen

8. Pomysl czy warto zostawic w Polsce rodzine i znajomych. Kontakty sie urwa, wiezi zwiatczeja, nie bedzie juz tak samo. Z drugiej strony mozesz poznac nowych, ciekawych ludzi.

 

Moze najpierw pojedz na dluzsze wakacje i sprawdz, tak od kuchni jak sie zyje w Kandzie. I najlepiej zrob to zima!!!

 

Powodzenia, nsnotes

 

Rzeczywiście - pomysł na wakcje, miesiąc - dwa, jest bardzo dobry!

The odd get even.

Misiomor - byłeś tam ale jednak wróciłeś? Możesz uchylić rąbka tajemnicy co Cię jednak skłoniło do powrotu do macierzy?

Powiedzmy że szeroko pojęte sprawy osobiste jak i lekkie zmęczenie francuskojęzycznym otoczeniem (języka owego nie znam, nie mam zamiaru poznać, francuska mentalność zupełnie mi nie pasi). Tak czy siak - takiego przebicia między PL a Kanadą jak za komuny już nie ma, więc rozpatrywanie emigracji tam w kategoriach wielkiego awansu jakby nieco straciło sens.

 

PS. Jest tam jedna rzecz zdecydowanie gorsza niż w Polsce - służba zdrowia. Na szczęście nie korzystałem, ale napatrzyłem się nieco. System w 100% państwowy, komuna taka że prywatnego (w sensie przyjmowania za pieniądze pacjenta a nie z MediCare) szpitala otworzyć nie wolno, z długimi kolejkami do zabiegów (brak lekarzy), których nie da się ominąć za pieniądze na miejscu (etyczne społeczeństwo bez łapówek).

 

Są okolice gdzie zwyczajnie nie da się zapisać do lekarza 1-szego kontaktu. Jakby się coś działo, trzeba zwyczajnie iść na izbę przyjęć. Przykład tejże w akcji - kolega oberwał piłką do baseballa w stopę, spuchła mu jak bania. O 6.00 rano następnego dnia był na izbie przyjęć, czekał do 20.00 i się nie doczekał. Następnego dnia uznał że już go tak nie boli i pokusztykał do roboty.

 

Znajomi Polacy robią wszelkie badania prywatnie, jak jadą do Polski.

Powiedzmy że szeroko pojęte sprawy osobiste jak i lekkie zmęczenie francuskojęzycznym otoczeniem (języka owego nie znam, nie mam zamiaru poznać, francuska mentalność zupełnie mi nie pasi). Tak czy siak - takiego przebicia między PL a Kanadą jak za komuny już nie ma, więc rozpatrywanie emigracji tam w kategoriach wielkiego awansu jakby nieco straciło sens.

 

PS. Jest tam jedna rzecz zdecydowanie gorsza niż w Polsce - służba zdrowia. Na szczęście nie korzystałem, ale napatrzyłem się nieco. System w 100% państwowy, komuna taka że prywatnego (w sensie przyjmowania za pieniądze pacjenta a nie z MediCare) szpitala otworzyć nie wolno, z długimi kolejkami do zabiegów (brak lekarzy), których nie da się ominąć za pieniądze na miejscu (etyczne społeczeństwo bez łapówek).

 

Są okolice gdzie zwyczajnie nie da się zapisać do lekarza 1-szego kontaktu. Jakby się coś działo, trzeba zwyczajnie iść na izbę przyjęć. Przykład tejże w akcji - kolega oberwał piłką do baseballa w stopę, spuchła mu jak bania. O 6.00 rano następnego dnia był na izbie przyjęć, czekał do 20.00 i się nie doczekał. Następnego dnia uznał że już go tak nie boli i pokusztykał do roboty.

 

Znajomi Polacy robią wszelkie badania prywatnie, jak jadą do Polski.

 

O jakim francuskim mowisz? Tylko w jednej prowincji jest to jezyk urzedowy. Jak chce sie mieszkac w Quebecu to warto go znac.

