Skocz do zawartości
IGNORED

Fascynacje jazzowe


Chicago
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem, że chciałeś dobrze. To zupełnie tak samo jak ja. Też chcę dobrze. Na dzisiaj, więceg gram niż słucham. Ale powrócę do słuchania, bo mam duże zaległości - sterta ponad trzydziestu niewysłuchanych płyt stoi w kolejce na swoją chwilę. I tyle.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wiesz co Chicago?  Żałuję, że kiedyś powiedziałem na forum czym się zajmuję  - konkretnie z czego żyję i jakie jest moje hobby. Ty nie powiedziałeś o sobie nic. Powiedz co robisz, gdy nie słuchasz muzyki i będzie wszystko ok. W przeciwnym razie różni nas tak naprawdę wszystko.  Oczywiście możesz dalej zachować anonimowość ale wtedy nigdy nie będziemy równi. A zainteresowanie jazzem kojarzy mi się z równością bez względu na to czy ktoś jest lekarzem czy mechanikiem. 

11 minut temu, Chicago napisał:

Wiem, że chciałeś dobrze. To zupełnie tak samo jak ja. Też chcę dobrze. Na dzisiaj, więceg gram niż słucham. Ale powrócę do słuchania, bo mam duże zaległości - sterta ponad trzydziestu niewysłuchanych płyt stoi w kolejce na swoją chwilę. I tyle.

Ok. 

13 minut temu, Chicago napisał:

Na dzisiaj, więceg gram niż słucham

Ok. Jeśli masz tylko czas. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez piorasz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
W dniu 30.05.2023 o 12:54, Chicago napisał:

Biografia Milesa jest wyjątkową książką - czyta się ją jak powieść obyczajową. Ale 'Desperado' i 'Ja Urbanator' w niczym nie ustępują - też dobrze dają czadu.

,,,,biografia Milesa jest biblią,to najlepsza biografia ever:) jednak Tluczkiewicz,.a druga to desperado,dziwne że obaj trębacze 🙂 biografie Milesa przeczytałem 4 razy po polsku i 3 w oryginale:) i chyba przeczytam jeszcze raz:) odlot

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, kb751 napisał:

,,,,biografia Milesa jest biblią,to najlepsza biografia ever:) jednak Tluczkiewicz,.a druga to desperado,dziwne że obaj trębacze 🙂 biografie Milesa przeczytałem 4 razy po polsku i 3 w oryginale:) i chyba przeczytam jeszcze raz:) odlot

 

Ładnie porównanie z tą biblią. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez piorasz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biblii jazzu nie widzę w autobiografii Milesa, aczkolwiek jest tam bardzo dużo informacji, i to z pierwszej ręki, więc nawet nie polemizuję jak ktoś sobie tak wymyślił; z powodzeniem można bazować na tym, co mówi Miles. Biblię jazzu natomiast, widzę w 'The Jazz Book' JEBa, z uzupełnieniem G.Huesmanna, czyli 'From Ragtime to the 21st Century'. Siódma edycja - 'Revised and Expanded'. Ale Badass Miles i jego autobiografia, to numer jeden w dziale 'action'! Kto mógł dorównać Milesowi w jego stylu życia... i mieć równie barwne przeżycia, zarówno te muzyczne jak i obyczajowe...??? Tylko Bird, i faktycznie jego historia jest fascynująca i burzliwa, ale krótka. Zmarł w wieku 35 lat, wyglądając na 60. Ech...

... gdyby Bird żył tyle co Miles, to nie jestem przekonany czy 'osiągnąłby więcej' i potrafiłby tak popychać jazz do przodu, jak właśnie robił to 'badass Miles. Z jazzu do 'social music...??? Charlie Parker prawdopodobnie nie zaakceptowałby zmian, mając w pamięci ostatnie sceny z Birda... ale kto wie, kto wie...??? Nota bene, genialny film!

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Redaktorzy

@Chicago szukam noclegu. Tak na dwa dni. Po tym coś znajdę i wyprowadzę się z Twojego Wątku - czyli poproszę o zgodę na umieszczenie tutaj swojego opowiadania, które dzisiaj, a właściwie wczoraj i dzisiaj napisałem. Dotyczy dwóch numerów z płyty Patricii Kaas - Scéne de Vié z 1990 r. Pachnie to delikatnie jazzem, stąd też uznałem to miejsce za bezpieczne i przyjazne.

Jeśli forma wypowiedzi urazi czyjąś godność osobistą, to poproszę Admina o usunięcie tekstu.

@Bezlitosna Niusia Jacku, bez Ciebie nie powstałoby to opowiadanie. Gwoli ścisłości informacja dla wszystkich zainteresowanych - to właśnie Jacek sprowadził mi tę płytę z Paryża jakoś w 2013 roku.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

IMG_20230602_204500620~3.jpg

IMG_20230602_204608617~2.jpg

 

 

*****

 

