Skocz do zawartości
IGNORED

Fascynacje jazzowe


Chicago
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, grane to jest w trybie modalnym. Struktura AABA. Ale co to za forma muzyczna...??? Zresztą, Ty kangie na pewno wiesz co to jest za forma, więc spoko wodza. Próbuję zmusić do 'wysiłku' tych, co nie muzykują. Szacuneczek.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj była sobota - urodziny pana kota. Dzisiaj jest niedziela i są urodziny... Anthony Braxtona - June 4th, 1945. Żyje nam Anthony  78 lat i życzę mu co najmniej drugie tyle. Happy Bithday. 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Redaktorzy
24 minuty temu, Chicago napisał:

Ale co to za forma muzyczna...???

No, Chicago, każdy przecież wie - to jazz! 😄 😉

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Life is too short for boring HiFi..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co by było, gdybym utożsamił 'So What' z formą bluesową...??? Blues molowy - może być...???

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Redaktorzy
25 minut temu, Chicago napisał:

Zresztą, Ty kangie na pewno wiesz co to jest za forma, więc spoko wodza. Próbuję zmusić do 'wysiłku' tych, co nie muzykują. Szacuneczek.

Daj, Panie spokój. W podstawówce ledwo zdałem do szóstej klasy. Z "Muzyki" na świadectwie ocena 2 (mierny). 😉

Dzięki.

Zatem czekamy na odpowiedzi.

Panie i Panowie, co to za forma?

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

"Life is too short for boring HiFi..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Chicago napisał:

So What... z czym to się kojarzy? Jaka to forma muzyczna...???

Kojarzy mi się z bluesem.

Forma? Instrumentalna.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Chicago napisał:

Mówią, że człowiek będzie szczęśliwy dopiero wtedy, jak nic nie będzie posiadał.

Troszkę off topic, ale a propos 🤭.

 

Lata temu wpadłem do pewnego małego hoteliku w Wersalu (trzysta metrów od zasikanego pałacu). Na trzy, góra cztery dni. Ot - recepcję "obiałkować" i zdyniać. 

Panu właścicielowi tak się spodobała moja robota, że - haha! - zostałem tam, remontując tę ruderę - prawie dziesięć lat. Sam, tymy rencamy.

Wszystkie stare meble, łóżka, dywany, sraczyki - ciach, przed hotel.

.....

 

Obok miejsca, gdzie te rupiecie wyrzucałem, była ławeczka. Przysiadał na niej czasem pewien Pan. Bezdomny. Posiedział, pogrzebał w ogromnym plecaczysku, coś zjadł, uśmiechnął się promiennie, pomachał ręką i - odchodził.

Po jakimś czasie zacząłem Mu wynosić filiżankę kawy z croissantem. Przyjmował bez protestu, jednak z odrobiną zażenowania. Trzeźwy, zero alkoholu, ani innych używek.

Z czasem stało się to "świecką tradycją" - ja kończę pracę, Raymond już czeka na ławce; kawy, ciastka i bagietki z czymś tam. I gadamy do północy.

Miesiące mijały, staliśmy się bez mała przyjaciółmi... Wielogodzinne rozmowy o wszystkim. Wielki, mądry człowiek. 

 

 

Razu pewnego mój szef, zwany przeze mnie "Chudziatym" (cienki był, jak pięta komara), pyta, czemu jeszczem nie zaprosił Raymonda, aby się w ludzkich warunkach wykąpał. Gdzieś tam dokonywał ablucji, choć czasem było przykro... - No, nie śmiałem, panie Didier...

Była w hotelu łazienka, czysta, sprawna, z wanną i toaletą, choć - nieużywana od lat.

 

Gdy Monsieur R. wylazł po trzygodzinnym pobycie w salle de bains, powiedział - "teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem świata".

 

Po czym podziękował, znów jak zwykle pożegnał się miło i serdecznie ze wszystkimi i... 

Już nigdy więcej nie przyszedł.

 

 

PS. Moja przyjaciółka widziała Go rok później w Deauville. Z tym samym plecakiem. Trzeźwego, jakim zawsze był.

