Skocz do zawartości
IGNORED

Fascynacje jazzowe


Chicago

Rekomendowane odpowiedzi

Polskim jazzem fascynacji ciąg dalszy... Powiedzcie mi, czy zna ktoś płyty w stylu Zbigniew Lewandowski 1984? Mi przychodzi do głowy Laboratorium, ale chcę więcej i więcej. Niestety płyta niedostępna na CD...

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez monolithhh

CXN v2 // Roksan K3 // KEF R3

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gilad Hekselman - 'Hearts Wide Open' / Le Chant Du Monde Records, 2011

Sesja zrealizowana 28 i 29 marca 2010 roku. Na pokładzie Joe Martin na basie, Mark Turner na saksofonie, Marcus Gilmore na perkusji i lider oczywiście na gitarze. Melodyczne, subtelne i bezswingowe granie na tej uroczej płytce przypomina mi najlepsze 'opowieści' Kurta Rosenwinkela i tak jak nie da się uciec w tego typu graniu od wczesnych influencji pochodzących od Johna Abercrombie i Pata Metheny, tak i nie ma ucieczki od Kurta Rosenwinkela, bo to on właśnie takie rzeczy jak na omawianym albumie 'wymyślił', albo co najmniej spopularyzował, wprowadzając zasady i styl 'nowej szkoły grania'. Oczywiście 'język' i forma wypowiedzi Gilada Hekselmana ma swój własny styl charakteryzujący się dynamicznym zróżnicowaniem, delikatnością i dotykową w pełni kontrolowaną formą grania (o czym mogłem się przekonać trzy miesiące temu podczas koncertu Bena Wendela w chicagowskim Consellation), to jednak wyrażnie słychać, że lider sesji musiał kiedyś dużo słuchać Kurta Rosenwinkela. Jak się do tego wszystkiego dorzuci jeszcze dwa kluczowe nazwiska obejmujące szeroką współpracę z Rosenwinkelem, czyli Marka Turnera i Joe Martina, to skojarzenia tym bardziej nasuwają się same. Do tych wspaniałych muzyków, Hekselman dobrał jeszcze jednego wspaniałego - geniusza, perkusistę młodszego pokolenia Marcusa Gilmore, który chyba nieprzypadkowo uważany jest za jednego z najwybitniejszych drummerów współczesnej sceny jazzowej i tak jak jego słynny dziadek Roy Haynes, potrafi zachwycić nie tylko timem i rytmem, ale jak najbardziej impresjonistycznym talentem swoich rąk, które są w stanie malować, koloryzować i uzupełniać całe spektrum zdarzeń w muzycznych opowieściach, których doświadczamy na tym wyjątkowym, wyciszonym albumie. Bardzo dobra płyta!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

R-5579439-1397093749-9551.jpeg.jpg

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Chicago
Edyt Stylista

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chicago, pozwolę sobie na małą prywatę choć cały czas o jazzie...
Mam pytanie: czy wiesz, co się dzieje z Kenem Vandermarkiem? O ile dobrze pamiętam to chicagowski muzyk, wydaje mi się że kiedyś dużo bardziej aktywny. W każdym razie wydawniczo bardziej aktywny.
Czy wciąż rezyduje w Chicago, koncertuje tam? Bywasz może na jego koncertach?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie jego band DKV wydał w Not Two fantastyczny box.Piszę o tym w nowościach jazzowych.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vandermark, to już chyba jest bardziej obywatelem świata niż człowiekiem z Chicago - ostatnio byłem na nim dwa lata temu w Green Mill. Na pewno gra jeden koncert w roku, właśnie w Green Mill, ale być może udziela się częściej. Z tego co wiem, to ostatnio grali w zeszłym roku w lecie - nie byłem na tym koncercie, choć plan był taki, że miałem być. Wiem, że przyjeżdża do Chicago na sesje, które wydaje m.in. polska NotTwo, o której to płycie wspomniał Wojciech. Co chwilę słyszę o jakimś projekcie, albo z Polakami, albo z muzykami ze Skandynawii, albo z Nemcami - ciężko za Vandermarkiem trafić - pojawia się i znika. Ilość jego projektów lub płyt z jego udziałem, to chyba rekordy galaktyki. Natomiast chicagowską ekipę, która gra z Vandermarkiem można dość często spotkać na chicagowskich gigach i koncertach - np. Hamid Drake jest często w Chicago i jak już się udziela koncertowo, to przeważnie w Constellation, choć ostatnio grali w jakiejś dziurze na Południu miasta.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Louis Winsberg - 'Jaleo' / Sunnyside Records, 2001 - USA Edition

Louis Winsberg jest wszechstronnym i przesprawnym gitarzystą pochodzącym z Francji, którego znam od lat dzięki niekończącej się miłości do Dee Dee Bridgewater, bo to właśnie nikt inny, tylko on przez szereg lat był jej gitarzystą w jej różnych składach - poznałem go osobiście podczas pierwszego mojego zetknięcia w formie live z Dee Dee Bridgewater i było to pewnie z 20 lat temu podczas koncertowego ogrywania jej 'francuskiej', genialnej płyty. Koncerty odbyły się jeszcze w starej i najlepszej lokacji słynnego chicagowskiego klubu Jazz Showcase i trwały chyba cztery dni jak to zwykle bywało w Showcase - po dwa sety dziennie. Po tej imprezie byłem na koncertach Dee Dee Bridgewater pewnie z dziesięć razy i zawsze było kosmicznie, choć ten pierwszy gig był zjawiskowy, który się pamięta do końca życia.