Był to rok 1990. Paryż, okolice Lasku Bulońskiego. Ciepła pogoda zapowiadała udany wyjazd, zwłaszcza dla Dawida, który nigdy w tym miejscu nie był. Słyszał jak każdy o Luwrze, Łuku Triumfalnym tudzież Polach Elizejskich, Wieży Eiffla i Katedrze Notre-Dame. Pojechał tam pociągiem, niby miała to być podróż służbowa dotycząca przygotowań i organizacji Międzynarodowych Targów Motoryzacyjnych. Zjawił się dwa dni przed czasem, wynajmując lokal w starej kamienicy. Nie była to stara rudera. Remontował ją ktoś, kto miał zamiłowanie do tego typu prac budowlanych. Ekipa remontowo-budowlana miała wyjątkowe poczucie estetyki i zadbała o każdy szczegół. Sklepienia łukowe wykonane były w szalenie dużą precyzją. Cegła klinkierowa najwyższej jakości i głębokim kolorze, kąty, szczeliny, płaszczyzny, krzywizny. Łazienka w białym kolorze z na przemian płytkami białymi i czarnymi w układzie "karo". Dawid zjawił się w recepcji, pobrał klucze do kwatery i jako że był to czwartek, planował wyjście do lokalu. Wziął prysznic goląc przy okazji twarz, założył jasnoszarą koszulę od Armaniego, którą niedawno kupił oraz zegarek Panerei, który dostał w spadku po wujku - zegarkowym koneserze, który pozostawił po swej śmierci dwadzieścia sześć cennych zegarków, po jednym dla każdego członka rodziny.
Nie był w żadnym związku. Kilka lat temu rozstał się z Marią, która stwierdziła że nie pasują do siebie i lepiej zrobić to teraz, niż męczyć się całe życie z mężczyzną, do którego nic już nie czuje. Po dwóch latach Dawid pogodził się z decyzją swej byłej kobiety i wyznając zasadę "Tego kwiatu jest pół światu" hardo patrzył przed siebie, mając nadzieję na spotkanie z kimś, kto w końcu go pokocha.
Tego wieczoru wybrał się do lokalu "Pod Błękitną Ostrygą", ale gdy po przekroczeniu progu lokalu okazało się że gdy uzbrojeni po zęby - panowie przed czterdziestką - w skórzane policyjne czapki, stalowo-skórzane obroże i podarte dżinsy spojrzeli na niego - zrozumiał, co naprawdę oznacza ten ich przenikliwy wzrok. Zmienił zatem lokal, w którym jego oczom pojawiło się kilka dość atrakcyjnych niewiast. Gustował w blondynkach, ale przy barze siedziała szatynka o niesamowitych liniach twarzy, z podkreśleniem ślicznego ułożenia policzków i nosa względem pięknych oczu i czarujących jak śpiew - Diany Krall - ust.  Szczupła, wydawało się że dość wysoka, choć nie mógł tego wiedzieć, gdyż siedziała na barowym krześle. Ale jak ona siedziała! Noga założona na nogę na dość wysokim okrągłym krześle. Obcisłe białe jeansy, czarne szpilki. Kontrast tego połączenia kolorystycznego spowodował, że tętno mu podskoczyło o dobre czterdzieści jednostek. Czterdzieści, czterdzieści... Tyle to on liczył sobie wiosen i jak dobrze policzyć, to już czwarty rok, jak nie jest w związku z Marią. Był wstydliwy stąd zwyczajne podejście do kobiety i pytanie czy może się przedstawić i przysiąść nie wchodziło w grę. Obserwował ją ponad piętnaście minut. W pewnej chwili usłyszał głośne stuknięcie i zauważył, że kobieta zerwała się z krzesła. Sięgała po coś co leżało na parkiecie. Świeciło się. Pomyślał, że może to broszka, albo wisiorek. Jednak był to zegarek. Natychmiast ruszył przed siebie i zaproponował, że może pomóc. Najpierw przedstawił się. Usłyszał szybkie "Ania". Uścisnęli szybko swe dłonie. Oj, dawno tak aksamitnej skóry dłoni nie doświadczył. Przypomniała mu się Maria, jak kiedyś dotykali swych dłoni w kinie. Grali wtedy film "Diabeł ubiera się u Prady". Pamięta, że początkowo nudził się, ale gdy głębiej przyglądał się roli wspaniałej pełnej seksapilu Meryl Streep, tym nabrał większej ochoty do obejrzenia filmu w skupieniu. Tamtego wieczoru aksamitne dłonie  zapamięta na długo.
Zegarek nowo poznanej kobiety - Ania miała na imię - okazał się klasyczną radziecką damką. Od razu wiedział, że z pewnością to prezent po babce albo ciotce. Szybko naprawił zegarek, wkładając teleskop na swoje miejsce. Zwykły teleskop, najprostsza rzecz na świecie, gdzie każdy zegarmistrz robi to w trzy sekundy. Rozmawiali dobrą godzinę, z przerwami na taniec, bo lokal oferował tę formę sztuki ekspresji, pochodzącej pierwotnie od tańców godowych niektórych gatunków zwierząt. 
Najwyraźniej przypadli sobie do gustu, bo umówili się na kolację w restauracji nieopodal Sekwany.
Piątek.
Ania zjawiła się w restauracji pierwsza. Ubrana była w bordową sukienkę, przypominającą Dawidowi ściany jego mieszkania, kiedy to z Marią wybrali do sypialni kolor o nazwie "Szkarłatna Róża". 
Dawid sięgnął po menu, przyniesione dobre pół godziny wcześniej przez kelnera i wręczył swej nowo poznanej partnerce. Do smażonego pstrąga standardowo sałata lodową z serem feta, oliwkami i z odrobiną oliwy pasowało białe wino, które właśnie nalewał do kieliszków kelner. 
Kolacja mijała w przyjemnej atmosferze. Więcej patrzyli na siebie i własne talerze aniżeli mówili. Dawała nadzieję na spotkanie w lokalu wynajętym przez Dawida, który przygotował się do tego i kupił bukiet siedemnastu czerwonych  róż. Z restauracji wracali pieszo co chwilę spoglądając na siebie. Dawid otworzył drzwi i postanowił kontynuować rozwój wydarzeń. Na kredensie pod ścianą stał gramofon. Dawid znał się na tym, bo niejednokrotnie pomagał znajomym w wymianie igieł we wkładkach gramofonowych czy też pasków napędowych, gdy te zwyczajnie starzały się jak ludzie. Na talerzu gramofonu spoczywała płyta Patricia Kaas - Scéne de Vie. Nie znał twórczości tej artystki, ale spojrzał na regał i chwycił za okładkę i zauważył na niej dedykację. Długopisem napisano "Dla kochanej mamy od kochanego syna z Okazji Dnia Matki w roku 1990." W ułamku sekundy wzruszył się przypominając sobie jak jego mama, kiedy jeszcze żyła dołożyła sporą ilość gotówki do wzmacniacza lampowego klady HI-END o którym tak marzył. Włączył wzmacniacz, stary amerykański tranzystor marki McIntosh.  Ustawił ramię, opuścił windę i ze starych niemieckich głośników wyglądających jak nie pierwszej młodości szafki zaczęła sączyć się muzyka. Stracił panowanie nad czasem i zorientował się o tym fakcie dopiero gdy ujrzał Anię po swej lewej stronie w białym szlafroku. Zdążyła wziąć prysznic i gdy tylko skończył się utwór drugi na stronie pierwszej rozpoczęła swój taniec. Był to niebywały striptiz, podobny do tego z wieczoru kawalerskiego kolegi, ale Dawid wtedy był tak zamroczony alkoholem, że niewiele zapamiętał. Ania poruszała się powoli w rytm muzyki. Utwór "L'heure du Jazz" dobiegł powoli końca i po kilku sekundach przyjemnego analogowego szumu pustego rowka między utworami rozpoczął się kolejny - czwarty utwór o tytule "Coeurs brisés". Po kilkunastu sekundach głos wokalistki tak zadziałał na wyobraźnię naszego bohatera, że ten niczym groźny zwierz zerwał resztki szlafroka ze swej partnerki, chwycił Anię za biodra i rozpoczął pocałunek lewej piersi, potem prawej. Przypominał sobie jak robił to z Marią i jaką radość jej tym sprawiał. Następnie przeszedł do niższych partii ciała. W zwyczaju miał nie dobierać się do najbardziej skrytych zakamarków ciała kobiety i zaczynał od namiętnego całowania wewnętrznej części ud idąc w dół do łydek, potem jeszcze niżej aż do koniuszka małego palca u stopy. I wtedy usłyszał pierwsze wyraźniejsze westchnienie, które znał wprawdzie z filmów erotycznych, bo Maria powstrzymywała się od wszelakich uniesień, zazwyczaj milczała i leżała nieruchomo. Ania zaś, to całkiem inny charakter i kąsana beztrosko przez Dawida wydawała jęki w rytm śpiewu Patricii. Mężczyznę tak mocno to podnieciło, że nagle przestał zaspokajać swą partnerkę, zerwał się z łóżka i powiedział dość cichym głosem, że zapomniał ustawić siłę nacisku igły i basu mu brakuje. Po czym skorygował ją i wrócił do łóżka do swej kocicy, na której ten incydent nie zrobił większego wrażenia. Kochanek utwór numer cztery puścił jeszcze raz, po czym Ania przejęła inicjatywę chwytając za zimną mosiężną klamrę od paska spodni Dawida.