 

Wspominam Raymonda z nostalgią i ogromną sympatią. 

Raz jeszcze przepraszam za odejście od meritum, ale chyba Autor wątku mi wybaczy.

 

Pozdrawiam. Jacek.

 

 

 

 

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Chicago napisał:

Wczoraj była sobota - urodziny pana kota. Dzisiaj jest niedziela i są urodziny... Anthony Braxtona - June 4th, 1945. Żyje nam Anthony  78 lat i życzę mu co najmniej drugie tyle. Happy Bithday. 

 

Niech żyje nam !

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Bezlitosna Niusia napisał:

Troszkę off topic, ale a propos 🤭.

 

Lata temu wpadłem do pewnego małego hoteliku w Wersalu (trzysta metrów od zasikanego pałacu). Na trzy, góra cztery dni. Ot - recepcję "obiałkować" i zdyniać. 

Panu właścicielowi tak się spodobała moja robota, że - haha! - zostałem tam, remontując tę ruderę - prawie dziesięć lat. Sam, tymy rencamy.

Wszystkie stare meble, łóżka, dywany, sraczyki - ciach, przed hotel.

.....

 

Obok miejsca, gdzie te rupiecie wyrzucałem, była ławeczka. Przysiadał na niej czasem pewien Pan. Bezdomny. Posiedział, pogrzebał w ogromnym plecaczysku, coś zjadł, uśmiechnął się promiennie, pomachał ręką i - odchodził.

Po jakimś czasie zacząłem Mu wynosić filiżankę kawy z croissantem. Przyjmował bez protestu, jednak z odrobiną zażenowania. Trzeźwy, zero alkoholu, ani innych używek.

Z czasem stało się to "świecką tradycją" - ja kończę pracę, Raymond już czeka na ławce; kawy, ciastka i bagietki z czymś tam. I gadamy do północy.

Miesiące mijały, staliśmy się bez mała przyjaciółmi... Wielogodzinne rozmowy o wszystkim. Wielki, mądry człowiek. 

 

 

Razu pewnego mój szef, zwany przeze mnie "Chudziatym" (cienki był, jak pięta komara), pyta, czemu jeszczem nie zaprosił Raymonda, aby się w ludzkich warunkach wykąpał. Gdzieś tam dokonywał ablucji, choć czasem było przykro... - No, nie śmiałem, panie Didier...

Była w hotelu łazienka, czysta, sprawna, z wanną i toaletą, choć - nieużywana od lat.

 

Gdy Monsieur R. wylazł po trzygodzinnym pobycie w salle de bains, powiedział - "teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem świata".

 

Po czym podziękował, znów jak zwykle pożegnał się miło i serdecznie ze wszystkimi i... 

Już nigdy więcej nie przyszedł.

 

 

PS. Moja przyjaciółka widziała Go rok później w Deauville. Z tym samym plecakiem. Trzeźwego, jakim zawsze był.

 

Wspominam Raymonda z nostalgią i ogromną sympatią. 

Raz jeszcze przepraszam za odejście od meritum, ale chyba Autor wątku mi wybaczy.

 

Pozdrawiam. Jacek.

 

 

 

 

 

Może ja czegoś nie wiem albo się nie znam. Tutaj jednak najpiękniejsze opowieści świata nie mogą mieć miejsca bez posadzenia o trollizm.

TU SIE GADA O JAZZIE !!!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Lech W napisał:

TU SIE GADA O JAZZIE !!!

Moim skromnym, opowieść Jacka jest bardzo jazzowa. 🙂

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, iro III napisał:

Moim skromnym, opowieść Jacka jest bardzo jazzowa. 🙂

No dobra, nie znam kontekstu...😡

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wracając do M. Davisa - na Netflixie jest film: 
The Birth of Cool: Miles Davis i jego muzyka (2019).

Polecam obejrzeć kto ma dostęp.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, soundchaser napisał:

A wracając do M. Davisa - na Netflixie jest film: 
The Birth of Cool: Miles Davis i jego muzyka (2019).