Płyta 'Jaleo' nie jest jazzowa i obcujemy tutaj z 'gipsy i flamenco', z czego słynie m.in. Winsberg, choć jak już wspomniałem, ten gość gra wszystko na najwyższym poziomie. A jak 'gipsy i flamenco', to od razu pojawia się w pamięci Paco i ta płyta jest właśnie poświęcona Paco, choć sprawne i osłuchane ucho już przy otwarciu płyty w 'Sacromonte' usłyszy wielki ukłon w stronę Pata Metheny, co jest pięknym gestem, bo jakby nie spojrzeć i co by nie powiedzieć, Pat wielkim artystą i genialnym gitarzystą jest, inspirując swoją grą i swoją sztuką wiele pokoleń. Ten ukłon jest w części 'mostowej' zakładając, że jest to forma AABA, czyli w części B. 'Słychać Pata' póżniej jeszcze nie raz, jednak w 'Sacromonte' nie można tego nie zauważyć. Co dalej? Dalej jest ciągle zjawiskowo i z wielkim feelem, bo granie flamenco bez feelu nie ma sensu. Można też jak się chce odnależć fragmenty dedykowane Richardowi Bonie - przynajmniej ja miałem takie skojarzenia, oraz syntetyczną rumbę, czyli kubański ślad w feelingu Chicka Corei. Jest też obecny mocny impuls bałkański rozłożony w trzech partiach... Płyta różnorodna, kolorowa, z fantastycznym i przebogatym instrumentaruim, z czujem, z obszernym i świetnym brzmieniem i z transowym podkładem flamenco-gipsy ciągnącym się praktycznie od początku do końca. Excellent!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

R-7706362-1447112330-7456.jpeg.jpg

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miles Davis - "Ascenseur pour l'Échafaud"

Płyta została nagrana 1957r jako ścieżka dźwiękowa do filmu o tym samym tytule (polskie tłumaczenie - "Windą na szafot").

Wczoraj miałem okazję pierwszy raz posłuchać w wersji zremasterowanej.

Jestem pod ogromnym wrażeniem. Słucha się tego z ogromną radością i przyjemnością.

 

c0f025ed0b4d19d5ccec34c1aa4b3a85.jpg

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radość jest tym większa jak się posiada świadomość, że Miles nagrywał tę muzykę na gorąco, patrząc na roboczą wersję filmu i jednocześnie notując, komponując i improwizując. Żeby dodać muzyce należytej atmosfery adekwatnej do fabuły filmu, wynajął stary, posępny i mroczny dom, w którym muzycy grali z odpowiednim do akcji filmu feelingiem. Ponoć zdało to egzamin w 100% i dodało niesamowitej atmosfery. W Stanach film ten był prezentowany pod tytułem 'Frantic'.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam ostatnio fazę i przyznam, że to moje dla mnie osobiste odkrycie - Adam Bałdych.

Nie znałem gościa kompletnie ale teraz każda jego płyta fascynuje mnie coraz bardziej.

Nie znoszę takiego "noo myyy Polacy" ale w jazzie muszę przyznać i to jest moje największe odkrycie , które przyszło z fascynacją jazzem, jesteśmy jako Polska naprawdę mocni w tym rodzaju muzyki. Może ktoś kiedyś wyjaśni ten fenomen bo obok Skandynawów poza Ojczyzną jazzu - USA, jesteśmy chyba wiodąca nacją. 

Zresztą poniżej Adam Bałdych ze Skandynawami ?

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to za remaster? Jakiś nowy?

Słuchałem z Qobuz w wersji 24/96. Nie ma informacji żadnej o remasteringu. Zatem wygląda na to, że album został nagrany z winyla i odszumiony. Info mówi o wydaniu z 1958r. W każdym razie brzmi wzorowo.

Przepraszam za zamieszanie.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Lech W napisał:

Może ktoś kiedyś wyjaśni ten fenomen bo obok Skandynawów poza Ojczyzną jazzu - USA, jesteśmy chyba wiodąca nacją. 

Zapomniałeś o Niemcach, Francuzach, Włochach, Anglikach, Czechach, Portugalczykach, Hiszpanach, Holendrach... i może o Afrykańczykach? No a Kuba i Brazylia? Jamajka?