Co do sluzby zdrowia to twoje stwierdzenie nie jest nawet smieszne jest poprostu glupie (sorry!). Owszem czasami ludzie musza czekac na jakis zabieg (gdzie nie jest potrzebna natycmiastowa interwencja). W razie zagrozenia zdrowia zabiegi, operacje sa wykonywane w pierwszej kolejnosci. Roznica miedzy polska sluzba zdrowia a kanadyjska to roznica jak...... (nie chce ci robic przykrosci). A mam informacje z pierwszej reki bo moja mila zona pracuje w takowej tutaj ponad 20 lat i dobrze pamieta polska sluzbe zdrowia gdzie przepracowala ponad 10 (glowny krakowski szpital). Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaka jest roznica we wszystkich dziedzinach pomiedzy tymi dwoma sluzbami zdrowia. I uprzedzajac twoja riposte ja tutaj nie jestem 'pare lat' tylko dobrze ponad 20. Lekarzy owszem brakuje (takze pielegniarek - teraz mniej) ale to jest zrozumiale w kraju o tak maly zaludnieniu. W niektorych osrodkach oferuja dom, samochod, zapomoge, b. dobre wynagrodzenie (nawet jak dla lekarza czyli co najmniej 300k$ rocznie z tego duza czesc bez podatku) a i tak chetnych nie ma. Doklada nam tez imigracja. Ludzie czest bez zadnego wyksztacenia, z marnym (albo prawie bez) angielskim nie potrafia sie odnalezc w tutejszej rzeczywistosci. Zyja na uboczu, cos sie dzieje dziecko chore (oczywiscie nie maja lekarza rodzinnego), nie przyjdzie im do glowy pojsc do osrodka zdowia (jakich jest wiele) tylko wala na 'pogotowie' zapychajac caly system. Na koniec zapominasz o jednym i najwazniejszym: sluzba zdrowia jest bezplatna (calkowicie), ja w Albercie nie place nawet 1 centa. Wiekzosc pracodawcow pokrywa w wiekszosci leki (mala miesieczna oplata), duzo nie placi nic. Stalismy sie takze ofiarami naszego sukcesu (poczatek i polowa lat 2000) kiedy mielismy 'boom' gospodarczy i populacja niektorych miast wzrosla o nieraz 200tys. ludzi w przeciagu kilku lat. Jesli moj ton jest dla ciebie za ostry to przepraszam z gory.

 

Kanady nie znam, ale mam kilka uwag..

 

1. Imigracja to nie jest lekki kawalek chleba.

2. Wielu ludzi wyjezdza, zeby na wlasnej skorze doswiadczyc, ze w Polsce nie bylo tak zle

3. Duzo zalezy od szczecia i umiejetnosci, mozna wyladowac jako przyslowiomy malarz, a mozna jako poszukiwany specjalista.

4. Mozna sie w danej kulturze zaaklimatyzowac, albo i nie i zamknac sie w getcie

5. Zastanow sie, czy gdy minie miesiac (rok) miodowy w Kanadzie, czy naprawde byloby warto wywracac do gory nogami cale zycie

6. Zastanow sie, czy zostajac w Polsce nie bedziesz kiedys zalowal ze nie sprobowales przygody

7. O edukacje bym za bardzo sie nie martwil, Anglosasi w tym wzgledzie nie sa szczytem marzen

8. Pomysl czy warto zostawic w Polsce rodzine i znajomych. Kontakty sie urwa, wiezi zwiatczeja, nie bedzie juz tak samo. Z drugiej strony mozesz poznac nowych, ciekawych ludzi.

 

Moze najpierw pojedz na dluzsze wakacje i sprawdz, tak od kuchni jak sie zyje w Kandzie. I najlepiej zrob to zima!!!

 

Powodzenia, nsnotes

 

Czolem

Ad.1 Zgoda

Ad.2 I 'vice versa'

Ad.3 Od szczescia zalezy bardzo niewiele a wlasciwie nic. BTW znam malarzy ktorzy zarabiaja lepiej od wysoko wyspecjalizowanych inzynierow.

Ad.4 Calkowicie sie zgadzam, niestety may jako Polacy integrujemy sie(z miejscowa kultura) tak sobie.

Ad.5 Bardzo slusznie

Ad.6 Ja bym raczej powiedziel: zycie to nie 'jebajka'.

Ad.7 Kolejny mit. Szkoly srednie stoja na calkiem dobrym poziomie, zaplecze, infrastruktura w porownaniu do PL to nawet nie ma co porownywac. System nauczania inny. Szkoly wyzsze duzo lepsze.

 

 

Do zalozyciela watku: jedz, zobaczysz byc moze zadecydujesz. To forum wg mnie to chyba ostatnie miejsce gdzie ja bym szukal jakis porad. Uczciwie mowie.

>> Jackk

 

Francuski jest językiem urzędowym w QC, NB jak i w instytucjach federalnych. Coraz trudniej dostać federalną robotę nie znając francuskiego. To jest trochę nie fair wobec imigrantów - którzy chcieliby żeby ich dzieci zachowały język ojczysty. Trój-języczność jest w praktyce trudna do osiągnięcia - bez poświęcenia innych aspektów edukacji czy rozwoju. To wszystko jest pokłosiem czasów Trudeau - kiedy ugłaskiwano separatystów, pewnie pod naciskiem USA - niepodległy Quebec skończyłby był pewnie jako druga Kuba, tym razem na kontynencie. A Amerykanie mieliby odciętą drogę wodną przez rzekę St. Lawrence.