Sobota.
Dawid spał dość długo. Zbudziło go denerwujące szuranie igły o wybiegówkę czarnej płyty. Po zakończeniu słuchania należało podnieść ramię, umieścić je w widełkach, podnieść windę oraz wykonać jeszcze kilka innych czynności. Ale to teraz nie było istotne. Dawid zorientował się że jest e domu sam. Na stole zauważył biała kartkę papieru złożoną na pół. Podszedł i zaczął czytać. 
"Drogi Dawidzie, postanowiłam wyjechać. Nie szukaj mnie. Przy mnie nie będziesz szczęśliwy. Dziękuję za ostatnie dwa dni. Ania".
Dawid usiadł powolnie na krześle. Nawet nie spostrzegł że siedzi na innym winylu. Był to blues. 

IMG_20230602_204624511~2.jpg

IMG_20230602_204653174~2.jpg

IMG_20230602_204436865~2.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Life is too short for boring HiFi..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, kangie napisał:

Jacek sprowadził mi

Nie "sprowadził". Wysłał.

Ale przyznać musisz, kochany Łukaszu, że opakowane płyty (ta i inne) były - pancernie 😀.

Bo, jak powiadają... - jedno jest tylko na Ziemi twardsze od diamentu - ....

Pieczątka/datownik Pani Krysi na poczcie.

Pozdrawiam.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Redaktorzy
3 minuty temu, Bezlitosna Niusia napisał:

Nie "sprowadził". Wysłał.

Prawda to. Moja pomyłka.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Life is too short for boring HiFi..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żadna pomyłka. Przeoczenie.

 

" - To nie wiek, kochanie. To kilometry..." - jako rzekł Indiana Jones do pewnej ślicznej pani.

🤭🎸

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Bezlitosna Niusia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Redaktorzy
1 minutę temu, Bezlitosna Niusia napisał:

Żadna pomyłka. 

"To nie wiek, kochanie. To kilometry" - jako rzekł Indiana Jones do ślicznej pani.

🤭🎸

Nie zajarzyłem, Jacku. Padam na pysk. 

Panie Psorze, będzie z tego Trzy z plusikiem? 😉

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Life is too short for boring HiFi..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet "Dobra czwóra".

Ale podaj no mi z łaski swojej dzienniczek. Cosik tam dopiszę...

.....

Kiedyś miałem w "dzienniczku ucznia" (takie coś, qrna było, proszę młodzieży) dwie "zajebiste" uwagi i wpisy:

- "Państwa syn rzuca ostrymi przedmiotami do nauczyciela" - owszem, rzuciłem koledze temperówkę i nie trafiłem...

& drugi, lepszy:

"Syn i jego koledzy rzucają jajkami do nauczyciela, przechodzącego przez osiedle i (to jest dobre) - spieszącego się do autobusu".

