Skocz do zawartości
IGNORED

Audiofilskie ...zatyczki do uszu na... koncert rockowy?!


Therion

Rekomendowane odpowiedzi

Jakoś czas temu byłem na koncercie grupy Therion w Stodole. Nie dało się tego słuchać. Jeden wielki jazgot. Przez cały koncert palcami zatykałem uszy i dopiero wówczas jako tako to brzmiało. OK myślałem - Stodoła zawsze była akustycznie do d..py. Ale wczoraj byłem na koncercie Rammstein w Ergo Arenie w Sopocie i było lepiej, ale nadal źle - dźwięk się łamał - natężenie było zbyt duże, nawet jak na ten w miarę duży obiekt. Niestety tym razem nie zatykałem uszu i dlatego dziś jeszcze słyszę w głowie pisk.

 

Zauważyłem ciekawą rzecz, mianowicie na koncercie były osoby (nie panowie z ochrony lecz widzowie) którzy mieli w uszach specjalne zatyczki. Z jednej strony rzecz genialna a z drugiej... Q..wa! - czy reżyserzy dźwięku są głusi? Czy już musi do tego dochodzić, żeby na koncerty rockowe zakładać zatyczki? Przecież to jakaś bzdura. A jednak ci którzy je mieli, dziś mają komfort a innym (jak mi) piszczy że mało łba nie rozsadzi.

 

Co o tym sądzicie?

 

Na pewno na następny koncert nawet się nie wybiorę bez zatyczek, ale coś tu chyba nie jest w porządku. Przecież nie o to w tym chodzi żeby sobie uszy zatykać!

Po Rammsteinie spodziewałem się dźwięku najwyższej klasy (sprzęt przywieźli 12-stoma TIRami) - niestety się zawiodłem. Nie wierzę, że to sprawa złej akustyki Ergo Areny. Słyszałem dobrze nagłośnione koncerty w podobnych obiektach.

Jestem ciekawy Waszych opinii.

 

Ps.

Jak dla mnie, najlepszymi brzmieniowo koncertami są zawsze koncerty Watersa. Dźwięk na najwyższym poziomie, z efektami surround i mimo dużego natężenia, to bez żadnego jazgotu i żadnych później pisków w uszach. Po Rammsteinie spodziewałem się podobnej klasy i bardzo sie zawiodłem.

Mam podobne doświadczenia, niestety.

 

Uważam, że przyczyną uszkodzeń słuchu nie jest bezpośrednio poziom natężenia dźwięku, a harmoniczne, generowane przez przesterowane wzmacniacze. Słuch ma niższą czułość dla wysokich częstotliwości i nie czujemy niszczącego działania, podobnie jak UV dla oka. Pisk w uszach ma ok. 8 kHz, wygląda na ubytek wypalony w słuchu przez trzecią (?) harmoniczną?

 

Zatyczki się sprawdzają, polecam, im gorszy system, tym są bardziej przydatne. Jest niestety lekkie odczucie izolacji od bodźców, ale nie warto ryzykować uszkodzenia słuchu. Dobre soundsystemy nie wywołują pisku w uszach, nawet przy bardzo dużej głośności. Złe nagłośnienie może uszkodzić słuch nawet przy stosunkowo niewielkich glośnościach, charakterystyczny efekt złego nagłośnienia - bardzo utrudnione porozumiewanie, trzeba praktycznie krzyczeć do ucha drugiej osoby. Przy dobrym systemie nie ma problemu z porozumiewaniem.

Są tacy, dla których właśnie koncert jest referencją...

 

No cóż, mnie akurat typowe nagłośnienie koncertów odbiera jakąkolwiek radość z całego wydarzenia. Znajomi uważali że marudzę i że zboczenie zawodowe, ale od kiedy za moją przyczyną zmienili sprzęt, na którym słuchają na co dzień muzyki, to sytuacja się zmieniła. Teraz świetnie słyszą różnicę.

Myślę, że z panami realizatorami jest niestety podobnie.