 

Moją opinię w sprawie MediCare opieram na doświadczeniach - znajomych jak i rodziny, i to z punktu widzenia pacjentów a nie pracowników. Wujek się przeprowadził z TOR do MTL - i do lekarza się zwyczajnie nie może zapisać bo wszyscy mają wyczerpane limity (stan z 2009r.)

 

Chętnych do pracy w medycynie nie ma - bo prywatna służba zdrowia w USA płaci lepiej, klimat lepszy, młodzi Kanadyjczycy nie garną się do dłuższej edukacji a Kanada jeszcze na dodatek nie uznaje dyplomów z zewnątrz o czym pisałem post wyżej. System korporacyjno - protekcjonistyczny jest tam mocny. Do tego stopnia że znajomemu kanadolski felczer chroniony przed konkurencją prawie załatwił oko (jaskra, poważne ubytki pola widzenia) - dopiero w Polsce zrobili mu porządne badania (dużo wcale nie zapłacił) i rozpisali leczenie. Klął kanadyjski system na czym świat stoi.

>> Jackk

 

Francuski jest językiem urzędowym w QC, NB jak i w instytucjach federalnych. Coraz trudniej dostać federalną robotę nie znając francuskiego. To jest trochę nie fair wobec imigrantów - którzy chcieliby żeby ich dzieci zachowały język ojczysty. Trój-języczność jest w praktyce trudna do osiągnięcia - bez poświęcenia innych aspektów edukacji czy rozwoju. To wszystko jest pokłosiem czasów Trudeau - kiedy ugłaskiwano separatystów, pewnie pod naciskiem USA - niepodległy Quebec skończyłby był pewnie jako druga Kuba, tym razem na kontynencie. A Amerykanie mieliby odciętą drogę wodną przez rzekę St. Lawrence.

 

Moją opinię w sprawie MediCare opieram na doświadczeniach - znajomych jak i rodziny, i to z punktu widzenia pacjentów a nie pracowników. Wujek się przeprowadził z TOR do MTL - i do lekarza się zwyczajnie nie może zapisać bo wszyscy mają wyczerpane limity (stan z 2009r.)

 

Chętnych do pracy w medycynie nie ma - bo prywatna służba zdrowia w USA płaci lepiej, klimat lepszy, młodzi Kanadyjczycy nie garną się do dłuższej edukacji a Kanada jeszcze na dodatek nie uznaje dyplomów z zewnątrz o czym pisałem post wyżej. System korporacyjno - protekcjonistyczny jest tam mocny. Do tego stopnia że znajomemu kanadolski felczer chroniony przed konkurencją prawie załatwił oko (jaskra, poważne ubytki pola widzenia) - dopiero w Polsce zrobili mu porządne badania (dużo wcale nie zapłacił) i rozpisali leczenie. Klął kanadyjski system na czym świat stoi.

Trojjezycznosc nie jest az taka trudna. Moj syn (juz dorosly) mowi calkiem dobrze po polsku i jakby musial (tak jak mowisz jakas praca w Ottawie) to by w krotkim czasie MUSIAL opanowac francuski. Dziwne ze twoj wujek nie moze znalezc lekarza, w takich sytuacjach zwykle jego poprzedni lekarz powinien go 'zarekomendowac'. Wystarczylby jeden telefon. USA placi lepiej ale zalezy gdzie. Pamietaj ze lekarze nawet w kanadzie to praktycznie elita (na rowni z dentystami czy prawnikami). Strzelam z glowki ale przecietna w Albercie to chyba ze 350k rocznie. Specjalisci zarabiaja duzo wiecej. Wiec to nie jest az tak zle. Z tymi zlymi specjalistami to w wiekszosci sa to doktorzy-imigranci i wiekszosci niedouczeni niestety. Stad mamy doczynienia z wysokim progiem jesli chodzi o takie zawody jak lekarz, dentysta czy niektore dzialy inzynierii. Jest to chyba normalne. Co do przypadku znajomego to mojej starszej juz wiekiem mamie w polsce sluzba zdrowia tez 'zalatwila' rutynowy zabieg na oczach (i to w Krakowiew jednej z klinik!).

I to nie jest tak ze mlodziez nie chce sie uczyc. Nauka nie jest az tak bardzo droga jak np. w US ale ciagle kosztuje! Studia medyczne tez kosztuja i sa raczej ciezkie (wymagany drugi fakultet). Potem 'katorga' na residency, itd. Dopiero po kilku ciezkich latach widac swiatlo w tunelu (specjalisci maja jeszcze gorzej). Co do protekcjonizmu to tzw. standard wyksztalcenia wyzszego jest tu o wiele wiekszy niz np. w Polsce. Byc inzynierem tutaj to jest cos (brzmi to u nas glupio ale tak to jest). Studia sa ciezkie, trudno sie dostac, mlodzi sie przykladaja, jest konkurencja. I stad odp. wynagrodzenie i szacunek (choc wszyscy mowimy do siebie po imieniu).

