Skocz do zawartości

Micromega Stage 6

Prawdziwa legenda wśród odtwarzaczy CD, czyli francuska *Micromegę Stage 6*. Dla zainteresowanych a niewtajemniczonych, postaram się z grubsza opisać ten dyskofon: firma Micromega wypuściła serię “STAGE” liczącą 6 modeli. Stage 6 był ostatnim, a zarazem najdroższym i najlepszym w całej serii. Obudowa odtwarzacza, jest taka sama jak u tańszych braci, jest prosta, ale wykonana starannie i bardzo solidnie, niepowtarzalny design (skromna elegancja), kojarzy się odtwarzaczami z naprawdę wysokiej półki, podświetlany na czerwono przedni panel, przykuwa uwagę, i nasuwa skojarzenia z ekskluzywnymi produktami i to chyba jedyne co łączy “6-tkę” z tańszymi braćmi, bo dźwięk to już zupełnie inna klasa... Tańsze modele, doskonale nadawały się, do skorygowania brzmienia systemu audio, przykładowo “stage 4”, który gra potężnym basem, świetnie dociążał system, który grał zbyt lekko, “stage 5” grająca raczej twardo, sprawdzała się, przy zbyt zamulonym zestawie, natomiast odtwarzacz “Stage 6” to już zupełnie inny poziom brzmieniowy, nie mający wiele wspólnego z tańszymi braćmi. 6-tka, nie skoryguje brzmienia reszty toru odsłuchowego, lecz pokarze jego wszystkie zalety i niestety wady. Współpracując z kiepskim wzmacniaczem, zagra średnio, ale gdy podłączymy go, do dobrego wzmacniacza, nic nie zepsuje (jak robią to tańsze cd), lecz odwdzięczy się wybitnym dźwiękiem. Wszystkie podzakresy, są idealnie wyrównane, nic nie kłuje w uszy, mimo tak dużej ilości szczegółów, bas nie dudni, nie jest tak mocny jak w “4-ce” ale za to szybki i zwrotny, stereofonia jest doskonała, muzycy nie wchodzą sobie na głowę, każdy ma swoje miejsce. U mnie, odtwarzacz pokazał klasę, z uniwersalnym, tanim electrocompanietem ECI2, w każdym aspekcie (precyzja, przestrzeń, dynamika) było znakomicie !!! to był prawdziwy spektakl muzyczny, można było się poczuć, jak byśmy byli, podczas występu na żywo, lub w studiu, podczas nagrywania płyty, stereofonia w tym zestawieniu, to mistrzostwo świata. Również z ECI 4, konfiguracja była trafiona, tutaj każdy najdrobniejszy szczególik, podany był na tacy, nawet najdrobniejsze muśnięcie talerza, nie było pominięte, lecz doskonale słyszalne, podobnie było z lampowym Unison Resarch. Jeżeli zależy wam, by usłyszeć wszystko, co nagrane jest na płycie, to “6-tka” jest strzałem w dziesiątkę, tutaj godzinami można wsłuchiwać się, w talerze perkusyjne mieniące się tysiącami odcieni (to naprawdę robi wrażenie). Większość odtwarzaczy jakie testowałem, a praktycznie wszystkie, dochodziły do pewnego momentu w przetwarzaniu sopranów, a potem była cisza, czegoś brakowało, w tym przypadku nie ma to miejsca. Oczywiście, nie każdy, lubi takie brzmienie, gdzie usłyszymy całą prawdę o nagraniu, można iść w drugą stronę, w brzmienie bardziej ciepłe, delikatniejsze, ale czy bliższe prawdzie… Podczas odsłuchu kolumny znikają, dźwięki dochodzą z każdej strony, nawet zza naszej głowy !!!. Dźwięki mają niesamowitą skalę rozpiętości, od tych delikatnych, po sam skraj pasma, ocierający się o ostrość, dopiero tutaj słychać 12 khz wzwyż. Słychać doskonale każde uderzenie młoteczka w fortepianie, oraz szarpanie strun przez kontrabasistę, a kiedy uderzy bęben wielki, nie czujemy niedosytu. W gazetowych testach, można przeczytać, że “stage 6” radzi sobie ze sprzętem z dużo wyższej półki, dźwięk jest zawsze gładki, nigdy nie wyostrzony, za to z doskonałą precyzją, szczegółowością, i przestrzenią niemal wielkości stadionu piłkarskiego !!! .