 

Jaimie Branch - 'Fly Or Die' / International Anthem Recording Company, 2017

Jest to pierwszy album pod własnym nazwiskiem chicagowskiej kreatywnej artystki, trębaczki Jaimie Branch. Słychać i widać, że wie co robi i z jakich muzyków skorzystać. Jako świetnie wykształcony muzyk, balansuje idealnie pomiędzy tym co się robi w kręgach AACM i tym co zaczerpnęła ze sceny nowojorskiej. Doświadczenie ma Jaimie nieziemskie, bo po pierwsze mocno współpracowała z takimi tuzami jak William Parker, Fred Lonberg-Holm i Matana Roberts, a po drugie ma poważne koneksje z Kenem Vandermarkiem i Timem Daisy i to nie tylko jako muzyk, ale też jako inżynier dżwięku.

Płyta 'Fly Or Die' jest znakomita i świetnie się jej słucha - po prostu bomba! Da się od samego początku wyczuć głęboki czarny feel, soul i rytm. Przy okazji jest bardzo kreatywnie, improwizatorsko i brzmieniowo bajecznie, z dodatkiem subtelnej elektroniki. Tak, to jest chicagowska muzyka, choć jak zaznaczyłem, jest tu zaaplikowane nowojorskie doświadczenie. Super extra liga!

Na pokładzie sami znani i lubiani chicagowscy improwizatorzy: Jason Ajemian na basie, Tomeka Reid na wiolonczeli, Ben Lamar Gay i Josh Berman na kornetach, Chad Taylor na perkusji oraz Matt Shneider na gitarze. Wszystkie kompozycje własne należące do liderki. Jedyną wadą tej płyty jest to, że jest stanowczo za krótka - chiałoby się więcej i dłużej takiej muzyki. Oczywiście jakość nagrania, to też pierwsza liga, ale biorąc pod uwagę, że Jaimie Branch jest również inżynierem dżwięku, to wcale się nie dziwię, że wyszło to tak jak powinno wyjść - zatrudniła do nagrania i miksu  Dave Vettraino i Davida Allena. Mastering: Shelly Steffens.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

R-10175228-1516465059-6905.jpeg.jpg

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.05.2019 o 11:36, Szyszkownik Kilkujadek napisał:

Co to za remaster? Jakiś nowy?

Jeżeli chodzi o format CD i Vinyl, to tak - nowy remaster z 2018 roku. Francuskie wydania, podwójne CD i potrójny Vinyl. U mnie w sklepie wersja CD DeLuxe Edition jest wystawiona za $27.99, natomiast 3-płytowa wersja winylowa za $39.99

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o format CD i Vinyl, to tak - nowy remaster z 2018 roku. Francuskie wydania, podwójne CD i potrójny Vinyl. U mnie w sklepie wersja CD DeLuxe Edition jest wystawiona za $27.99, natomiast 3-płytowa wersja winylowa za $39.99

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Dziwi mnie tylko, że brak jest informacji kto robił remastering. Może to jest poprostu reedycja polegająca na zgraniu z winyla lub taśmy matki?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podali i nikt nic nie wie - zapewne tajemnica. W sumie, to jest ciekawe dlaczego autor lub autorzy remasteringu są utajnieni, tym bardziej, że to jest jubileuszowe wydanie upamiętniające 60-tą rocznicę zarówno nagrania jak i premiery filmu. Pewnie jakiś 'strategiczny' powód ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałeś o Niemcach, Francuzach, Włochach, Anglikach, Czechach, Portugalczykach, Hiszpanach, Holendrach... i może o Afrykańczykach? No a Kuba i Brazylia? Jamajka?

Może to licytowanie nie ma sensu ale to Joe Zawinul mówił o Polakach jako o nacji zdolnych pianistów. Ja sam mogę wymienić z 10 światowej klasy pianistów, a przy tym 2 skrzypków, 1 trębacza, kilku basistów, bardzo wielu saksofonistów, 2 perkusistów itd.

Niemcy to dla mnie Eberhardt Weber;

Francuzi , nieco więcej ale to Michel Petrucciani i Jean-Luc Ponty,

Django Reinhardt był Romem !

Włoscy, nie kojarzę

Holenderscy ? Portugalscy ? Hiszpańscy ? Nic nie wiem.

a poza tym z największym szacunkiem do Afrykańskiego i Jamajskiego ( duża litera zamierzona) wkładu w muzykę w ogóle, nie dostrzegam jakiegoś szczególnego wkładu tych obszarów w rozwój jazzu.

Ja też lubię i słucham alternatywę i tutaj OK zgoda.

Polski wkład w jazz moim zdaniem jest o klasę wyższy. W naszym kraju grają już 3 pokolenia świetnych jazzmanów :
Narybek ( Dominik Kisiel, Kuba Więcek, Maciej Obara) , Pokolenie Średnie ( Możdżer, Herdzin, Wasilewski ) , Ojcowie Jazzu ( Namysłowski, Henryk Miskiewicz no i łaskawie nam Panujący Jego Ekscelencja Jan Ptaszyn Wróblewski).
Co tu gadać. Jest tego bez liku. Słucham po 2 płyty dziennie i jeszcze długo mi zejdzie zanim choć cząstkę tego uszczknę.