>> Jackk

 

Trójjęzyczność - właściwie to w życiu jeszcze chyba nie spotkałem nikogo, kto znałby polski, angielski i jeszcze jakiś język, i nie kaleczyłby w słyszalny sposób jednego z dwóch pierwszych (gdzie stać mnie na jaką-taką kontrolę). BTW - instytucje federalne to nie tylko Ottawa, są jeszcze federalne urzędy w całym kraju, jak i crown corporations. I jakoś procent stanowisk gdzie wymagają obu języków cały czas rośnie. Bilingualism na dobre wszedł do kanadolskiej politycznej poprawności.

 

Co do reszty - niezły kawałek apologetyki. Dość typowej dla zasiedziałych imigrantów (obserwacje własne) - i co ciekawe rosnącej w miarę jak dystans między Polską a Kanadą się zmniejsza.

 

PS. Wymaganie obu języków w sytuacji kiedy w prywatnym sektorze angielski dominuje bezdyskusyjnie (to frankofoni uczą się ang. a nie odwrotnie), sprawia że na wyższych stanowiskach rządowych pojawiła się nad-reprezentacja Quebecker'ów. W czasie Sponsorship Scandal bodajże 3 z 4 głównych crown corporations były zarządzane przez frankofonów, i ochoczo uczestniczyły w całym przekręcie.

>> Jackk

 

Trójjęzyczność - właściwie to w życiu jeszcze chyba nie spotkałem nikogo, kto znałby polski, angielski i jeszcze jakiś język, i nie kaleczyłby w słyszalny sposób jednego z dwóch pierwszych (gdzie stać mnie na jaką-taką kontrolę). BTW - instytucje federalne to nie tylko Ottawa, są jeszcze federalne urzędy w całym kraju, jak i crown corporations. I jakoś procent stanowisk gdzie wymagają obu języków cały czas rośnie. Bilingualism na dobre wszedł do kanadolskiej politycznej poprawności.

 

Co do reszty - niezły kawałek apologetyki. Dość typowej dla zasiedziałych imigrantów (obserwacje własne) - i co ciekawe rosnącej w miarę jak dystans między Polską a Kanadą się zmniejsza.

 

PS. Wymaganie obu języków w sytuacji kiedy w prywatnym sektorze angielski dominuje bezdyskusyjnie (to frankofoni uczą się ang. a nie odwrotnie), sprawia że na wyższych stanowiskach rządowych pojawiła się nad-reprezentacja Quebecker'ów. W czasie Sponsorship Scandal bodajże 3 z 4 głównych crown corporations były zarządzane przez frankofonów, i ochoczo uczestniczyły w całym przekręcie.

 

Czolem

To bys sie zdziwil jesli chodzi o 3 jezyki. Corka siostry mojej zony z Toronto mowi swietnie po polsku (chodzila do polskiej szkoly) i jeszcze lepiej po francusku (bardzo zdolna jest).

Tak jestem zasiedzialy ale w kraju tez bywam (nie za czesto). I obserwuje zmiany na lepsze z duza satysfakcja. Jeszcze pare lat i bede dluzej w Kanadzie niz czas kiedy zylem w Polsce. Dziwil bym sie jakby to nie mialo wplywu na moje poglady. Co do urzedow federalnych (Crown) to masz oczywiscie racje ale to temat na osobna dyskusje. Ale fakt pozostaje faktem ze znajomosc francuskiego to moze byc duzy plus (nawet w prywatnej korporacji).

Tak czy siak - dla człowieka rozważającego emigrację, wymaganie znajomości aż dwóch języków obcych dla osiągnięcia statusu pełnoprawnego obywatela, jest raczej wadą kraju stawiającego takie wymagania. I warto o tym wiedzieć przed podjęciem decyzji.

Mimo wszystko - pewne zalety emigracji są. Przykładowo z wychowaniem dzieci - w Kanadzie jest mniej dylematu "wychowywać na zepsutego szpanera czy zakompleksionego szmaciarza" - w końcu to, że jako społeczeństwo lepiej radzą sobie w innowacyjności itd. musi mieć jakąś przyczynę.

Znam rodzine zwiazana zawodowo ze sluzba zdrowia, ktora wrocila po kilkunastoletnich zagranicznych wojazach do Polski i nie zamierzaja stad wyjezdzac.