Byle głośno i byle dudniło. Czasem to jest faktycznie jeden zlany hałas, zupełnie jakby ktoś wszystko odtwarzał z boomboxa, do którego przyłożono potem mikrofon i nagłośniono koncert.

 

Koncert Stinga w Poznaniu też mnie zawiódł niestety. Przy jednym, dwóch instrumentach było nawet fajnie i przyjemnie się słuchało, ale już więcej to sprzęt nie wyrabiał i pojawiały się zniekształcenia i zlewanie dźwięków w pulpe... Jeśli brakowało mocy na piecach to trzeba było dać ciszej! Aż szkoda tych wspaniałych muzyków i instrumentów, że się tak marnują. A sądziłem, że tutaj to już na pewno będą dbali o jakość nagłosnienia

Jak byłem na ACDC to zatkałem sobie uszy papierowym kulkami zrobionymi naprędce z rachunków które znalazłem w portfelu ... od razu lepiej. Polecam w sytuacjach awaryjnych :)

"Don't trust opinion on forums.... every time I bought something based on online opinion and without listening in advance, it ended up being a big disappointment."

Ale wczoraj byłem na koncercie Rammstein w Ergo Arenie w Sopocie i było lepiej, ale nadal źle - dźwięk się łamał - natężenie było zbyt duże, nawet jak na ten w miarę duży obiekt. Niestety tym razem nie zatykałem uszu i dlatego dziś jeszcze słyszę w głowie pisk.

 

 

Też byłem i niestety w prawym uchu ciągle mi piszczy.

z racji wykonywanego zajęcia, jestem zmuszony do używania zatyczek, polecam najprostsze zakupione w aptece. Są wykonane ze specjalnej masy którą można sobie uformować aby w wygodny sposób umieścić w kanale usznym. Tłumią wystarczająco, można swobodnie słuchać głośnego grania, a tzw efektu drugiego dnia (pisku) brak :)

 

aha i co ważne stopery mają kolor 'ciałowy' więc nie widać ,że masz je w uszach

audiokarma.org

Sprawa jest prosta - na koncert rockowy przecież nie chodzi się delektować brzmieniami, bo to możemy w domu :) Tam idziemy poskakać, powrzeszczeć, spocić się itd. Też byłem na Rammsteinie 14.11, niestety z uwagi na młodszego syna byliśmy na krzesełkach... Nie wiem jak na płycie, ale na krzesełkach na pewno nie można było się rozkoszować jakimkolwiek dźwiękiem, bo to było dudnienie he he he. No ale wiadomo, Rammstein = widowisko, a nie audiofilskie plumkanie. Aha no i oczywiście prawe ucho trochę więcej dostało, ale bez przesady.

 

Natomiast żeby mi nic nie piszczało i nie szumiało w uszach, to zrobiłem sobie rozgrzewkę przed Rammsteinem. 13.11 na Pokładzie grało TSA :-DDD

 

Therion - na następnym koncercie musisz głośniej krzyczeć, następnego dnia nie będziesz się tak przejmował słuchem ;-)))

We stand in the Atlantic
We become panoramic

Wiele koncertów jest źle nagłośnionych, trzeba zwracać uwagę akustykom. My zawsze przy nich się pukamy w głowę. Taki znak czy rzeczywiście nie słyszą że coś jest nie tak, po chwili jest lepiej(jak zrobią swoje dziwne miny i coś tam sobie pod nosem powiedzą). Także polecam tą metodę zamiast zatyczek, no chyba że bardzo dbasz o słuch, to i zatyczki warto kupić.

'Muzyka używana jest do kształtowania ludzkiego umysłu; może być mocna jak narkotyk, lecz o wiele niebezpieczniejsza, gdyż nikt nie traktuje poważnie manipulowania poprzez muzykę."