Też owszem - przyznaję się bez bicia, że rzucałem, aliści do dziś boleję, że tę szmatę od ruskiego trafiłem tylko raz.

Za to - zbukiem.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Redaktorzy
28 minut temu, kangie napisał:

Dotyczy dwóch numerów z płyty Patricii Kaas - Scéne de Vié z 1990 r. Pachnie to delikatnie jazzem, stąd też uznałem to miejsce za bezpieczne i przyjazne.

 

29 minut temu, kangie napisał:

[...]Ania poruszała się powoli w rytm muzyki. Utwór "L'heure du Jazz"[...]

 

31 minut temu, kangie napisał:

[...] i po kilku sekundach przyjemnego analogowego szumu pustego rowka między utworami rozpoczął się kolejny - czwarty utwór o tytule "Coeurs brisés".[...]

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Life is too short for boring HiFi..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, mdavis napisał:

Moja skromna kolekcja płyt M... D.... 🎺

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

IMG_0925.thumb.JPG.a8b3b59dd60f2bf0f12d89837da585e0.JPG

IMG_0926.thumb.JPG.feb23df037bab06df5009ef22854bd51.JPG

PS Niektóre z tych pozycji są dla mnie bezcenne, zarówno pod względem muzycznym jak i kolekcjonerskim 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, mdavis napisał:

PS Niektóre z tych pozycji są dla mnie bezcenne, zarówno pod względem muzycznym jak i kolekcjonerskim 

Ja pierdzielę...

Szacunek!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, Bezlitosna Niusia napisał:

Ja pierdzielę...

Szacunek!

To jeszcze "cofnij się wstecz" i zauważ przez szacunek kolekcję Chicago. 😉

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, kangie napisał:

@Chicago szukam noclegu. Tak na dwa dni. Po tym coś znajdę i wyprowadzę się z Twojego Wątku - czyli poproszę o zgodę na umieszczenie tutaj swojego opowiadania, które dzisiaj, a właściwie wczoraj i dzisiaj napisałem. Dotyczy dwóch numerów z płyty Patricii Kaas - Scéne de Vié z 1990 r. Pachnie to delikatnie jazzem, stąd też uznałem to miejsce za bezpieczne i przyjazne.

Jeśli forma wypowiedzi urazi czyjąś godność osobistą, to poproszę Admina o usunięcie tekstu.

@Bezlitosna Niusia Jacku, bez Ciebie nie powstałoby to opowiadanie. Gwoli ścisłości informacja dla wszystkich zainteresowanych - to właśnie Jacek sprowadził mi tę płytę z Paryża jakoś w 2013 roku.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

IMG_20230602_204500620~3.jpg

IMG_20230602_204608617~2.jpg

 

 

*****

 