Proszę Kolegów doświadczonych i obeznanych z tematem potraktować mój głos jako występ ucznia. Może się i mylę ale po co wchodzi się na fora ? W końcu po to aby się czegoś dowiedzieć.

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podali i nikt nic nie wie - zapewne tajemnica. W sumie, to jest ciekawe dlaczego autor lub autorzy remasteringu są utajnieni, tym bardziej, że to jest jubileuszowe wydanie upamiętniające 60-tą rocznicę zarówno nagrania jak i premiery filmu. Pewnie jakiś 'strategiczny' powód
A nie wiesz czy first press był w wersji mono czy stereo? Ten remaster jest w stereo więc mielibyśmy nieco więcej informacji gdyby się okazało, że pierwotna wersja jest mono.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaimie Branch - 'Fly Or Die' naprowadziłes mnie Drogi Chicago na ten film z Jaimie Branch’s Fly or Die @ Roulette, Brooklyn XXIII Vision Festival 2018.

Ależ ten perkusista wymiata ... No i sama Jaimie. Szacunek.

 

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jazz jako gatunek jest na drugim planie ale czasem natrafiam na coś, co przykuwa moją uwagę. Tak jak to

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach



Zapomniałeś o Niemcach, Francuzach, Włochach, Anglikach, Czechach, Portugalczykach, Hiszpanach, Holendrach... i może o Afrykańczykach? No a Kuba i Brazylia? Jamajka?

Polski wkład w jazz moim zdaniem jest o klasę wyższy.
 


Lubię i często słucham muzykę polskich twórców jazzu, mam pewnie tyle samo płyt polskich co i zagranicznych z jazzem, ale obiektywnie i uczciwie trzeba przyznać że:
- jazz z polski nie ma się czego wstydzić na tle reszty świata
- niemniej nasz wkład w dzieje i rozwój tej muzyki jest bardzo skromny i w zasadzie ogranicza się do Astigmatic w kontekście jazzu europejskiego, oraz do Stańki i (kiedyś) Urbaniaka za oceanem.

W Polsce jest spora scena, dużo się dzieje, młodzi kombinują, żeby stworzyć coś nowego, ale mimo to np. skandynawia odcisnęła dużo wyraźniejsze piętno. Scena niemiecka również jest bardzo silna, zresztą wciąż przyciągają polskich ambitnych muzyków, ostatnio Marcin Masecki (z tego co wiem) rezyduje w Berlinie, Adam Pierończyk również. Wciąż to tam bliżej jest wielkiego świata jazzowego niż w Warszawie.

Jeśli natomiast chodzi o inne kraje, to wystarczy przejżeć katalogi znanych (o światowym zasięgu) wytwórni, np. Ecm, Act, Clean Feed (o amerykańskich bądź majorsach nie wspominam) żeby przekonać się, że nie wyróżniamy się względem innych krajów. Teraz jazz to wielki tygiel twórców i stylów z najróżniejszych części świata. Wasilewski Trio i Maciej Obara w ECM, Bałdych w ACT oraz M. Trzaska hałasujący z Brotzmannem czy skandynawami to jednak moim zdaniem zbyt mało, żeby zaliczyć Polskę do tuzów.
A stary polski jazz (Namysłowski, Kurylewicz etc.) to jednak pieśń przeszłości i z róznych przyczyn na świecie nie zaistnieli.

Reasumując: moim zdaniem nie mamy powodów do wstydu bądź kompleksów, ale też nie ma powodów do wywyższania się ponad osiągnięcia innych nacji.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szyszkowniku dziękuję. No może. Może ja patrzę ze swojego podwórka. Polonocentrycznie, co jest naturalne.
Z jakichś przyczyn w balecie, malarstwie i jeździe figurowej na lodzie Rosjanie się wyróżniają.
Z jakichś przyczyn w Serbii , Polsce, Brazylii i Francji ( i jeszcze kilku innych)  gra się dobrą siatkówkę.

Miałem wrażenie , że jazz to taka nasza narodowa specjalność. Z tego tylko względu zabrałem głos na ten temat.
 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od tego jest forum dyskusyjne, żeby zabierać głos i się nie zgadzać :-) Gdyby wszyscy się zgadzali nie byłoby dyskusji tylko same monologi :-)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Lech W napisał:

Miałem wrażenie , że jazz to taka nasza narodowa specjalność.