Niestety zdecydowana większość osobników, którzy są odpowiedzialni za nagłośnienie imprez masowych

to ... patachały (delikatnie mówiąc)! Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Jedną z nich (moim zdaniem bardzo istotną) jest to, że mają .... uszkodzony słuch (częste przebywanie w środowisku o b. dużym natężeniu dźwięków szybko daje o sobie znać), co z definicji powinno ich dyskwalifikować, jako osoby odpowiedzialne za prawidłowe nagłośnienie koncertów, imprez masowych. Wielu z nich zaczynało od od najprostszych czynności - przenoszenie, instalacja i deinstalacja sprzętu, by stopniowo (przez zasiedzenie) awansować coraz wyżej, aż do momentu, by stanąć za konsoletą przy gałach. Wielogodzinne przebywanie w hałasie, praca po kilkanaście godzin na dobę, notoryczne zmęczenie, często alkohol i różnego rodzaju wspomagacze (by jakoś to przetrwać)nie są obojętne dla odbioru wrażeń dźwiękowych. Do tego dochodzi często swoistego rodzaju moda i presja, że musi być głośno.

Znam to z autopsji, gdyż moje obowiązki służbowe dosyć często zmuszały mnie do udziału w tego typu imprezach.

Żal mi jest tych ludzi, gdyż jest to ciężka praca, nieobojętna dla ich zdrowia.

Największe gwiazdy mają swoich realizatorów i wtedy jest duża szansa, że może to dobrze lub poprawnie brzmieć.

Największe wrażenie zrobił na mnie koncert zespołu Blood, Sweat & Tears w Sali Kongresowej, pod koniec czerwca 1970 r. To co usłyszałem na koncercie zszokowało mnie - aranżacje, brzmienie było, jak na nagraniach, które znałem z ich płyt !!! Uznanie nie tylko dla muzyków (doskonałych zresztą) ale przede wszystkim dla faceta w okularach, który dysponując stosunkowo niewielką konsoletą (być może jeszcze lampową)

dokonał takiej sztuki ! Po tym koncercie w prasie ukazała się entuzjastyczna recenzja, gdzie m.in. pojawiło się stwierdzenie, że ... koncert B.S.&T. obalił mit złej akustyki Sali Kongresowej.

Po wielu latach rozmawiałem z człowiekiem, który przez wiele lat był odpowiedzialny za nagłośnienie Sali.

Był to już starszy człowiek, mało przystępny,nie ulegający emocjom, który pracował przy setkach koncertów.

Gdy wspomniałem ów koncert, ten człowiek się zmienił - ożywił się, błysk w oku, uśmiech na twarzy.

- Panie, jak zobaczyłem co ten człowiek robi na próbach to ......... - zabrakło mu słów, by wyrazić swoje

uznanie. - Na koncercie otworzyłem tylko tłumiki z sygnałami od niego i nic nie miałem do roboty !

Byłem na wielu koncertach w Sali Kongresowej, m.in.; The Animals, The Hollies, Rolling Stones, Cuby & The Blizzards, Eric Clapton, 5th Dimension, B.B.King, Peter Green i wiele innych ale ten B.S.&T. był jedyny w swoim rodzaju.

Powinien stanowić wzorzec dla ludzi zajmujących się nagłośnieniem, realizatorów dźwięku i przede wszystkim słuchaczy.

Pozdrawiam

Stodoła to okropne miejsce. Nawet tak lekka muzyka jaką robi Yann Tiersen, była nie do słuchania. Musiałem zatkać uszy słuchawkami. Koncerty na otwartej przestrzeni też są często trudne do zniesienia. Natężenie dźwięku jest zbyt duże. Przestałem chodzić na koncerty. Dla mnie to żadna referencja, a tym bardziej przyjemność.

.

Czyli jednak cała hala na Rammstein była źle nagłośniona. Ja byłem tuż za drugą sceną na środku i też było fatalnie. Mój znajomy, który był ze mną powiedział mi, że z liniówkami tak czasami bywa i nie w każdym miejscu jest dobrze, ale spieprzone było widać wszystko.

Therion był prawie pod sceną i trochę mu zazdrościłem :) jednak on też słyszał łomot.