Był to rok 1990. Paryż, okolice Lasku Bulońskiego. Ciepła pogoda zapowiadała udany wyjazd, zwłaszcza dla Dawida, który nigdy w tym miejscu nie był. Słyszał jak każdy o Luwrze, Łuku Triumfalnym tudzież Polach Elizejskich, Wieży Eiffla i Katedrze Notre-Dame. Pojechał tam pociągiem, niby miała to być podróż służbowa dotycząca przygotowań i organizacji Międzynarodowych Targów Motoryzacyjnych. Zjawił się dwa dni przed czasem, wynajmując lokal w starej kamienicy. Nie była to stara rudera. Remontował ją ktoś, kto miał zamiłowanie do tego typu prac budowlanych. Ekipa remontowo-budowlana miała wyjątkowe poczucie estetyki i zadbała o każdy szczegół. Sklepienia łukowe wykonane były w szalenie dużą precyzją. Cegła klinkierowa najwyższej jakości i głębokim kolorze, kąty, szczeliny, płaszczyzny, krzywizny. Łazienka w białym kolorze z na przemian płytkami białymi i czarnymi w układzie "karo". Dawid zjawił się w recepcji, pobrał klucze do kwatery i jako że był to czwartek, planował wyjście do lokalu. Wziął prysznic goląc przy okazji twarz, założył jasnoszarą koszulę od Armaniego, którą niedawno kupił oraz zegarek Panerei, który dostał w spadku po wujku - zegarkowym koneserze, który pozostawił po swej śmierci dwadzieścia sześć cennych zegarków, po jednym dla każdego członka rodziny.
Nie był w żadnym związku. Kilka lat temu rozstał się z Marią, która stwierdziła że nie pasują do siebie i lepiej zrobić to teraz, niż męczyć się całe życie z mężczyzną, do którego nic już nie czuje. Po dwóch latach Dawid pogodził się z decyzją swej byłej kobiety i wyznając zasadę "Tego kwiatu jest pół światu" hardo patrzył przed siebie, mając nadzieję na spotkanie z kimś, kto w końcu go pokocha.
Tego wieczoru wybrał się do lokalu "Pod Błękitną Ostrygą", ale gdy po przekroczeniu progu lokalu okazało się że gdy uzbrojeni po zęby - panowie przed czterdziestką - w skórzane policyjne czapki, stalowo-skórzane obroże i podarte dżinsy spojrzeli na niego - zrozumiał, co naprawdę oznacza ten ich przenikliwy wzrok. Zmienił zatem lokal, w którym jego oczom pojawiło się kilka dość atrakcyjnych niewiast. Gustował w blondynkach, ale przy barze siedziała szatynka o niesamowitych liniach twarzy, z podkreśleniem ślicznego ułożenia policzków i nosa względem pięknych oczu i czarujących jak śpiew - Diany Krall - ust.  Szczupła, wydawało się że dość wysoka, choć nie mógł tego wiedzieć, gdyż siedziała na barowym krześle. Ale jak ona siedziała! Noga założona na nogę na dość wysokim okrągłym krześle. Obcisłe białe jeansy, czarne szpilki. Kontrast tego połączenia kolorystycznego spowodował, że tętno mu podskoczyło o dobre czterdzieści jednostek. Czterdzieści, czterdzieści... Tyle to on liczył sobie wiosen i jak dobrze policzyć, to już czwarty rok, jak nie jest w związku z Marią. Był wstydliwy stąd zwyczajne podejście do kobiety i pytanie czy może się przedstawić i przysiąść nie wchodziło w grę. Obserwował ją ponad piętnaście minut. W pewnej chwili usłyszał głośne stuknięcie i zauważył, że kobieta zerwała się z krzesła. Sięgała po coś co leżało na parkiecie. Świeciło się. Pomyślał, że może to broszka, albo wisiorek. Jednak był to zegarek. Natychmiast ruszył przed siebie i zaproponował, że może pomóc. Najpierw przedstawił się. Usłyszał szybkie "Ania". Uścisnęli szybko swe dłonie. Oj, dawno tak aksamitnej skóry dłoni nie doświadczył. Przypomniała mu się Maria, jak kiedyś dotykali swych dłoni w kinie. Grali wtedy film "Diabeł ubiera się u Prady". Pamięta, że początkowo nudził się, ale gdy głębiej przyglądał się roli wspaniałej pełnej seksapilu Meryl Streep, tym nabrał większej ochoty do obejrzenia filmu w skupieniu. Tamtego wieczoru aksamitne dłonie  zapamięta na długo.
Zegarek nowo poznanej kobiety - Ania miała na imię - okazał się klasyczną radziecką damką. Od razu wiedział, że z pewnością to prezent po babce albo ciotce. Szybko naprawił zegarek, wkładając teleskop na swoje miejsce. Zwykły teleskop, najprostsza rzecz na świecie, gdzie każdy zegarmistrz robi to w trzy sekundy. Rozmawiali dobrą godzinę, z przerwami na taniec, bo lokal oferował tę formę sztuki ekspresji, pochodzącej pierwotnie od tańców godowych niektórych gatunków zwierząt. 
Najwyraźniej przypadli sobie do gustu, bo umówili się na kolację w restauracji nieopodal Sekwany.
Piątek.
Ania zjawiła się w restauracji pierwsza. Ubrana była w bordową sukienkę, przypominającą Dawidowi ściany jego mieszkania, kiedy to z Marią wybrali do sypialni kolor o nazwie "Szkarłatna Róża". 
Dawid sięgnął po menu, przyniesione dobre pół godziny wcześniej przez kelnera i wręczył swej nowo poznanej partnerce. Do smażonego pstrąga standardowo sałata lodową z serem feta, oliwkami i z odrobiną oliwy pasowało białe wino, które właśnie nalewał do kieliszków kelner. 
Kolacja mijała w przyjemnej atmosferze. Więcej patrzyli na siebie i własne talerze aniżeli mówili. Dawała nadzieję na spotkanie w lokalu wynajętym przez Dawida, który przygotował się do tego i kupił bukiet siedemnastu czerwonych  róż. Z restauracji wracali pieszo co chwilę spoglądając na siebie. Dawid otworzył drzwi i postanowił kontynuować rozwój wydarzeń. Na kredensie pod ścianą stał gramofon. Dawid znał się na tym, bo niejednokrotnie pomagał znajomym w wymianie igieł we wkładkach gramofonowych czy też pasków napędowych, gdy te zwyczajnie starzały się jak ludzie. Na talerzu gramofonu spoczywała płyta Patricia Kaas - Scéne de Vie. Nie znał twórczości tej artystki, ale spojrzał na regał i chwycił za okładkę i zauważył na niej dedykację. Długopisem napisano "Dla kochanej mamy od kochanego syna z Okazji Dnia Matki w roku 1990." W ułamku sekundy wzruszył się przypominając sobie jak jego mama, kiedy jeszcze żyła dołożyła sporą ilość gotówki do wzmacniacza lampowego klady HI-END o którym tak marzył. Włączył wzmacniacz, stary amerykański tranzystor marki McIntosh.  Ustawił ramię, opuścił windę i ze starych niemieckich głośników wyglądających jak nie pierwszej młodości szafki zaczęła sączyć się muzyka. Stracił panowanie nad czasem i zorientował się o tym fakcie dopiero gdy ujrzał Anię po swej lewej stronie w białym szlafroku. Zdążyła wziąć prysznic i gdy tylko skończył się utwór drugi na stronie pierwszej rozpoczęła swój taniec. Był to niebywały striptiz, podobny do tego z wieczoru kawalerskiego kolegi, ale Dawid wtedy był tak zamroczony alkoholem, że niewiele zapamiętał. Ania poruszała się powoli w rytm muzyki. Utwór "L'heure du Jazz" dobiegł powoli końca i po kilku sekundach przyjemnego analogowego szumu pustego rowka między utworami rozpoczął się kolejny - czwarty utwór o tytule "Coeurs brisés". Po kilkunastu sekundach głos wokalistki tak zadziałał na wyobraźnię naszego bohatera, że ten niczym groźny zwierz zerwał resztki szlafroka ze swej partnerki, chwycił Anię za biodra i rozpoczął pocałunek lewej piersi, potem prawej. Przypominał sobie jak robił to z Marią i jaką radość jej tym sprawiał. Następnie przeszedł do niższych partii ciała. W zwyczaju miał nie dobierać się do najbardziej skrytych zakamarków ciała kobiety i zaczynał od namiętnego całowania wewnętrznej części ud idąc w dół do łydek, potem jeszcze niżej aż do koniuszka małego palca u stopy. I wtedy usłyszał pierwsze wyraźniejsze westchnienie, które znał wprawdzie z filmów erotycznych, bo Maria powstrzymywała się od wszelakich uniesień, zazwyczaj milczała i leżała nieruchomo. Ania zaś, to całkiem inny charakter i kąsana beztrosko przez Dawida wydawała jęki w rytm śpiewu Patricii. Mężczyznę tak mocno to podnieciło, że nagle przestał zaspokajać swą partnerkę, zerwał się z łóżka i powiedział dość cichym głosem, że zapomniał ustawić siłę nacisku igły i basu mu brakuje. Po czym skorygował ją i wrócił do łóżka do swej kocicy, na której ten incydent nie zrobił większego wrażenia. Kochanek utwór numer cztery puścił jeszcze raz, po czym Ania przejęła inicjatywę chwytając za zimną mosiężną klamrę od paska spodni Dawida.