Naszą narodową specjalnością jest wykłócanie się i obrażanie - od wieków ?. Wkład w jazzowe historie, to raczej średno widzę, choć poprzez otwartą drogę we wszystkie strony świata jest znacznie lepiej niż kiedyś. Tam, gdzie najczęściej przyjeżdzali i rezydowali w Europie  Amerykanie, tam się najlepiej gra jazz - czego przykładem jest niewątpliwie Skandynawia z wyróżnieniem Danii - bo po pierwsze: z Danii pochodził NHOP i John Tchicai, a po drugie SteepleChase Records. Potwierdziło się to również i u nas, jakkolwiek na to nie spojrzeć. Szwecja poszła jeszcze dalej i część budżetu narodowego była przeznaczona oficjalnie na jazz, co było chyba ewenementem w skali światowej  - kiedyś zresztą o tym pisałem. Niemcy, to z kolei bardzo poukładany naród, więc nic dziwnego, że ich big-bandy były zdecydowanie the best - bo granie big-bandu, jeżeli oczywiście nie jest to big-band otwartych form, to przede wszystkim właśnie idealna perfekcja, poukładanie i niesamowita dyscyplina - a to, jak wszyscy wiemy, jest w naturze Niemców. No i Brotzmann też zrobił swoje, choć to już zupełnie inna bajka, nie zapominając oczywiście o Albercie Mangelsdorffie... Nie wymieniłem Rumunów - jazzowo też stoją wysoko, ale to zapewne wzięło się z połączenia feelingu gipsy i klasycznych wpływów - taka figura jak Marian Petrescu w świecie mainstreamowego grania po prostu zniewala, albo zwala z nóg jak ktoś woli - to chyba bezpśredni zastępca Oscara Petersona - kosmiczna sprawność zarówno w kategoriach klasycznych jak i jazzowych. Kiedyś tworzyli niesamowitą parę ze szwedzkim gitarzystą Andreasem Obergiem, który w niczym mu zresztą nie ustępował - w każdym razie mieli swój moment i czas. Pamiętam opowieści o kilku chicagowskich i nowojorskich muzykach, którzy odwołali swoje gigi, żeby polecieć na Florydę i ich zobaczyć w akcji, bo właśnie tam i w Waszyngtonie zaczęli razem występować w ramach zoorganizowanych koncertów w USA. Zawsze wymieniam ich dwie wybitne płyty ('Body & Soul' Mariana i 'Young Jazz Guitarist' Andreasa) - w zasadzie te same rzeczy, tylko wymienili się po prostu nazwiskami jako liderzy. Następny rumuński gigant, to nowojorski pianista Lucian Ban - ten gość gra wszystko, ale jego the best feel, to awangarda - po prostu mistrzunio! Też o nim niejednokrotnie na forum pisałem, i o projektach, w których brał udział jako lider lub współlider - chociażby taka genialna rzecz jak 'Enesco Re-Imagineted'.  A Afryka? Afryka dzika - stamtąd przyszedł rytm, a i twórcą makosy jest Manu Dibango. Zapomniałem też o Indiach - ale tu nie ma tajemnic - 'całe impro' wzięło się stamtąd. Jak się posłucha dwóch współczesnych geniuszy - Rudresha Mahanthappy i Vijay Iyera, to w zasadzie można zamknąć rozdział, choć tak szczerze mówiąc, to są Amerykanie - Amerykanie z bardzo mocnymi hinduskimi korzeniami, które tkwią w ich krwi i są nierozłącznym elementem ich jazzu. A Jamajka? Ależ proszę pana - tutaj główny motyw, to oprócz szeregu wykonawców na brytyjskiej scenie, pierwsze skrzypce, uznane i znane w całym jazzowym świecie, to Monty Alexander i Joe Harriott - ten drugi mocno inspirował Vandermarka, do tego stopnia, że zrobił Ken projekt poświęcony Harriottowi, o którym też n/b pisałem na forum. Z naszych obecnych zawodników, mocno rozpoznawalnym nazwiskiem w świecie jest Darek Oleszkiewisz, oraz na scenie nowojorskiej Rafał Sarnecki - ale nic w tym dziwnego - Rafał rezydował w Nowym Jorku ponad 11 lat i wiele zrobił. Myślę, że jego świadomość i myślenie jest zupełnie innej jakości niż byłoby bez nowojorskich doświadczeń, zresztą podobnie Adam Bałdych, który też miał w swoim życiu nowojorski 'touch', choć raczej był to epizid, ale na pewno epizod, który pozostawia ślad i trochę zmienia wyobrażenie czy też wyobrażnię.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Szyszkowniku !

Noo Chicago Drogi , dopiero teraz widzę jak dobrą robotę robisz tutaj. Co za fascynacja, poznać tak odległe zakątki jazzu.

No i mam teraz zagwozdkę. Wszystko z Twojego tekstu prześledzić, przeanalizować. Boże Drogi, ja o Rumunach w jazzie NIC kompletnie nic nie wiedziałem ( Nie licząc z tamtego obszaru znaną większości " Swinging Macedonia", no ale to Macedonia a nie Rumunia ). Interesuję się tą muzyką już sporo czasu. Myślę, że moje portfolio przesłuchanych płyt to też nie powód do wstydu. Nooo ale tyle informacji.....

_______________________________________________________________________________________________________________________________

Kończąc tą wypowiedź: ja każdą nabytą płytę przesłuchuję 2 razy. Przynajmniej. W pewnym odstępie czasu. Nie jestem kolekcjonerem jazzu ale słuchaczem jazzu. Nic nie sugeruję tylko piszę jak to u mnie jest.