Grzegorz z Albedo i chłopaki z Ansae byli na trybunach zaraz za mną i też słyszeli to samo co ja.

Niestety jest to sprawa całej hali, która nie jest dobrze zrobiona akustycznie. W Łodzi Rammstein pokazał dźwięk, którego nigdy wcześniej nie słyszałem na tak dużym koncercie. Było zajebiście głośno, ale bas miał swoją linie i nie zlewał się z resztą, słychać było melodie gitar, barwę, głębie i ogólne wrażenie ciężkości i dostojności całego wydarzenia. Było bardzo głośno i nic nie świdrowało uszu.

W łódzkim Atlasie wiszą tuż pod kopułą wielkie ekrany akustyczne i podejrzewam, że robią one tam bardzo dużo dobrego.

Therion był prawie pod sceną i trochę mu zazdrościłem :) jednak on też słyszał łomot.

 

 

W miarę możliwości staram się wybierać to miejsce (jakieś 10-15m od sceny), bo i widoki są dobre i dźwięk powinien być najlepszy. Niestety, tu się kompletnie zawiodłem. Miałem nadzieję, że może chociaż Wy macie lepszy sound, ale jak widzę tez nie.

 

Wracając do tematu:

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą ) - myślę, że to obowiązkowy zestaw każdego koncertowicza (niekoniecznie ten ale jakikolwiek)

 

I znalazłem jeszcze taki post w temacie. Wymowny.

 

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

ciezka muza w zamknietych salach to jednak spore wyzwanie szczegolnie dla nas, fanow. pamietam jak zabralem kolege na koncert Slayera w Stodole. bardzo chcial zobaczyc metalowy koncert. pierwszy w jego zyciu. poradzilem mu zeby wzial zatyczki bo raczej nie wytrzyma zawodow do konca. wzial, polepil je w palcach i wetknal w uszy. trzymaly sie dopoki Lombardo nie siadl za perką. pierwszy takt i stopery wyskoczyly mu z malzowin jak z katapulty. takie sie cisnienie akustyczne wytworzylo)) ale o dziwo kolezka wytrwal i nawet byl zadowolony. choc czajnik slyszal w uszach chyba przez tydzien.

Witam,

W związku z tematem mam pytanie do dużo bardziej doświadczonych w temacie. Również byłem na koncercie Rammsteina w Ergo Arenie, na edycji wtorkowej. Mocno przestraszyłem się, gdy w środę rano w lewym uchu ciągle wszystko było przytłumione i dodatkowo gratis piszczało. I tak jest do chwili obecnej. Lewe ucho lekko przytłumione (minimalnie, ale jednak) i wkurzający pisk który przestaję słyszeć dopiero gdy jakieś zewnętrzne źródło dźwięku go zagłusza przestaje drażnić. I martwi mnie to, bo raz że nie uśmiecha mi się bujanie po lekarzach, a dwa - uszkodzony słuch trochę mnie przeraża. I tu pytanie - bać się, cierpliwie czekać aż minie, czy śmigać do laryngologa?

A sam koncert, był moim pierwszym tak dużym koncertem. I jestem załamany. Support to tragiczny jazgot nie do rozpoznania, który zlewał się w całość. Rammstein ciut lepiej, choć niewiele. Fajne przedstawienie, ale muzycznie? Załamałem się. A ucho mnie dobiło...

Pozdrawiam,

Witam,

W związku z tematem mam pytanie do dużo bardziej doświadczonych w temacie. Również byłem na koncercie Rammsteina w Ergo Arenie, na edycji wtorkowej. Mocno przestraszyłem się, gdy w środę rano w lewym uchu ciągle wszystko było przytłumione i dodatkowo gratis piszczało. I tak jest do chwili obecnej. Lewe ucho lekko przytłumione (minimalnie, ale jednak) i wkurzający pisk który przestaję słyszeć dopiero gdy jakieś zewnętrzne źródło dźwięku go zagłusza przestaje drażnić. I martwi mnie to, bo raz że nie uśmiecha mi się bujanie po lekarzach, a dwa - uszkodzony słuch trochę mnie przeraża. I tu pytanie - bać się, cierpliwie czekać aż minie, czy śmigać do laryngologa?