Micromega, w czasach swojej świetności, w prasie fachowej, na całym świecie, była doskonale oceniana, a było to jeszcze wtedy, gdy testowaniem sprzętu, zajmowali się pasjonaci i melomani, na których opinie, nie miały wpływu, firmy sponsorujące magazyny. Stage 6 był wzorcem, do którego porównywano inne odtwarzacze w podobnej cenie. O jego dźwięku często mówiono “nijaki“, nie zwracający na siebie uwagi, ale dopiero po dłuższym odsłuchu, dochodziło się do wniosku, że dźwięk jest taki, jaki być powinien …

Swego czasu, Micromega Stage 6, idealnie sprawdzała się w roli “budżetowego” hi-endu, kiedy nie było nas stać, na kosmicznie drogie odtwarzacze Krella i Levinsona, była ich doskonałym substytutem. Dowodem na to, niech będzie fakt, że przez wiele lat, pełniła role flagowego odtwarzacza, w systemie NR1 magazynu “Hi-Fi i Muzyka” w którego skład wchodziły: kompakt Micromega Stage 6 (4450zł), kolumny Spendor SP 7/1 (12000zł) i wzmacniacz Gryphon Tabu (24000zł).

Redaktorzy tego magazynu, wcielili go do redakcyjnego systemu, za doskonałą precyzję, przestrzeń i przejrzystość dźwięku, naturalne brzmienie fortepianu, i rozmiar orkiestry symfonicznej. 6-tka znalazła się także, na prestiżowej liście, rekomendowanych komponentów magazynu, czyli najlepszych produktów, z jakimi się zetknęli recenzenci, wyznaczających poziom odniesienia w danej kategorii.

Micromaga Stage 6, to narzędzie dla wyczynowców, odczyta każdy szczegół zarejestrowany na płycie, sprawiając, że każdy dźwięk, staje się wydarzenieniem, jednocześnie robiąc to, w tak elegancki sposób, że wtapia go w muzyczną całość. U mnie w bezpośrednim teście, w kwestii przestrzeni i szczegółowości, zmiażdżył odtwarzacz Electrocompaniet EMC1 warty 10000 zł !!! Oczywiście duży udział w nieprzeciętnych możliwościach brzmieniowych odtwarzacza, miał interconekt Siltech 4-56 S (1200 zł), jest to wybitnie przejrzysty kabel, z dźwięczną górą, mocnym basem i ładnymi planami. Ten doskonały duet o tzw. “otwartym” brzmieniu, z pewnością sprawdzi się w liniowo brzmiącym systemie, raczej cieplejszym, gdzie jest dużo do pokazania, a mało do ukrycia, oraz tam, gdzie potrzebujemy wlać, trochę życia w zestaw audio, bo brakuje nam powietrza i oddechu, nie polecam go natomiast do ostro brzmiących zestawów hi-fi.

Odtwarzacz, grał u mnie od kilkanaście lat, spisywał się bez zarzutu, nigdy nawet nie czyściłem lasera (nie było potrzeby), płyty wczytywał w kilka sekund, czasem zdarzyła się jakaś problematyczna, wtedy wystarczyło wcisnąć przycisk stop i wtedy już wczytuje bez problemu. Mechanizm może jest trochę specyficzny, ale na pewno niezawodny. Procedura pierwszego włączania, trwa około 3 minut, to czas potrzebny, by wszystkie podzespoły, osiągnęły właściwe parametry, potem najlepiej trzymać odtwarzacz w stanie gotowości “stand by”. Należy pamiętać, by przed, wyłączeniem odtwarzacza z sieci, wyjąć płytę z napędu, w przeciwnym razie, jego ponowne uruchomienie, znacząco się wydłuża, bo odtwarzacz zaczyna trochę głupieć, więc trzeba go ponownie uruchamiać. Wystarczy stosować się do tej zasady, i nie będzie problemów. Starałem się jak najobiektywniej, opisać ten odtwarzacz, do dzisiaj żałuję, że pochopnie go sprzedałem. 

P.S. Jeżeli "jakimś cudem", uda się wam znaleźć na rynku wtórnym ten odtwarzacz, podłączcie do niego, zamiast drogiego Gryphona Tabu, "zwykłego" Elecrocompanieta ECI 1 (tak polecali w Hi-Fi i muzyka), i macie przedsionek Hi-Endu...

Plusy:
  • + Ogromna przestrzeń, rewelacyjna stereofonia, zjawiskowa szczegółowość, wyjątkowy design.
Minusy:
  • - W odpowiednim systemie żadnych.
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: sprzęt posiadany kiedyś
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: Internet
Ile zapłaciłeś/aś?: Nie pamiętam
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Pozytywne opinie.
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: różne np: Electrocompaniet EMC 1, Marantz cd 6000 ki ose.
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Najlepiej grało w tej z: Electrocompanietem ECI 2 , B&W DM 705, okablowanie Siltech 4-56 S, Mogami 3082 (1-sz wersja) .
  • Jak oceniasz sprzęt pod względem wartość/cena?:
  • Jaka jest Twoja ogólna ocena?:







×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.