  

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chicago - czy Ty nigdy nie pomyślałeś o tym, aby wydać jakąś książkę o jazzie?
Ja bym kupił w ciemno. ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Quin Kirchner - 'The Other Side of Time' / Astral Spirits Records, 2018

Rewelacyjny, podwójny album pochodzący od wszechstronnego chicagowskiego drummera, który działa na kilku frontach muzycznych. Jego głównym zajęciem jest kreatywny jazz, ale udziela się także w wielu innych projektach o różnorodnych profilach - m.in indie rock, indie pop, rock awangardowy, eksperymentalny...

Quin Kirchner znany był głównie jako wybitny sideman, ale najnowsza, debiutancka płyta pod jego własnym nazwiskiem zmieniła wszystko - pierwszy własny projekt i od razu niemalże bomba atomowa - po prostu nie mogę się nasłuchać tej muzy - wszystko pięknie idzie, i muzycznie i dżwiękowo! Płytka przedstawia i mówi nam czym i kim Quin Kirchner się fascynuje - już pierwsze chwile z muzyką na płytce podpowiedziały mi, że zapewne kocha Quin Kirchner twórczość Erika Dolphy i Charlesa Mingusa oraz to, co ma do zaoferowania AACM, a także to, co proponuje nam muzyka z kręgu jazzu, free i contemporary - i to się zgadza, bo oprócz w większości oryginałów lidera mamy na płytce kilka kompozycji Charlesa Mingusa, jedną Andrew Hilla, jedną Sun Ra, jedną Paula Motiana, jedną Phila Cohrana. Ale nie tylko jazz, free i contemporary są tutaj obecne - mamy też energię okazjonalnie obejmującą eksperymenty i post-rockowe inklinacje, czyli mniej więcej wszystko czym Quin Kirchner się zajmuje, włącznie z indie popem rodem z Wild Belle - zespołu, którego Kirchner jest w stałym składzie.

Szeroka współpraca Quina Kirchnera z czołowymi muzykami chicagowskeij sceny impro/avant nie poszła w las co słychać na tym fantastycznym albumie. Zaraz obok wspaniale wchodzącej post-bopowej muzykalności i rytmicznej perfekcji, mamy do czynienia z bogactwem awangardowego kontrapunktu i polirytmicznych zawijasów. Dzieje się na tej płytce tyle, że ciężko w kilku zdaniach wszystko opisać, w każdym razie zarówno częsć aranżacyjna jak i improwizacyjna robi potężne wrażenie i niejednokrotnie przywołuje w pamięci klimaty wspomnianego Mingusa, Dolphy i innych wielkich mistrzów, bedąc z jednej strony blisko tego co już było powiedziane, a z drugiej słychać własny oryginalny język, sound i mnóstwo nowych pomysłów. Jak najbardziej polecam płytę wszystkim zaawansoawnym słuchaczom jazzu - rozczarowania nie będzie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

R-11447382-1516493543-5184.jpeg.jpg

 

Quin Kirchner Bio

Quinlan Kirchner - perkusista, kompozytor i DJ - urodził się 14 grudnia 1981 roku. Pierwsze zetknięcie z muzyką pro rozpoczął w wieku 10 lat w słynnej Academy of Movement & Music of Oak Park, a następnie w Merit Music Program of Chicago. Pobierał lekcje u chicagowskiego pedagoga Don'a Skoog'a. Jego studia zaczęły wkrótce obejmować tradycje perkusji afro-kubańskiej zabierając go do Hawany na Kubie, aby studiować pod okiem uznanych perkusistów jak Jose Eladio, Omara Rojasa i Don Poncho Terry. Jego wrodzony talent i ekspresja oraz otwarość na dedykowaną praktykę zaowocowały stypendium Basin Street na Uniwersytecie w Nowym Orleanie gdzie studiował m.in. pod okiem samego Ellisa Marsalisa. Quin Kirchner miał wtedy 18 lat. Tam też uzyskał tytuł licencjata muzyki i studiów jazzowych kończąc studia pod kierunkiem znanych lokalnych mistrzów perkusji oraz uzyskał nagrodę Gregory Frederico Senior of the Year. Tam też rozpoczął swoją profesjonalną karierę jako artysta muzyk grając i nagrywając z takimi zespołami jak QMRplus, Red Shift, The Other Planets, The Hall Monitors, Jeff Albert Trio & Quartet, Adam Crose, Irene Sage, Ed Petersen oraz z kilku innymi lokalnymi zespołami. W 2005 roku, zaraz po katakliżmie Katrina, Quin Kirchner przeniósł się na słynny Manhattan School of Music w Nowym Jorku kontynuując studia pod kierunkiem Johna Riley. Po studiach w NYC powrócił do rodzinnego Chicago. Po powrocie do Chicago stał się poważną siłą perkusyjną na zróżnicowanej scenie muzycznej miasta. Prowadził wiele grup w tym m.in. Broste, Beach, Kirchner Trio, Head with Wings, Ear to the Ground, Golombisky, Quartet, Ensemble & Group, Van Duerm, Lux & The Quin Kirchner Trio... W 2006 na zamówienie Umbrella Music Organisation skomponował i wykonał cztero- częściowy utwór na kwartet smyczkowy i perkusję zatytułowany The Quagmire String Quartets. W 2010 został wybrany jako członek New Generation - międzykulturowej wymiany w Dortmundzie kierowanej przez Georga Graewe i Tobiasa Deliasa w ramach Europejskiej Stolicy Kultury Ruhr 2010.