Sobota.
Dawid spał dość długo. Zbudziło go denerwujące szuranie igły o wybiegówkę czarnej płyty. Po zakończeniu słuchania należało podnieść ramię, umieścić je w widełkach, podnieść windę oraz wykonać jeszcze kilka innych czynności. Ale to teraz nie było istotne. Dawid zorientował się że jest e domu sam. Na stole zauważył biała kartkę papieru złożoną na pół. Podszedł i zaczął czytać. 
"Drogi Dawidzie, postanowiłam wyjechać. Nie szukaj mnie. Przy mnie nie będziesz szczęśliwy. Dziękuję za ostatnie dwa dni. Ania".
Dawid usiadł powolnie na krześle. Nawet nie spostrzegł że siedzi na innym winylu. Był to blues. 

IMG_20230602_204624511~2.jpg

IMG_20230602_204653174~2.jpg

IMG_20230602_204436865~2.jpg

Kangie.  Czytałem ze trzy razy i nawet dałem lajka po pijaku. Please nie publikuj tego więcej  😀

Owej Pani z Francji (twórczości ) nie znam ale lubię czasem takie klimaty w języku francuskim.  

Ogólnie to szacun dla ciebie i mam nadzieję, że swojego nie stracę w Twoich oczach  😀

Godzinę temu, soundchaser napisał:

To jeszcze "cofnij się wstecz" i zauważ przez szacunek kolekcję Chicago. 😉

Hmmm . Czyli szacunek dla szacunku?  Zagmatwałeś nieco.... 😀

A jeśli ktoś nie ma całej tej kolekcji na półkach a ją zna to co? Brak szacunku?  Gadacie czasem bez sensu.  Szacun jest znać a nie mieć.  Ty płyty dawno temu ponoć wyprzedałeś jak sam oświadczyłeś. Czyli co mamy cię nie szanować? 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślenie "mieć" to zaraza dzisiejszych czasów. To wojny i destrukcja cywilizacji..Destrukcja zemi, świata.

Kiedyś myślałem, że największą  wartością jest nauka  rozwój... Dziś myślę inaczej. Nauka i cała ewolucja prowadzi do zagłady bo człowiek jest tak naprawdę głupi i nadal prymitywny.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez piorasz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, piorasz napisał:

Myślenie "mieć" to zaraza dzisiejszych czasów. To wojny i destrukcja cywilizacji..Destrukcja zemi, świata. To ciągła walka o status społeczny. 

Kiedyś myślałem, że największą  wartością jest nauka  rozwój... Dziś myślę inaczej. Nauka i cała ewolucja prowadzi do zagłady bo człowiek jest tak naprawdę głupi i nadal prymitywny.

Jedno mnie tylko pociesza. To, że mój rocznik ma już mało życia. I to, że staram się czerpiać z tego jak najwięcej. Nie wiem czy moje wnuki będą szczęśliwe..  😞

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez piorasz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Redaktorzy
2 godziny temu, piorasz napisał:

Kangie.  Czytałem ze trzy razy i nawet dałem lajka po pijaku. Please nie publikuj tego więcej  😀

Owej Pani z Francji (twórczości ) nie znam ale lubię czasem takie klimaty w języku francuskim.  

Ogólnie to szacun dla ciebie i mam nadzieję, że swojego nie stracę w Twoich oczach  😀

Dzięki za odzew, @piorasz.

"Swojego" nie stracisz w mych oczach, tylko napisz dlaczego nie publikować więcej. Słabo wyszło, za dużo, za mało, jakościowo kiepsko, za mało pikanterii? Bo to umożliwi mi poprawę na przyszłość. Chyba że całkiem dać sobie spokój i kolejne opowiadania dać do szuflady?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez kangie
Dopisane słowo

"Life is too short for boring HiFi..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Jestem Charles Mingus. Pół-czarny, żółty, pół-żółty, lekko, nawet nie bardzo żółty, nie wystarczająco biały, żeby nie być czarny. Uważam się za Murzyna. Jestem Charles Mingus i dla siebie samego jestem niczym.”

Charles Mingus jest figurą szczególną w jazzowym zgiełku. Nazywał jazz 'czarną muzyką klasyczną' i był niesamowicie przywiązany do tradycji. Jego kariera rozwijała się od początku lat 40-tych, czyli można rzec, że był pionierem bebopu i 'stoi w szeregu' razem z Birdem, Dizzym, Bud Powellem, Milesem, Monkiem, Maxem Roach, Tadd Dameronem... i zapewne kilkoma innymi ważniakami. Co tu dużo pisać - Mingus grał ze 'wszystkimi', albo wszyscy grali z Mingusem. Zaczynał w składach Kida Ory i zaraz póżniej w orkiestrze Lionela Hamptona, po czym udzielał się razem z Tal Farlow w trio Reda Norvo. To były początki, ale już u Lionela Hamptona dał się poznać jako oryginalny aranżer i indywidualista. Swój charakterystyczny styl orkiestrowy rozwijał w latach 50-tych i na początku lat 60-tych. Zaproponował  muzykę wywodzącą się od tanecznych orkiestr z partiami kolektywnej i swobodnej free improwizacji. Ponadto uwolnił kontrabas od jego standardowej rytmicznej roli i przekształcił go w równoprawny instrument melodyczny. Muzyka Mingusa, to stylistyczna hybryda oscylująca pomiędzy big-bandowym graniem wywodzącym się z orkiestr Duke Ellingtona, gospel i bluesa z jednej strony, a awangardą i free myśleniem z drugiej. Lata 50-te i wczesne 60-te były kluczowe dla brzmienia i stylu Mingusa.