A sam koncert, był moim pierwszym tak dużym koncertem. I jestem załamany. Support to tragiczny jazgot nie do rozpoznania, który zlewał się w całość. Rammstein ciut lepiej, choć niewiele. Fajne przedstawienie, ale muzycznie? Załamałem się. A ucho mnie dobiło...

Pozdrawiam,

 

 

No ja na razie mam pisk w prawym, a jutro jadę na ELO :D

Zobaczymy do końca tygodnia, czy przejdzie, większość osób, z którymi pojechałem do dziś narzeka na słuch po koncercie.

No ja na razie mam pisk w prawym, a jutro jadę na ELO :D

Zobaczymy do końca tygodnia, czy przejdzie, większość osób, z którymi pojechałem do dziś narzeka na słuch po koncercie.

 

Czyli nie jestem sam z tą 'dolegliwością'. Z tym piskiem trochę bym się ELO obawiał, wprawdzie pewnie nagłośnienie będzie lepsze, ale tak czy siak 2x taki kopniak dla sluchu w jednym tygodniu, to trochę ponad moje nerwy by było.

Witam.Byłem na Rammstein w katowickim spodku na płycie i tam było nieżle,w łódzkiej Arenie siedziałem na trybunach i było bardzo dobrze.W Ergo Arenie 14.11 było fatalnie-nie słychać w ogóle linii gitary i basu tylko łomot zestawu perkusyjnego.Nie wiem czy tak było wszędzie czy tylko tam gdzie siedziałem,ale technicy się nie popisali.Pozdrawiam.

Witam.Byłem na Rammstein w katowickim spodku na płycie i tam było nieżle,w łódzkiej Arenie siedziałem na trybunach i było bardzo dobrze.W Ergo Arenie 14.11 było fatalnie-nie słychać w ogóle linii gitary i basu tylko łomot zestawu perkusyjnego.Nie wiem czy tak było wszędzie czy tylko tam gdzie siedziałem,ale technicy się nie popisali.Pozdrawiam.

 

Tak było wszędzie. Tam gdzie ja stałem - identycznie. Lepiej mam wrażenie było przy wejściu na płytę, ale to dopiero jak grali "Engel" przekonałem się o tym.

stodoła wcale nie ma złej akustyki, kwestia nagłośnienia, np koncert Huntera nagłośniony był idealnie, selektywnie bez żadnej kompresji, dużo zależy od akustyka np nie słyszałem jeszcze źle nagłośnionego koncertu Vadera, zawsze jest żyleta, szum w uszach po koncercie to normalka, trzeba przetrzymać i tyle, co do zatyczek to już lepiej w domu dvd obejrzeć niż zakładać no chyba że ktoś ma problemy ze słuchem,

Panowie rockmeni też dostają po uszach? Ja jako miłośnik trancu oraz techno czasem zawitam na jakąś imprezę i wierzcie mi lub nie, ale techno ma najgrubsze linie basowe a jego fanatycy nie szczędzą grosza na ściągnięcie demonicznie mocnego nagłośnienia. Po jednej z imprez rok temu zainwestowałem w stopery alpine z których znajomi korzystali od lat. Koszt w porównaniu do wyjazdu na koncert śmieszny a efekty nie do pominięcia. Szczególnie przydatne w omówionych przez kolegów przypadkach przesterów i jazgotliwej góry pasma. Podczas rozmowy w takim środowisku ja słyszę wszystko a inni dopytują się po 3 razy co mówiłem. Oczywiście na najniższy bas niewiele pomagają. Wcześniej tak jak Elberoth awaryjnie wtykałem sobie zwitki chusteczek do uszu - stopery są zdecydowanie lepsze ;). Pisk na drugi dzień jest łagodniejszy. Zanika też efekt głuchości po wyjściu z imprezy gdy uszy przyzwyczajone do wysokich natężeń zupełnie pomijają te cichsze przez co można wleźć pod jadący samochód.