Polecam obejrzeć kto ma dostęp.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Dość ciekawy Warto obejrzeć 👌

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto nie czytał biografii Milesa i nie oglądał 'The Miles Davis Story' z 2001 roku, to niewątpliiwie film Stanleya Nelsona będzie super wyborem i dużo wniesie. Mnie nic nie zaskoczyło w najnowszym filmie o MD i nie dowiedziałem się niczego, o czym bym nie wiedział. Mam zarówno ten starszy film, jak i najnowszy w dwóch egzemplarzach - DVD i Blu-ray. Wersja DVD jak i wersja Blu-ray zawiera bonus, jako dodatkowy dysk z koncertów Milesa z Montreux.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Lech W napisał:

TU SIE GADA O JAZZIE !!!

Po pierwsze - proszę na mnie nie wrzeszczeć, bo to nie licuje, ni nie uchodzi, zresztą - gdy ktoś na mnie krzyczy - wszystko mi z rąk leci.

I cały dzień się idzie...

 

Po wtóre zaś - Pan Raymond miał swoje ukochane radyjko na baterie i jedyną stacją, którą cenił, był "Fip Jazz".

 

Czy pobudzonego Szanownego Kolegę Malkontenta w jakimś stopniu uspokoiłem?

Dzięki. Pozdrawiam. Jacek.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
43 minuty temu, Bezlitosna Niusia napisał:

Po pierwsze - proszę na mnie nie wrzeszczeć, bo to nie licuje, ni nie uchodzi, zresztą - gdy ktoś na mnie krzyczy - wszystko mi z rąk leci.

I cały dzień się idzie...

 

Po wtóre zaś - Pan Raymond miał swoje ukochane radyjko na baterie i jedyną stacją, którą cenił, był "Fip Jazz".

 

Czy pobudzonego Szanownego Kolegę Malkontenta w jakimś stopniu uspokoiłem?

Dzięki. Pozdrawiam. Jacek.

 

Ani nie jestem pobudzony ani malkontent ale jeśli już to.proponuję zagadki jazzowe utworzyć topik.

Bardzo grzecznie kolegę skomentowałem, było pytanie o pozwolenie off top ale pozwolenia nie widziałem.

Za dużo tutaj czasu i papieru marnujemy na różne pogaduchy a jest jasne , że tutaj mówimy o naszych fascynacjach jazzowych. Jeżeli temat jest popularny to nie powód żeby swoje grafologie tu uzewnętrznić.

Widzę, że kolega zasłużony na forum więc słuchamy........... Co fascynuje kolegę ??? 🤗 Chętnie posłucham

 

PS. Aaaha, jeszcze jedno więc edytowałem wypowiedź. Ja się z nikim nie kłócę na forum, wiem po co jest i co tu robię więc nie ciągnijmy sporu bo i tak nie odpowiem. 

Może być i takie opowiadanie ale ja tu już parę razy doświadczyłem całych stron kłótni a jazz był tylko dodatkiem. Ze swojej strony obiecuje , że nie będę moralizował.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Lech W
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie - nie ma o co kruszyć kopii. Niusia opowiedział historię, kangie opowiedział historię... i jest fajnie. Teraz opowiedżcie coś o jazzie w kontekście muzyki i szafa gra.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
53 minuty temu, Lech W napisał:

nie ciągnijmy sporu

Żaden tam spór. 

Zwykłe przekomarzanie przyjaciół!😀

......

Kupiłem onegdaj i wlokę ze sobą wraz z moim ulubionym discmanem. 

(Tu akurat - jestem dość dziwny, przyznaję 😀)

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

John Escreet - 'Don't Fight The Inevitable' / Mythology Records, 2010

John Escreet jest brytyjskim pianistą urodzonym w 1984 roku, który przybył do NYC w 2006. Swoją pierwszą płytę 'Consequences' nagrał w 2008 roku dla Posi-Tone Records. Nagrał ją w kwintecie, angażując do projektu alcistę Davida Binney, trębacza Ambrose Akinmusire, basistę Matt Brewera i drummera Tyshawna Sorrey. John Escreet ma w dorobku już siedem płyt wydanych pod własnym nazwiskiem i aż czternaście jako sideman. Udzielał się m.in. w sesjach nagraniowych Davida Binney, Alexa Sipiagina, drummera Antonio Sancheza, trębacza Amira ElSaffara i flecistki Jamie Baum.