Cale to zachodnie cudo ma drugie dno:

- panstwo policyjne

- korporacjonizm

- kult pieniadza

- nie integrujemy sie z tamtymi spoleczenstwami, bo sa kulturowo i obyczajowo fasadowe, a de facto puste i glupawe

"Po raz pierwszy w historii ludzkości możesz przenieść chorobę, na którą nie chorujesz, na kogoś, kto został na nią zaszczepiony !!!" u2be

Znam rodzine zwiazana zawodowo ze sluzba zdrowia, ktora wrocila po kilkunastoletnich zagranicznych wojazach do Polski i nie zamierzaja stad wyjezdzac.

Cale to zachodnie cudo ma drugie dno:

- panstwo policyjne

- korporacjonizm

- kult pieniadza

- nie integrujemy sie z tamtymi spoleczenstwami, bo sa kulturowo i obyczajowo fasadowe, a de facto puste i glupawe

 

I jest w tym sporo prawdy, chociaz nie zawsze i nie wszedzie na 100%...

 

nsnotes

Tak czy siak - dla człowieka rozważającego emigrację, wymaganie znajomości aż dwóch języków obcych dla osiągnięcia statusu pełnoprawnego obywatela, jest raczej wadą kraju stawiającego takie wymagania. I warto o tym wiedzieć przed podjęciem decyzji.

To nie jest prawda. Nikt od nikogo nie wymaga znajomosci 2 jezykow! Uczepiles sie tego nieszczesnego francuskiego jak przyslowiowy 'rzep'. W wiekszosci praca w sektorze prywatnym jest o wiele bardziej lukratywna od pracy w sektorze 'panstwowym'.

Nie znam Kanady, ale po sąsiedzku w Nowym Jorku przeżyłem parę lat. Zatem nie o Kanadzie, tylko ogólnie o emigracji. Z perspektywy czasu formułuję to tak: nie tyle żyjemy w jakimś miejscu, co wśród jakichś ludzi. To międzyludzkie więzi decydują o jakości życia w głównej mierze, warunki materialne to rzecz drugorzędna (zawsze relatywna).

Jeśli mamy prawdziwych przyjaciół, zgraną rodzinę, ciekawych znajomych, a dzieci fajnych kumpli - trzeba być bardzo ostrożnym, bo odbudowanie takiego skarbu na emigracji potrwa lata albo nigdy się nie uda.

Jeżeli natomiast nie mamy cennego otoczenia albo jest nam ono obojętne - emigracja może być niezłą przygodą.

zwolennik łagodności

Dzięki za wszystkie wpisy! Powoli mi się w głowie układa - na pewno z rodzinką pojadę tam na dłuższe wakacje, no i zobaczymy na miejscu. Osobiście mam za sobą przeprowadzkę z rodzinnego miasta, obecnie żyję i mieszkam zaledwie jakieś 200km dalej. I co? Prawda jest taka że kontakty z moimi dawnymi przyjaciółmi są w tej chwili więcej niż sporadyczne, po prostu siłą rzeczy. Teraz tu, na miejscu, poznałem nowych ludzi i mogę powiedzieć że fajnie jest. Dlatego nie przeraża mnie wyprowadzka na drugi koniec świata - obecne kontakty się urwą i tyle. Tam, poznam nowych ludzi, raz się udało to drugi raz czemu nie. Nie widze po swojej stronie bariery językowej, pracuję w handlu od lat i myślę że jestem osobą dość, hm - elastyczną. A jeśli chodzi o standard życia - raczej to wszystko bym traktował jako przygodę i zmianę w kategorii audiofilskiej - będzie niekoniecznie lepiej tylko po prostu inaczej :) Wymieniłem parę klocków w życiu i tak zawsze po prostu było :) Tak samo jest z kobietami - po latach okazuje że każda z nich to mniej lub bardziej podobny zestaw komplikacji a zakochanie trwa max pół roku.

Zdaję sobie sprawę że różnice Polska i tak zwany Zachód to już przeszłość. Zjeździłem sporo kawałek Europy - co prawda tylko turystycznie - i nigdzie nie było tak żebym powiedział, tak, to jest moje nowe miejsce. Z tą Kanadą to rzecz się wzięła właściwie przypadkiem, rodzina proponuje no to człowiek zaczyna myśleć. Natomiast zupełnie bez ciśnienia. Żona chce jechać, dzieci też - to ostatnie traktuję na razie jako bardziej ciekawostkę :)

 

Misiomor - dlaczego brak płotów w dzielnicy willowej uważasz za zaletę? Przecież jakiś np. obcy pies może nasrać na trawnik? :)

The odd get even.