Nie potrafię wskazać najlepszych płyt, bo prawie każda jest dla mnie ważna, bardzo dobra i traktuję jego dyskografię w zasadzie tak samo bezkompromisowo jak i rzeczy Milesa, Coltrane, Birda, Erica Dolphy i innych najważniejszych muzyków jazzowych ever.

Charles Mingus discography... @ my place 🙂🙃😉

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) IMG_6602.thumb.jpg.8226688fd25747d5b22a7a04e3fc32c5.jpgIMG_6605.thumb.jpg.b8e43171bad752492b46bda21e9adf9f.jpgIMG_6606.thumb.jpg.f681c774aeddf339d49593c360eae348.jpgIMG_6607.thumb.jpg.94e4753d20bc162ea2a30e7eb48314dd.jpgIMG_6608.thumb.jpg.d1c497db5292f48885edfc7b9fe4fe9c.jpgIMG_6609.thumb.jpg.cc63a017c05348ca294e1f16fa37f8e4.jpgIMG_6610.thumb.jpg.b962ad4db0f23ba01edb9676222429c0.jpgIMG_6611.thumb.jpg.2769b13ebdc4d0b95b56a2db4a5cd3b2.jpgIMG_6612.thumb.jpg.61b2471ebfa8299fc2beaa36015cf1b3.jpgIMG_6613.thumb.jpg.5a7d12d7b54720586036cdf7602f772d.jpgIMG_6614.thumb.jpg.250bc551bb7fdc0ba30a10190cdb7518.jpgIMG_6615.thumb.jpg.d00e3a6090336f5c9a70234ccba64700.jpgIMG_6617.thumb.jpg.805ddf58eee4bb70e6daf20639ee5956.jpgIMG_6618.thumb.jpg.a4d0b74aa32daba8bc73b07ca51cb23a.jpgIMG_6619.thumb.jpg.f42d49c5666d273c087ca0dd2ec8540b.jpgIMG_6620.thumb.jpg.f5f4c4b56637e37c7432a0f3756cd8c9.jpgIMG_6621.thumb.jpg.7a5862241d262712edf8889953481fc7.jpgIMG_6622.thumb.jpg.c884cb4c15b8be170b9a0a1766965a06.jpgIMG_6623.thumb.jpg.44b925fee7037f8ff27be1d3aca3e46e.jpgIMG_6624.thumb.jpg.75a7d5dfe89ec4340a35e682d1a22405.jpgIMG_6625.thumb.jpg.8b25f840268cbef10c8cf8e5fb13180d.jpgIMG_6626.thumb.jpg.37dd1a844bb8fd2c2cdc52147d45877b.jpgIMG_5344.thumb.jpg.372859b35370b2ed670d470dd668f9ff.jpg

 

 

 

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Chicago
Edyt Techniczny

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, piorasz napisał:

Szacun jest znać a nie mieć.  Ty płyty dawno temu ponoć wyprzedałeś jak sam oświadczyłeś. Czyli co mamy cię nie szanować? 

Masz rację. Mieć to jedno, a znać to drugie. Ja teraz mam wszystko w plikach (łącznie z poligrafią), ale podobno to nie to samo co "namacalne" płyty.

A Davisa odkrywam na nowo. Czytam sobie jego ilustrowaną biografię (piękne, unikalne zdjęcia), którą zakupiłem ostatnio i słucham po kolei. Zacząłem od słynnego nonetu i sesji z lat 1949-50 Birth of the Cool wydanych na płycie dopiero w 1957.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, soundchaser napisał:

A Davisa odkrywam na nowo. Czytam sobie jego ilustrowaną biografię (piękne, unikalne zdjęcia), którą zakupiłem ostatnio i słucham po kolei. Zacząłem od słynnego nonetu i sesji z lat 1949-50 Birth of the Cool wydanych na płycie dopiero w 1957

Muzyka M D ponad wszystko 👌

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, kangie napisał:

Dzięki za odzew, @piorasz.

napisz dlaczego nie publikować więcej. Słabo wyszło, za dużo, za mało, jakościowo kiepsko, za mało pikanterii? Bo to umożliwi mi poprawę na przyszłość. Chyba że całkiem dać sobie spokój i kolejne opowiadania dać do szuflady?

Chyba po trochu wszystkiego co wymieniłeś wyżej. Takie trochę to za grzeczne. Ale nie rezygnuj i zupełnie się nie przejmuj tym co mówię  😀

2 godziny temu, soundchaser napisał:

 ale podobno to nie to samo co "namacalne" płyty.

 

Tak mówią ci co mają - bo co mają mówić? Ja nie mam wielu rzeczy i jakoś nie ubolewam. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez piorasz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówią, że człowiek będzie szczęśliwy dopiero wtedy, jak nic nie będzie posiadał. A już najszczęśliwszy będzie wtedy, kiedy będzie mógł wszystko wypożyczyć.