'Don't Fight The Inevitable' jest jego drugą płytą i nagraną prawie w takim samym składzie jaki mu towarzyszył na 'Consequences'. Jedynym wyjątkiem jest drummer - na pierwszej płycie w obsadzie perkusji jest Tyshawn Sorrey, natomiast do sesji 'Don't Fight The Inevitable' zaangażował nie mniej słynnego i też bardzo dobrego drummera, Nasheet Waitsa.  Wszystkie kompozycje na płycie są pióra lidera, oprócz 'Soundscape' i 'Gone But Not Forgotten', które to skomponował na spółę z Davidem Binney i oprócz 'Charlie In The Parker', która pochodzi od znakomitego i nieodżałowanego Muhala Richarda Abramsa.

Klimat płyty, to współczesny nowoczesny jazz i post-bopowe historie. Kompozycje posiadają obszerne miejsca dla free-improwizacji i wyjścia poza formę, są zagrane gęsto, ale niemęcząco i z dużym wyczuciem. Mnie płytka podoba się na tyle, że wysłuchałem jej już trzy razy i być może jeszcze do niej wrócę. Jest to moja druga płyta tego pianisty, którego już przedstawiałem w 2014 roku, omawiając jego mocno awangardowy projekt 'Sound, Spaces and Structures' nagrany z Johnem Hebertem, Evanem Parkerem i Tyshawnem Sorrey.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) IMG_6503.thumb.jpg.1be496c2c50b755beb9f6d0ff1d1e054.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Seyv

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrud Gilberto - rocznik 1940. Zmarła w wieku 83 lat. Szkoda każdego dobrego człowieka, ale w przypadku zasłużonych ludzi, to jakby nie spojrzeć, podwójna szkoda.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Chicago napisał:

Astrud Gilberto - rocznik 1940. Zmarła w wieku 83 lat. Szkoda każdego dobrego człowieka, ale w przypadku zasłużonych ludzi, to jakby nie spojrzeć, podwójna szkoda.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to delikatny, dziewczęcy wokal trochę obok rytmu .To nadawało charakterystyczny wdzięk . Nigdy się nie zestarzeje .

A skoro o damskim wokalu i fascynacjach to nie mogę nie wspomnieć o Cecile McLorin Salvant. Jakiś czas temu pisałem z entuzjazmem o jej płycie " Ghost Song " z 2021r. Obecnie kupiłem jej wcześniejszą płytę " Woman Child " z 2013r. ( nagroda Grammy ) . Rewelacja .

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rudy Royston Flatbad  Buggy - 'Day' / Greenleaf, 2023

Przepięknie i piekielnie zdolny drummer, kompozytor i edukator Rudy Royston, kojarzony jest głównie z Ronem Milesem, Dave Douglasem i Billem Frisellem, ale usłyszeć go można również m.in. w projektach JD Allena, Rudresha Mahanthappy, Johna Irabagona... i innych, mniej lub bardziej znanych artystów.

Urodził się w Fort Worth w Texasie, czyli w namaszczonym przez jazzusa miejscu, ale dorastał i kształcił się w Denver w Kolorado, gdzie na lokalnym uniwersytecie studiował perkusję klasyczną i anglistykę. Tam też zdobył tytuł licencjata z muzyki i języka angielskiego. Swój 'głos' szlifował pod okiem słynnego i prominentnego, niestety niedawno zmarłego, wielce uznanego trębacza i jednocześnie filara sceny muzycznej Denver, Rona Milesa, który to wywarł chyba największy wpływ na Rudy Roystona. Wspólpraca Rudiego z Ronem Milesem trwała od 1991 do 2006 roku, kiedy to drummer postanowił opuścić Denver i wyjechać do Piscataway w New Jersey. Tam, na uniwersytecie Rutgers Mason Gross School of the Arts, uzyskał tytuł magistra muzyki i tam też zaczął współpracować z Billem Frisellem i całą plejadą znakomitości najwyższych lotów.