Jak ktoś ma psa, musi mieć płot. Podobnie w przypadku basenu w ogrodzie. Przy co 20-tym domu może jest. Właśnie o to chodzi - komfort spaceru jest nieporównywalny. Tam idziemy sobie otwartym terenem na którym tu i ówdzie stoją domy. W Polsce w podwarszawskich dzielnicach willowych - mamy wrażenie więziennego spacerniaka, wszędzie płoty, idąc chodnikiem jesteśmy co chwila obszczekiwani brzez wielkie bydlę w typie rottweilera rzucające się jeszcze na ów płot. Niebo a ziemia... Dopiero zresztą po powrocie owe wszechobecne w PL płoty zaczęły mi przeszkadzać - jak zrozumiałem że w bardziej cywilizowanym społeczeństwie są niepotrzebne.

 

Co do obsrywania - tam psy się nie włóczą samopas. Gorzej ze skunksami - ścierwo niemożebne.

W Polsce w podwarszawskich dzielnicach willowych - mamy wrażenie więziennego spacerniaka, wszędzie płoty, idąc chodnikiem jesteśmy co chwila obszczekiwani brzez wielkie bydlę w typie rottweilera rzucające się jeszcze na ów płot.

 

To racja. Płoty z wywalonym logo firmy ochroniarskiej i kraty w oknach. Rzeczywiście spacerniak.

The odd get even.

Dzięki za wszystkie wpisy! Powoli mi się w głowie układa - na pewno z rodzinką pojadę tam na dłuższe wakacje, no i zobaczymy na miejscu. Osobiście mam za sobą przeprowadzkę z rodzinnego miasta, obecnie żyję i mieszkam zaledwie jakieś 200km dalej. I co? Prawda jest taka że kontakty z moimi dawnymi przyjaciółmi są w tej chwili więcej niż sporadyczne, po prostu siłą rzeczy. Teraz tu, na miejscu, poznałem nowych ludzi i mogę powiedzieć że fajnie jest. Dlatego nie przeraża mnie wyprowadzka na drugi koniec świata - obecne kontakty się urwą i tyle. Tam, poznam nowych ludzi, raz się udało to drugi raz czemu nie. Nie widze po swojej stronie bariery językowej, pracuję w handlu od lat i myślę że jestem osobą dość, hm - elastyczną. A jeśli chodzi o standard życia - raczej to wszystko bym traktował jako przygodę i zmianę w kategorii audiofilskiej - będzie niekoniecznie lepiej tylko po prostu inaczej :) Wymieniłem parę klocków w życiu i tak zawsze po prostu było :) Tak samo jest z kobietami - po latach okazuje że każda z nich to mniej lub bardziej podobny zestaw komplikacji a zakochanie trwa max pół roku.

Zdaję sobie sprawę że różnice Polska i tak zwany Zachód to już przeszłość. Zjeździłem sporo kawałek Europy - co prawda tylko turystycznie - i nigdzie nie było tak żebym powiedział, tak, to jest moje nowe miejsce. Z tą Kanadą to rzecz się wzięła właściwie przypadkiem, rodzina proponuje no to człowiek zaczyna myśleć. Natomiast zupełnie bez ciśnienia. Żona chce jechać, dzieci też - to ostatnie traktuję na razie jako bardziej ciekawostkę :)

 

Misiomor - dlaczego brak płotów w dzielnicy willowej uważasz za zaletę? Przecież jakiś np. obcy pies może nasrać na trawnik? :)

 

Wg mnie za lekko do tego podchodzisz. Nie wiem skad czerpiesz informacje ze nie ma roznic pomiedzy Polska a tzw. 'zachodem'. Roznice sa w dalszym ciagu duze, a pomiedzy kanada a Pln. Ameryka ogromne. Nie mowimy tu o dostepnosci towarow np. w sklepach bo to nie o to chodzi! Wyjazd turystyczny pozwoliby ci sie troche zorientowac w jakosci zycia w Kanadzie ale tak naprawde to dopiero poczatek. Naprawde uwierz mi Kanada to inny kraj niz Polska, nawet ta po przemianach. Jesli juz pojedziesz koniecznie zobacz inne rejony Kanady. Kanada to wyjatkowy kraj/kontynent o b. malym zaludnieniu. To nie tylko wschodnie wybrzeze czy miasta jak Toronto, Montreal. To takze Calgary, Vancouver itd. Roznice pomiedzy prowincjami sa naprawde znaczne nawet dla ludzi tu urodzonych a co dopiero dla imigrantow. Bedziesz mial tzw. 'soft landing' tutaj. Niektorzy uwazaja to za plus niektorzy za minus. Pamietasz takie stare powiedzenie z kultowego filmu 'Road House' - it will get worse before it gets better! Wiekszosc ludzi tutaj naprawde dobrze sie urzadzila (zachodnia Kanada) ale to wymagalo lat pracy i samozaparcia.