 

Inny znajomy używa stoperów specjalnie odlewanych do kształtu ucha. Cena idzie chyba w kilka stówek, ale co to jest w porównaniu do efektu jaki taka profilaktyka może mieć na nasz cenny narząd poznawczy. Jak ktoś ma chęć sobie sprawić, to trzeba skontaktować się z najbliższym punktem dystrybutora:

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

 

Odkąd mam stopery nie ruszam się na imprezy bez nich, polecam każdemu.

 

szum w uszach po koncercie to normalka, trzeba przetrzymać i tyle, co do zatyczek to już lepiej w domu dvd obejrzeć niż zakładać no chyba że ktoś ma problemy ze słuchem,

 

To jest jak dla mnie bardzo smutny post. Szum/pisk w uszach to nie jest normalka tylko oznaka nieodwracalnego wybicia komórek słuchowych. Dbajmy o siebie.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

To jest jak dla mnie bardzo smutny post. Szum/pisk w uszach to nie jest normalka tylko oznaka nieodwracalnego wybicia komórek słuchowych. Dbajmy o siebie.

 

I to jest również dla mnie smutne info. Bo szczerze to sam nie wpadłbym na to aby brać zatyczki do uszu na koncert. Zaskoczyło mnie i natężenie dźwięku i to że mi do tej chwili w uchu szumi/piszczy z lekkim wytłumieniem. I chyba jutro skoczę do laryngologa profilaktycznie sprawdzić co i jak.

Autentycznie, nawet nie przyszła mi do głowy myśl aby myśleć o korkach do uszu. Ostatni koncert na jakim byłem to Jean Michel Jarre w stoczni. I tam wszystko brzmiało super...

Kto nie był na Legendach Rocka latem k/Słupska - niech żałuje.Warto było nie tylko pod względem artystycznym ale i dla pewnej lekcji:w niedzielę zaczynał Dżem,dość głośno ale bezpiecznie dla uszu,wokalista słyszalny ale nie wszystkie slowa zrozumiale,gitarowy duet -kiepsko z selekcja,bumiace organy i Rickenbacker(no i to nb denerwujące walenie w talerz typu China). Wchodzi Vanilla Fudge i... i co? Jest kop,zatyka wiarę,selekcja glosow w chorkach-spiewa cała kapela, nie mowiac o solo,selekcja instrumentow(co prawda jedna gitara),bylismy w towarzystwie we trójkę i mogliśmy rozmawiać.Perkusja znakomicie zmiksowana.Nie lubię ich stylu ale musiałem pochylić czapkę nad pełnym pro.Czekam na podobne wrażenia.Ciekawe kto następny?

 

Dlaczego polskie kapele nie potrafia się zmiksowac? Dżem był równoprawną gwiazdą wieczoru więc pewnikiem nie doładowano do pieca za mało.

 

Vanilla schodzi ze sceny zdumiona jak dobrze wiara znała You keep me hanging on. Warto było w przerwie tourne po U$ zajechać do kraju Zuklu Gula.

Po Rammsteinie spodziewałem się dźwięku najwyższej klasy (sprzęt przywieźli 12-stoma TIRami) - niestety się zawiodłem. Nie wierzę, że to sprawa złej akustyki Ergo Areny. Słyszałem dobrze nagłośnione koncerty w podobnych obiektach.

 

No to cieszę się, że nie pojechałem...

I to jest również dla mnie smutne info. Bo szczerze to sam nie wpadłbym na to aby brać zatyczki do uszu na koncert. Zaskoczyło mnie i natężenie dźwięku i to że mi do tej chwili w uchu szumi/piszczy z lekkim wytłumieniem. I chyba jutro skoczę do laryngologa profilaktycznie sprawdzić co i jak.

 

Skocz, choć jestem przekonany, że ten pisk Ci minie.