Chociaż przed 'Flatbad Buggy' słuchałem wielu płyt z udziałem Rudy Roystona, to tak naprawdę odkryłem go jako kompozytora i lidera na pierwszej płycie 'Flatbad Buggy', myśląc że to tytuł płyty. O tym meetingu z 2018 roku pisałem w 'Nowościach Jazzowych' w 2019, będąc wtedy pod niesamowitym wrażeniem tego projektu,  zarówno w kontekście brzmieniowym jak i kompozycyjnym... i każdym innym. Oto (z minimalną korektą), co dawniej napisałem o 'Flatbad Buggy':

''Flatbed Buggy' jest trzecią autorską płytą Rudy Roystona i jest płytą z muzyką, w której można się zanurzyć i słuchać jej bez końca, bo jest to płyta genialna w całości. Genialność jej polega na oryginalności w doborze instrumentów i oczywiście muzyków grających na tych instrumentach, repertuarze, pomyśle, melodyce, niebagatelnej harmonii i rytmie, oraz przefantastycznej wesołości i fantastycznym feelingu.  Skojarzenia muzyczne doprowadzają do Billa Frisella, co jest tym bardziej budujące, bo to jest jeden z największych feelingowców w galaktyce. Rewelacyjna muzyka i rewelacyjna jakość nagrania - tak po prostu; dawno nie słyszałem tak oryginalnego, wciągającego i klimatycznego bezpretensjonalnego grania - grania z niesamowitym wyczuciem i feelem. Takich produkcji chce się słuchać na okrągło. Można? Można! Rewelacyjny album! *****

Na pokładzie: Rudy Royston - perkusja, John Ellis - saksofony i klarnet basowy, Gary Versace - akordeon, Hank Roberts - cello, Joe Martin - bas"

 

To było w roku 2019. Mamy rok 2023 i Rudy Royston postanowił nagrać kolejny album z zespołem Flatbad Buggy i zatytułował płytę 'Day'. Zadedykował ją swoim 'late' braciom: Ritchie Roystonowi i... Ron Milesowi. Tak - Rudy Royston traktuje Rona MIlesa jak brata. Co na płycie...??? Mogę spokojnie powiedzieć, że jest obecny ten sam feel i ten sam charakter muzyki co na pierwszej płytce, aczkolwiek nie zabił mnie ten projekt tak, jak właśnie pierwsza płyta w tym zestawienie i w tej konfiguracji, co jest zrozumiałym zjawiskiem, ponieważ pierwszy 'touch' zaliczyłem w 2019 roku i mogłem się spodziewać charakteru nagrań. Anyway, kolejna znakomita płyta przewspaniałego drummera, kompozytora, feelingowca i jak nabardziej kompetentnego i kompletnego fachowca. I love it!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) IMG_6501.thumb.jpg.32692aa878b9fb3108ab4b0767f7d581.jpg

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carmell Jones Quartet with Forrest Westbrook, Gary Peacock, Bill Schwemmer / Fresh Sound Records, 2015

Totalnie zapomniana sesja jednego z najbardziej obiecujących trębaczy West Coast, który pojawił się na lokalnych scenach Zachodniego Wybrzeża w 1960 roku, opuszczając swoje rodzinne Kansas City i przybywając do LA. Nagrań dokonano w domowym studio również zapomnianego i również rewelacyjnego i wielce utalentowanego pianisty Forresta Westbrooka. Kwartet zagrał oklepane rzeczy i standardy jako pokazowy materiał dla przedstawicieli Pacific Jazz Records, ale niestety z jakichś niewyjaśnionych powodów, oryginalne taśmy z nagraniami przeleżały w szufladzie Forresta Westbrooka ponad 50 lat zanim ujrzały światło dzienne i zanim płyta trafiła do obiegu. Słuchamy naprawdę fantastycznie nagranych standardów z fantastycznie brzmiącą i rozumiejącą się sekcją oraz z fantastycznie uzupełniającym się pianistą i trębaczem na froncie. Niby nic się nie dzieje, ale sam feel jak i brzmienie do mnie niesamowicie przemawiają i słucham tych rzeczy z nieukrywaną satysfakcją. Co prawda znałem Carmella Jonesa z innych sesji, ale jakoś nigdy nie zainteresowałem się tym muzykiem na tyle, żeby zgłębić o nim wiedzę. A jest czego słuchać i co odkrywać, chociaż nie ma tego tak dużo. W każdym razie obcujemy ze znakomicie zgranym kwartetem i mocno wyróżniającą się muzyką jazzową głównego nurtu. Rewelacja!