Pzdr

 

To racja. Płoty z wywalonym logo firmy ochroniarskiej i kraty w oknach. Rzeczywiście spacerniak.

W Kanadzie tak jak na caly swiecie sa ploty. Zdarzaja sie domy bez ale wiekszosc je ma i nie chodzi tutaj o zadne psy. Psy nie sraja ( a raczej sraja) tylko wlasciciele podnosza odchody. Psy nie szczekaja czy ujadaja bo za to mozna dostac mandat (pies w zasadzie nie moze byc zostawiony bez opieki na zewnatrz). Kraty w oknach? Sam zobaczysz. To jest jedna z tych duzych roznic pomiedzy tymi dwoma krajami.

Pare uwag na temat emigracji zamorskiej dotychczas nie poruszonych.

 

1. jesli rodzina w Kanadzie zalatwi Ci stabilna prace calkowicie zaspokajajaca Twe oczekiwania a przynajmniej potrzeby to polowa sukcesu. Jesli nie to poza punktami w immigration to moze Ci tylko ulatwic wejscie w srodowisko - na ogol polonijne czyli prawie nic;

2. na emigracji rozpada sie dwa razy tyle rodzin co w Polsce. Wystarczy, ze zaczna sie powazniejsze i dluzsze problemy z praca i dochodami a juz masz spora szanse, ze rodzina bedzie Cie winic za wszelkie trudnosci i niepowodzenia. W takich sytuacjach dostatecznie atrakcyjne polskie zony w miare zadowolone z rodzinnego zycia w kraju nadwislanskim zaczynaja szukac miejscowych kochankow i z latwoscia znajduja i rozwalaja rodzine czesto myslac, ze sie lepiej urzadza z kochankiem co niestety nie dziala jesli sa dzieci.

3. najwazniejsze dla emigranta sa kwalifikacje zawodowe (nie pisales jakie masz kwalifikacje, praca w handlu to za malo mowi), samodzielnosc, przedsiebiorczosc i wytrwalosc bo jezyk juz znasz.

 

Na emigracji spedzilem wiekszosc zycia. W Kanadzie bylem, mam tam dalsza rodzine i troche znajomych ale wyladaowalem na Antypodach. Troche zaluje, ze nie przenioslem sie do Kanady bo blizej Polski i innych kontynetow mnie interesujacych. Tutaj mam pod bokiem Azje, ktora akuratnie mniej mnie interesuje. Ale ja wyjezdzalem 30 lat temu z PRL'u uchodzac przed stanem wojennym badz pomoca bratnich narodow czego niemal wszyscy sie spodziewali. Ty rozwazasz wyjezd w zupelnie innej sytuacji politycznej i ekonomicznej.

 

Jesli punkt 3 to Twoja sila to mozesz emigrowac. Predzej czy pozniej odniesiesz sukces wiekszy niz w Polsce.

 

Jesli

Pare uwag na temat emigracji zamorskiej dotychczas nie poruszonych.

 

1. jesli rodzina w Kanadzie zalatwi Ci stabilna prace calkowicie zaspokajajaca Twe oczekiwania a przynajmniej potrzeby to polowa sukcesu. Jesli nie to poza punktami w immigration to moze Ci tylko ulatwic wejscie w srodowisko - na ogol polonijne czyli prawie nic;

2. na emigracji rozpada sie dwa razy tyle rodzin co w Polsce. Wystarczy, ze zaczna sie powazniejsze i dluzsze problemy z praca i dochodami a juz masz spora szanse, ze rodzina bedzie Cie winic za wszelkie trudnosci i niepowodzenia. W takich sytuacjach dostatecznie atrakcyjne polskie zony w miare zadowolone z rodzinnego zycia w kraju nadwislanskim zaczynaja szukac miejscowych kochankow i z latwoscia znajduja i rozwalaja rodzine czesto myslac, ze sie lepiej urzadza z kochankiem co niestety nie dziala jesli sa dzieci.

3. najwazniejsze dla emigranta sa kwalifikacje zawodowe (nie pisales jakie masz kwalifikacje, praca w handlu to za malo mowi), samodzielnosc, przedsiebiorczosc i wytrwalosc bo jezyk juz znasz.

 

Na emigracji spedzilem wiekszosc zycia. W Kanadzie bylem, mam tam dalsza rodzine i troche znajomych ale wyladaowalem na Antypodach. Troche zaluje, ze nie przenioslem sie do Kanady bo blizej Polski i innych kontynetow mnie interesujacych. Tutaj mam pod bokiem Azje, ktora akuratnie mniej mnie interesuje. Ale ja wyjezdzalem 30 lat temu z PRL'u uchodzac przed stanem wojennym badz pomoca bratnich narodow czego niemal wszyscy sie spodziewali. Ty rozwazasz wyjezd w zupelnie innej sytuacji politycznej i ekonomicznej.