3 godziny temu, soundchaser napisał:

Birth of the Cool

"Birth of the Cool' jest jedną z najważniejszych płyt jazzowych. Stoi razem z 'Kind of Blue' i 'Bitches Brew' w równym szeregu - jest płytą przełomową.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Chicago napisał:

"Birth of the Cool' jest jedną z najważniejszych płyt jazzowych. Stoi razem z 'Kind of Blue' i 'Bitches Brew' w równym szeregu - jest płytą przełomową.

Wiem. Czytam tę biografię z wielkim zainteresowaniem i chociaż jest napisana bardzo ogólnie, bo dużo miejsca zajmują naprawdę świetne fotografie, to zawiera całą esencję życia Davisa, i tę muzyczną, i tę prywatną.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Birth of the Cool'

Dziewięcioosobowy zespół zerwał z logiką orkiestrową wielkich zespołów swingowych. Sekcje trąbki, puzonu i saksofonu zostały zastąpione indywidualnymi głosami podzielonymi między instrumenty z łagodnymi dźwiękami w środkowych i niskich rejestrach (waltornia, puzon, saksofon barytonowy i tuba). Obsadzenie altu zaproponowano oczywiście Charlie Parkerowi, ale on odrzucił ofertę współpracy. Miles pomyślał wtedy o Sonny Stitt, ale Gerry Mulligan przekonał go, żeby Birda nie zastępować S. Stittem, który będąc pod względem estetycznym najbliżej Parkera, mógłby zaburzyć wysiłki zespołu zmierzające do odejścia od bebopu. W rezultacie, za namową Mulligana wybór padł na Lee Konitza - członka Orkiestry Claude Thornhilla. Konitz, ze swoim wyciszonym dźwiękiem i swobodną artykulacją kontrastującą z nieregularnym, szorstkim brzmieniem bebopu, idealnie nadawał się do nowego projektu. Dla Davisa był to setup, w którym jego wizja klimatu i soundu w nowej muzyce mogła rozkwitać w podobnym znaczeniu jak język bopowy. Miles zaangażował orkiestrę na dwutygodniowe koncerty w niedawno otwartym Royal Roost na Broadwayu i zespół wystąpił tam pod nazwą Miles Davis Nonet. Plakat przy wejściu do klubu informował: „Zespół Milesa Davisa, aranżacje Gerry Mulligana, Gila Evansa i Johna Lewisa”, co było i rewolucyjne i nietypowe - pojawienie się na plakatach nazwisk aranżerów nie było wtedy w ogóle praktykowane. Jednak muzyki nonetu jak na tamte czasy nie można było zakwalifikować jako muzyki rozrywkowej, a publiczność bardziej przyzwyczajona do jazzu, przy którym mogła tańczyć, była dość mocno zakłopotana, nawet pomimo wysiłków Davisa, który spowalniając frenetyczne tempo bopu, miał nadzieję, że utwory o 'awangardowym' charakterze będą bardziej dostępne dla publiki. Niektórzy czarni muzycy oskarżyli go nawet o zdradę czarnej muzyki, choć sam Count Basie wyrażał się pozytywnie o nowej muzyce ujmując to w słowach: „Te powolne rzeczy brzmiały dziwnie i dobrze. Nie zawsze wiedziałem co robią, ale słuchałem i to mi się podobało". Na koncerty orkiestry przyszło wielu muzyków w tym aranżer Pete Rugollo, który pracował dla nowej wytwórni płytowej założonej niedawno w Hollywood. Po koncertach Miles Davis podpisał kontrakt z Capitol Records, a jego nonet wkrótce pojawił się w studio na pierwszej z trzech sesji.


Poza kolorami orkiestrowymi, ekspresyjnymi półtonami, wyrafinowanymi harmoniami i użyciem kontrapunktu - dziwnością, której kulminacją jest „Moon Dreams” Gila Evansa z jego niemal zawieszonym tempem, repertuar nonetu charakteryzował się strukturalną śmiałością aranżacji, które całkowicie zrywały z praktykami tamtych czasów. Przykładem jest kompozycja „Jerru” Gerry Mulligana z jego krótkimi fragmentami na 3/4; „Boplicity” z rozszerzeniem struktury harmonicznej po barytonowym solo dezorientujące słuchacza; „Deception” z podobnymi rozciągniętymi odcinkami uwydatnionymi przez zawieszenie ruchu harmonicznego, zapowiadającego już wtedy modalny jazz Milesa zaczynający się na dobre pod koniec następnej dekady. Miles w nowym okresie będąc już zupełnie obok języka bopowego przekazywał mieszankę dystansu, wewnętrzności, relaksu, intensywności oraz naturalnej i melodyjnej kanciastości, dzięki której wykreowała się już zupełnie inna i wyjątkowa osobowość.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Chicago napisał:

Mówią, że człowiek będzie szczęśliwy dopiero wtedy, jak nic nie będzie posiadał. A już najszczęśliwszy będzie wtedy, kiedy będzie mógł wszystko wypożyczyć.

Mieć, nie mieć, co za różnica?

Można jeszcze "mieć inaczej"?

Mam inaczej - bo małem mozliwość skopiowania całego boxu (a środków do kupienia brak), tego ponad 80 CD...i później jeszcze innych rzeczy, więc MAM Davisa większość, ale na CDr (plus na winylu Kind 🙂).

Ważne jest znać, słuchać, poznawać na nowo i bez końca.

Dzięki za wpis o Birth...

Miałem zawsze problem ze zrozumieniem "przełomowości" tej sesji. Najbliższe słuchanie tej płyty "doładuję" Twoimi uwagami.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

So What... z czym to się kojarzy? Jaka to forma muzyczna...??? Niby prosty numer do grania, ale trochę rozwlekły, więc nie taki prosty jak się wydaje. Nauczyłem się tematu i gram to.

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

     Udostępnij



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.