Carmell Jones, stylistycznie pochodzi ze 'szkoły' Clifforda Browna, co jest jak na rok 1960 zjawiskiem i powszechnym i naturalnym, ponieważ w tym okresie prawie wszyscy trębacze jazzowi byli po wpływem Clifforda Browna, tak jak saksofoniści w latach bebopu i hard bopu byli pod wpływem Birda. Tak czy siak, Carmell Jones narobił trochę zamieszania na scenach West Coast i był wielce obiecującym artystą. Nie mniej dłużni są pozostali muzycy kwartetu - trzydziestoletni wtedy Gary Peacock, drummer Bill Schwemmer i oczywiście rewelacyjny pianista Forrest Westbrook są jak 'jeden organizm' podczas tej sesji. W 1965 roku, Carmell Jones opuścił USA i udał się do Europy, konkretnie do Niemiec i tam współpracował z radiowym big-bandem Paula Khuna. Co prawda wrócił do Stanów w 1980 roku, ale już niestety nie odniósł poważniejszych sukcesów ani rozpoznawalności jak we wczesnych latach 60-tych.

Carmella Jonesa można odnależć na kilku niesamowitych i niezapomnianych płytach, m.in. na firmowanej jego nazwiskiem 'Jay Hawk Talk' z Prestige Records, na rewelacyjnej 'Song For My Father' Horace Silvera, na słynnej 'Hear Ye!!!! Hear Ye!!!!' The Red Mitchell - Harold Land Quintet, w składach big-bandów Geralda Wilsona oraz orkiestrowej kompilacji Olivera Nelsona, w składach Barry Harrisa...

Zmarł w 1996 roku w swoim rodzinnym Kansas City.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) IMG_6635.thumb.jpg.1af8ff441462b4d30914d16128a00012.jpg

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Chicago
Edyt Techniczny

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, Chicago napisał:

Rudy Royston Flatbad  Buggy - 'Day' / Greenleaf, 2023

Przepięknie i piekielnie zdolny drummer, kompozytor i edukator Rudy Royston, kojarzony jest głównie z Ronem Milesem, Dave Douglasem i Billem Frisellem, ale usłyszeć go można również m.in. w projektach JD Allena, Rudresha Mahanthappy, Johna Irabagona... i innych, mniej lub bardziej znanych artystów.

Urodził się w Fort Worth w Texasie, czyli w namaszczonym przez jazzusa miejscu, ale dorastał i kształcił się w Denver w Kolorado, gdzie na lokalnym uniwersytecie studiował perkusję klasyczną i anglistykę. Tam też zdobył tytuł licencjata z muzyki i języka angielskiego. Swój 'głos' szlifował pod okiem słynnego i prominentnego, niestety niedawno zmarłego, wielce uznanego trębacza i jednocześnie filara sceny muzycznej Denver, Rona Milesa, który to wywarł chyba największy wpływ na Rudy Roystona. Wspólpraca Rudiego z Ronem Milesem trwała od 1991 do 2006 roku, kiedy to drummer postanowił opuścić Denver i wyjechać do Piscataway w New Jersey. Tam, na uniwersytecie Rutgers Mason Gross School of the Arts, uzyskał tytuł magistra muzyki i tam też zaczął współpracować z Billem Frisellem i całą plejadą znakomitości najwyższych lotów.