Kirchner jest powszechnie znany jako popularny sideman występujący z takim gwiazdami sceny awangardowej jak Rob Mazurek, Jeb Bishop, Jeff Parker, Greg Ward, Dave Rempis, Paul Giallorenzo, Mars Williams, Nick Mazzarella, Dave Miller, Jason Stein, Keefe Jackson, Matt Ulery, Nate Lepine, Ryley Walker... Koncertował i nagrywał z wieloma znanymi chicagowskimi grupami różnych scen, m.in. z Fitted Shards Grega Warda, The Nate lepine Quartet, The Nick Mazarella Quintet, Bill McKey's Darts & Arrows, Paul Giallorenzo's GitGo, The Lucky 7s, Health & Beauty, In Tall Buildings, NOMO, Wild Belle...

Jego talent muzyczny był zaprezentowany na scenach całej Ameryki Północnej i w ponad dwudziestu krajach na całym świecie w różnych miejscach, m.in. na Chicago Jazz Festival, Montreal Jazz Festival, New Orleans Jazz & Heritage Festival, Vancouver Jazz Festival, Austin City Limits Festival, Voodoo Music & Arts Experience, Lollapalooza, Coachella, Outside Lands, Firefly Festival, Festiwal Made in Chicago w Poznaniu, Music Meeting Festival, Au Foin De La Rue w St. Denis we Francji, Festival Corona Capital w Meksyku...

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eric Kloss - nie mylić z J-23, bo nawet gdyby E.Kloss chciał pracować dla Moskwy i ruskich trolli, to by nie mógł, ponieważ od urodzenia jest niewidomy. A kim jest Eric Kloss? Jest amerykańskim saksofonistą urodzonym 1949 roku mającym na swoim koncie wiele płyt z tuzami jazzu i fusion. Nie jest znany polskiej publice, choć w USA mówi się o nim często i w zasadzie większość fanów i muzyków jazzowych od razu wie o kogo chodzi. Jego zainteresowania oscylują pomiędzy jazzem, fusion i rockiem i jak sam przyznawał, darzy wielką estymą Procol Harum, Mothers of Invention i w ogóle rock, któremu nie są obce eksperymenty. Nie stronił również od free i otwartych form, choć to free brało się bardziej tak jakby ze struktur i było wypadkową grania w oparciu o układ harmoniczny. Jego kariera rozpoczęła się w połowie lat sześćdziesiątych i obejmowała serię genialnych nagrań dla unikatowej Prestige Records. Nagrał dla nich 10 płyt w różnych składach, zaczynjąc współpracę z Patem Martino, Donem Pattersonem i Billy Jamesem, a kończąc na Dave Hollandzie, Jacku DeJohnette, Chicku Corea i również jak z początku kariery, na Pat Martino. Jak widać, Pat Martino był częstym sidemenem w jego projektach. Po Prestige zrobił jeszcze trochę nagrań, m.in. dla Muse Records, ale główny wątek Klossa, to jednak Prestige i na tych nagraniach skupiłbym się przede wszystkim.

Dwie najlepsze i zarazem dwie ostatnie płyty dla Prestige, to 'To Hear Is to See' z 1969 roku, oraz 'Consciousness' z 1970. Druga płyta 'Consciousness' jest kosekwencją i naturalnym rozwinięciem, albo może lepiej powiedzieć 'rozszerzeniem' pierwszej - 'To Hear Is to See'. Została nagrana praktycznie w tym samym składzie z tą różnicą, że dołożył Eric Kloss w sesji 'Consciousness' Pata Martino i tak powstało nagranie w kwintecie. Te dwie płyty, Prestige połączyło i wydało pod tytułem 'Eric Kloss & Rhythm Section' na pojedyńczej płycie CD. Mamy 79 minut wspaniałej mainstreamowej muzyki jazzowej grawitującej w funkowych rytmach, bluesowych tematach, egzotycznych klimatach, otwartych formach i rockowym feelingu - ten rockowy feel, jak i free usłuszymy w 'Consciousnes', gdzie Pat Martino zasuwa na dwunastostrunowej gitarze elektrycznej dodając niejednokrotnie rockowego pazura. Biorąc pod uwagę rok 1969 i 1970, to muzycy biorący udział w tych sesjach byli dopiero wschodzącymi gwiazdami, choć jak najbardziej już mocno znanymi. A więc tak: sekcja to Dave Holland i Jack DeJohnette, akustyczne i elektryczne piano to Chick Corea. Gitara, to oczywiście wspomniany Pat Martino w 'Consciounsness'. Co jeszcze charakteryzuje te nagrania? Wiele fajnych klimatów - jak już wspomniałem, jest i free, jest i fusion, jest mainstream jazz. Na przykład w 'To Hear Is to See', oprócz ciekawych bluesów w nietypowym metrum mamy  zamykający płytę, piąty kawałek 'Cynara' zagrany w time signature 5/4 i przypominający walca z jakimś egzotycznym, mid-eastern feelem - fantastyczna rzecz! Albo w otwierającym 7/4 funkowym bluesie mamy zmiksowane dwa alciki zagrane w unisono i znakomite solo Chicka na elektrycznym pianie, które to nagranie poświęcił Eric Kloss słynnemu Sonny Stitt, z którym też jak najbardziej grał i współpracował - aż chce się słuchać! W 'Consciousness' natomiast słychać eksperymenty free oraz drapieżny rockowy feel przy znacznym udziale właśnie Pata Martino... Super płyta, super muzyka i następna ciekawostka wymykająca się powszechnemu osłuchaniu - you very welcome ?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