 

Ja mam stały z którym muszę żyć, ale to jeszcze pozostałość z dawnych lat od strzału z broni palnej (i to nie mojej lecz kolegi). Mi po poniedziałkowym koncercie już przeszło (został tylko ten "stary") nie mniej na kolejny koncert juz bez zatyczek namówić się nie dam.

 

Jest jeszcze jeden aspekt. Otóż jako audiofile znacznie baczniej zwracamy uwagę na niuanse brzmieniowe a tym samym uwrażliwiamy swój słuch (w moim przypadku fascynacja dźwiękiem trwa już 8 lat). Myślę, że to kolejny powód dla którego ja, jako jedyny w grupie która stała w moim pobliżu w niektórych momentach musiałem zatykać uszy (bo już się to zamieniało w ból) podczas gdy inni na spokojnie te decybele wytrzymywali.

Drodzy panowie, trochę mnie zadziwia Wasze "poświęcenie". Ja nie chodzę na koncerty rockowe od lat 80, kiedy próbowałem wrócić do "dyskotekowego życia nocnego" i wytrzymałem niespełna półgodziny. A kocham rock od prawie 50 lat. Młodzi wytrzymują to spokojnie i świetnie się bawią (lub nie). Może im wystarcza sam monotonny łomot, jak pierwotnym ludom w rytualnych tańcach? Az się uśmiałem wyobrażając sobie starszych, "nobliwych audiofilów" z zatyczkami w uszach na koncertach. A co z oczami? Klapki też? Od nadmiaru migotających świateł też można doznać "szoku" nerwowego. A grube ubrania ala hokeista, aby chronić resztę ciała przed "podrygującym" tłumem? Rozczuliły mnie te Wasze porady na temat zatyczek do uszu. To poważnie tak dla przyjemności?

@ Therion

 

Zobaczymy za paręnaście lat jakich słuch będą mieć Ci, co tak wytrzymują decybele. Wszystko ma swoje granice.

 

Hehe, dopiero wtedy staną się prawdziwymi audioguru i będą recenzować sprzęt, jak rownież polecać "początkującym".

 

Ps. ja swego czasu w operze widziałem babę z watą w uszach. Ale to była wycieczka ze wsi.

Skocz, choć jestem przekonany, że ten pisk Ci minie.

I powoli mija. Dziś byłem, dostałem tabletki które mam brać przez miesiąc co by wszystko przebiegło bezboleśnie. Uznałem że nie będę oszczędzał na wizycie u lekarza, bo cenie sobie uszy ;]

 

Ja mam stały z którym muszę żyć, ale to jeszcze pozostałość z dawnych lat od strzału z broni palnej (i to nie mojej lecz kolegi). Mi po poniedziałkowym koncercie już przeszło (został tylko ten "stary") nie mniej na kolejny koncert juz bez zatyczek namówić się nie dam.

Tego zdecydowanie nie zazdroszczę, ten pisk to istne przekleństwo. Ale fakt, że jeśli ktoś nie bardzo przejmuje się słuchem, to powinno mu uzmysłowić co można mieć permanentnie przy braku ostrożności.

 

Jest jeszcze jeden aspekt. Otóż jako audiofile znacznie baczniej zwracamy uwagę na niuanse brzmieniowe a tym samym uwrażliwiamy swój słuch (w moim przypadku fascynacja dźwiękiem trwa już 8 lat). Myślę, że to kolejny powód dla którego ja, jako jedyny w grupie która stała w moim pobliżu w niektórych momentach musiałem zatykać uszy (bo już się to zamieniało w ból) podczas gdy inni na spokojnie te decybele wytrzymywali.

A w tym coś zdecydowanie jest, przyznam rację. Szczerze? Patrząc po znajomych którzy słuchają muzyki z głośnością 90% przy słuchawkach dokanałowych Creative'a lub "Sennheisera" rodem z Allegro za 30 zł i czerpią z tego radość, mogę faktycznie uwierzyć że przytępiony słuch już takiego kopniaka nie dostanie. Niektórym wystarcza zwykły łoskot do szczęścia. Byle głośniej!