Chociaż przed 'Flatbad Buggy' słuchałem wielu płyt z udziałem Rudy Roystona, to tak naprawdę odkryłem go jako kompozytora i lidera na pierwszej płycie 'Flatbad Buggy', myśląc że to tytuł płyty. O tym meetingu z 2018 roku pisałem w 'Nowościach Jazzowych' w 2019, będąc wtedy pod niesamowitym wrażeniem tego projektu,  zarówno w kontekście brzmieniowym jak i kompozycyjnym... i każdym innym. Oto (z minimalną korektą), co dawniej napisałem o 'Flatbad Buggy':

''Flatbed Buggy' jest trzecią autorską płytą Rudy Roystona i jest płytą z muzyką, w której można się zanurzyć i słuchać jej bez końca, bo jest to płyta genialna w całości. Genialność jej polega na oryginalności w doborze instrumentów i oczywiście muzyków grających na tych instrumentach, repertuarze, pomyśle, melodyce, niebagatelnej harmonii i rytmie, oraz przefantastycznej wesołości i fantastycznym feelingu.  Skojarzenia muzyczne doprowadzają do Billa Frisella, co jest tym bardziej budujące, bo to jest jeden z największych feelingowców w galaktyce. Rewelacyjna muzyka i rewelacyjna jakość nagrania - tak po prostu; dawno nie słyszałem tak oryginalnego, wciągającego i klimatycznego bezpretensjonalnego grania - grania z niesamowitym wyczuciem i feelem. Takich produkcji chce się słuchać na okrągło. Można? Można! Rewelacyjny album! *****

Na pokładzie: Rudy Royston - perkusja, John Ellis - saksofony i klarnet basowy, Gary Versace - akordeon, Hank Roberts - cello, Joe Martin - bas"

 

To było w roku 2019. Mamy rok 2023 i Rudy Royston postanowił nagrać kolejny album z zespołem Flatbad Buggy i zatytułował płytę 'Day'. Zadedykował ją swoim 'late' braciom: Ritchie Roystonowi i... Ron Milesowi. Tak - Rudy Royston traktuje Rona MIlesa jak brata. Co na płycie...??? Mogę spokojnie powiedzieć, że jest obecny ten sam feel i ten sam charakter muzyki co na pierwszej płytce, aczkolwiek nie zabił mnie ten projekt tak, jak właśnie pierwsza płyta w tym zestawienie i w tej konfiguracji, co jest zrozumiałym zjawiskiem, ponieważ pierwszy 'touch' zaliczyłem w 2019 roku i mogłem się spodziewać charakteru nagrań. Anyway, kolejna znakomita płyta przewspaniałego drummera, kompozytora, feelingowca i jak nabardziej kompetentnego i kompletnego fachowca. I love it!

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) IMG_6501.thumb.jpg.32692aa878b9fb3108ab4b0767f7d581.jpg

 

Świetna płyta, dużo dobrego grania. 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim pierwszym krokiem ku jazzowi byl album Pata Metheny - Secret Story. Wysluchalem go urzeczony bedac na urlopie, w polowie '90. Wrociwszy z urlopu z powrotem do Syrii odkrylem, ze na miejscu mozna kupic pirackie kasety z plytami Pata, wciagalem wiec kolejne, potem juz uzalezniony kupowalem CD i siegalem po coraz wiecej wykonawcow i juz efekt kuli snieznej zaliczylem, choc przyznaje, ze powoli sie rozkrecalem. 
Nie zatrzymalem sie bynajmniej, od kilku miesiecy napawam sie The Necks i Orenem Ambarchi. Avangarda potrafi mnie wkrecic, szczegolnie gdy siedze nad czyms tworzac nowe. 
Poniewaz troche czasu spedzilem na Bliskm Wschodzie bardzo lubie ichniejsze jazzowe granie, jak np. Anouar Brahem, mam kilka plyt i bardzo chetnie po nie siegam, najchetniej po Thimar. Mialem tez moment fascynacji zydowskim jazzem, ale juz mi sie nieco "przejadl". 


 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na podsumowanie dnia, Kenny Garrett i jego 'African Exchange Student' z 1990 roku, czyli 100% jazzu w jazzie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) IMG_6637.thumb.jpg.cd7bccf26565573ba6fbb5380ade808f.jpg

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) Edytowane przez Chicago
Edyt Zjadacz

Parker's Mood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Dołącz do dyskusji

    Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
    Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

    Gość
    Dodaj odpowiedź do tematu...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

     Udostępnij



    • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.