 

Jesli punkt 3 to Twoja sila to mozesz emigrowac. Predzej czy pozniej odniesiesz sukces wiekszy niz w Polsce.

 

Jesli

 

W temacie moich kwalifikacji, to od siedmiu lat jestem na stanowisku dyra handlowego w branży IT, także myślę że sobie poradzę w cywilizowanym świecie :)

Antypody? Australia? Wydaje mi się że fajny region :) Napisz coś więcej, region, jak się żyje.

The odd get even.

Jeśli Australia, to po otwarciu wątku przez Theliego miałem załozyć pokrewny o Australii właśnie. Kusi bardzo. Dotychczasowe raporty od znajomych, którzy tam byli lub właśnie pojechali są b. zachęcające. Chodzi o jakość życia, a konkretnie o podejście ludzi w stylu 'No worries, mate!'. Plus przyroda, plus egzotyka połączona z w miarę podobną cywilizacją - czyli egzotyka, bez szoku kulturowego, niemniej z kulturową odmianą. Tak na razie to wygląda. Jeśli ktoś zna minusy, chętnie bym posłuchał.

Powrót po dłuższej przerwie...

Jeśli Australia, to po otwarciu wątku przez Theliego miałem załozyć pokrewny o Australii właśnie. Kusi bardzo. Dotychczasowe raporty od znajomych, którzy tam byli lub właśnie pojechali są b. zachęcające. Chodzi o jakość życia, a konkretnie o podejście ludzi w stylu 'No worries, mate!'. Plus przyroda, plus egzotyka połączona z w miarę podobną cywilizacją - czyli egzotyka, bez szoku kulturowego, niemniej z kulturową odmianą. Tak na razie to wygląda. Jeśli ktoś zna minusy, chętnie bym posłuchał.

 

Generalnie z zebranych dotąd przeze mnie informacji wynika że albo Kanada albo Australia. Tyle że Australia to już koniec świata, panie :) Daleko! Ale pięknie. W pobliżu Nowa Zelandia no i polinezja i mikronezja, cudeńka!

The odd get even.

Życie w Kanadzie to inny świat, lepiej, wygodniej i tak dalej,oczywiście, ale czy tego naprawdę chcesz?

Musiałbyś mocno chcieć bo pierwsze miesiące czy lata będzie ciężko, emocjonalnie

ciężko, duża zmiana

 

Jeśli potrafisz w PL zarabiać, bez problemu, porządne pieniądze, i jesteś pewien, że w przyszłości też sobie poradzisz w PL, to się dobrze zastanów czy chcesz jechać. Ale jeśli miałbyś mieć czy masz problemy z zarabianiem w PL to wtedy jedź, tam jest dużo łatwiej

 

 

Tyle że… ja mam 36 lat, ustabilizowane życie prywatne i zawodowe i generalnie jestem zadowolony. Wykształcenie wyższe, angielski w sumie perfect, od lat pracuję w sprzedaży i naprawdę nie wiem czy mi się chce robić aż taką rewolucje. Czy po prostu warto? Ja nie jestem człowiekiem „głodnym”, jestem średniozamożny i mam wrażenie że w sumie mi to wystarcza… Mam trójkę dzieci w wieku 1-6-11 lat i tak się zastanawiam że może zrobić to dla nich, czy edukacja tam, za oceanem jest na tyle koszerna że jest o co się pokusić? Gdybym był młodszym kawalerem, bez dzieci, to bym się raczej nie zastanawiał tylko już rezerwował bilet na samolot, ale jest inaczej i w przypadku przeprowadzki całej rodziny, sprawa nie jest wcale prosta.

Theli, weź pod uwagę co napisał Vik. Ponadto, nie wiem jaka jest sytuacja zawodowo-językowa Twojej żony, ale weź to pod uwagę: jeśli jej zawód albo język stanowić może problem w znalezieniu pracy w Kanadzie decydujesz się na duże ryzyko. Trzeba b. dużo wytrzymałości psychicznej, wsparcia, etc. by przezwyciężyć frustrację, pomóc zachowąć wiarę w siebie, swoje umiejętności osobie, która przez dłuższy czas pozostaje bez pracy. Tego typu sytuacje mogą rodzić konflikty i kryzysy w małżeństwie. A na obczyźnie łatwiej o ekstremalne posunięcia, bo człowiek cuzje się przyparty do muru, nie ma tylu przyjaciół co w PL, etc.

Powrót po dłuższej przerwie...

Tak po krotce, dosc trafny opis Kanady mozna znalezc tu:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.