 

Drodzy panowie, trochę mnie zadziwia Wasze "poświęcenie". Ja nie chodzę na koncerty rockowe od lat 80, kiedy próbowałem wrócić do "dyskotekowego życia nocnego" i wytrzymałem niespełna półgodziny. A kocham rock od prawie 50 lat. Młodzi wytrzymują to spokojnie i świetnie się bawią (lub nie). Może im wystarcza sam monotonny łomot, jak pierwotnym ludom w rytualnych tańcach? Az się uśmiałem wyobrażając sobie starszych, "nobliwych audiofilów" z zatyczkami w uszach na koncertach. A co z oczami? Klapki też? Od nadmiaru migotających świateł też można doznać "szoku" nerwowego. A grube ubrania ala hokeista, aby chronić resztę ciała przed "podrygującym" tłumem? Rozczuliły mnie te Wasze porady na temat zatyczek do uszu. To poważnie tak dla przyjemności?

Nie każdy koncert to monotonny łomot, ale o tym przekonać się można jedynie na samym koncercie, prawda? Z jednej strony, muzycznie to co usłyszałem na Rammsteinie okazało się jatką. Z drugiej strony, z takim podejściem j/w powinniśmy się ograniczyć do słuchania muzyki w ciepłych kapciuchach w naszym wymoszczonym fotelu przy zestawie hi-fi z filiżanką herbatki w ręku. No bo po co wychodzić z domu i ryzykować że na koncercie będzie tłok, ścisk nie daj Bóg coś nam zamruga po oczach... No ale de gustibus non est disputandum i przy tym bym pozostał.

 

EDIT:

Ps. ja swego czasu w operze widziałem babę z watą w uszach. Ale to była wycieczka ze wsi.

Może to była wysokiej klasy wata beztlenowa, która poprawiała przekaz i odbiór? :D

Dam wam dobry przykład jak wiele zależy od realizatora - byłem na nagraniu finału pierwszej edycji "must be the music" ( tak wiem - acz nie tak tragiczna muza ). I jak wiele zależy od realizatorów było widać nad wyraz wyraźnie. Tam gdzie było skromny aranż u wszystkich panowie za konsolą dawali radę. Ale zespoły miały przekichane. Do czasu wejścia Noko. To co usłyszałem to kwintesencja koncertu. Świetny i słyszący akustyk. Brzmiało to niemal jak występ w studiu. Inne zespoły nie miały aż tak dobrych realizatorów i to było wyraźnie słychać, ale tylko na sali.

Therion - czy chodzi Ci o koncert Live Gothic, bo ostatnio umykały mi ich koncerty. Ale to już jakiś kawałek temu było - to był luty bodaj 2007, bo ostatnio w Stodole chyba nie grali - i rzeczywiście jak na realizacje pod dvd koncertowe to dźwięk był średni. Ale klimat niezły i zespół się starał.

Ja używam "Earlove"

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )

Wprost genialne, nie wychodzę na koncert bez nich. Kupiłem kilka lat temu jak znajomy (basista) robił zbiorowe zamówienie (wyszło ok 30-40 pln więc śmieszne pieniądze).

Nie zniekształcają dźwięku jak piankowe stopery.

Ukryta Zawartość

    Zaloguj się, aby zobaczyć treść.
Zaloguj się, aby zobaczyć treść (możliwe logowanie za pomocą )
  • Pokaż nowe odpowiedzi
  • Zarchiwizowany

    Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.



    • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

      • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
    • Biuletyn

      Chcesz być na bieżąco ze wszystkimi naszymi najnowszymi wiadomościami i informacjami?
      Zapisz się
    • KONTO PREMIUM


    • Ostatnio dodane opinie o sprzęcie

      Ostatnio dodane opinie o albumach

    • Najnowsze wpisy na blogu

    ×
    ×
    • Dodaj nową pozycję...

                      wykrzyknik.png

    Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
     

    Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
    Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

     

    Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

     

    Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

    Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.