R-9341415-1478909537-7764.jpeg.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

vintage AAD Compact Disc

"Blue Train" W.Germany 

"2 Trumpetes" Original Jazz Classic 

Miłego weekendu.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



    • Ostatnio przeglądający   2 użytkowników

    • House of Marley Positive Vibration Frequency Rasta

      Patrząc na to, co lada moment zacznie wyprawiać się za oknem aż chciałoby się zanucić za nieodżałowanym Markiem Grechutą chociażby fragment niezwykle będącego na czasie utworu „Wiosna – ach to ty”. Dlatego też powoli, acz konsekwentnie warto przygotować się na prawdziwy wybuch zieleni a tym samym niemożność wysiedzenia w czterech „betonowych” ścianach. Jak to jednak w życiu bywa jeszcze się taki nie urodził, co … więc doskonale zdaję sobie sprawę, iż nie dla wszystkich pierwszy świergot ptaków j

      Fr@ntz
      Fr@ntz
      Słuchawki

      Czy płyty CD cieszą się jeszcze odpowiednią popularnością?

      W dzisiejszych czasach, ludzie coraz więcej rzeczy chętniej robią online. Odchodzi się od klasycznych rozwiązań, na rzecz nowatorskich rozwiązań. Ten stan rzeczy dotknął również branżę muzyczną. Normą jest, że artysta wydając nowy album, wypuszcza go również w wersji fizycznej, najczęściej w postaci płyt CD, które można zakupić w wielu sklepach. W opozycji do takich zakupów stoi oczywiście internet i rozmaite serwisy streamingowe, takie jak YouTube, czy Spotify. Warto się zastanowić czy, a jeśli

      audiostereo.pl
      audiostereo.pl
      Muzyka 13

      Marantz Cinema 30

      Choć z pewnością większość śledzących dział recenzencki czytelników zdążyła przyzwyczaić się do tego, że kino domowe gości u nas nad wyraz sporadycznie, to o ile tylko światło dzienne ujrzy coś ciekawego, to czysto okazjonalnie takowym rodzynkiem potrafimy się zainteresować. Oczywiście nie zawsze jest to klasyczny, przeprowadzany w zaciszu domowych czterech kątów test, jak m.in. w przypadku budżetowego, acz bezapelacyjnie wartego uwagi i po prostu świetnego Denona AVR-S770H, lecz również nieco m

      Fr@ntz
      Fr@ntz
      Systemy

      Indiana Line Diva 5

      Śmiem twierdzić, ze nikogo mającego choćby blade pojęcie o tym, co dzieję się wokół, jak wygląda rynek mieszkaniowy uświadamiać nie trzeba. Po prostu jest drogo, podobno będzie jeszcze drożej i tanio, to już było i nie wróci, a skoro jest drogo, to do łask wracają mieszkania o metrażach zgodnych z założeniami speców z lat 50-70 minionego tysiąclecia. Znaczy się znów aktualnym staje się powiedzenie „ciasne ale własne”. Dlatego też logicznym wydaje się popularność wszelkich rozwiązań możliwie komp

      Fr@ntz
      Fr@ntz
      Kolumny

      Bilety | DŻEM koncert urodzinowy| Koncert

      O wydarzeniu Kup bilet na koncert jednego z najważniejszych polskich zespołów bluesowych - zespołu Dżem! Grupa świętuje 40-lecie działalności, w związku z czym na koncertach na pewno nie zabraknie dobrze znanych przebojów, takich jak Wehikuł czasu, Whisky, Czerwony jak cegła czy Sen o Victorii. Dżem bilety na jubileuszowe koncerty już dostępne! O zespole Dżem Połączyli rocka, bluesa, reggae, country. Nagrali piosenki, które uwielbiają zarówno koneserzy, jak i niedzielni słuchacze

      AudioNews
      AudioNews
      Newsy
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.