Miałem okazję porównać classik T i classik K zwany music. Ogólnie różnice są trudne do wychwycenia, bardziej kwestia funkcjonalności. Wersja K ma sporo gniazd RJ ale nie znam nikogo kto korzysta z tego 🙂
Brzmieniowo urządzenia bez różnic.
A brzmienie tego niewielkiego brzydactwa powaliła mnie i moje postrzeganie audio.
Cd jest sam w sobie naprawdę dobry, zestrojono go z wydajnym wzmacniaczem 75W/4ohm nie gratisie tuner z niesamowicie dobrą czułością.
Długi czas zerkałem na klocki obok typu Marantz 7001+cd+tuner czy audiolab 8000c+ końcówka mocy 8000p + audiolab 8000cd. I ciągle niedowierzanie że takie małe coś gra tak dobrze. W myśl zbierania klocków i gabarytów to nie miało prawa brzmieć.
Jednak Linn zaskakująco dobrze kontroluje bas, nie buczy, nie dodaje, nie ujmuje. Jest idealnie. Bardzo nisko może i nie zejdzie ale przynajmniej nie podbija górnego jak Marantzy.
wysokie są przeciętnie detaliczne i stwierdzę że dość neutralne. Średnica wyrównana również bez podbarwień jakichkolwiek - Marantz zawsze osładzał. Cała filozofia grania jest bardzo zbliżona do Audiolaba. Przypomina mi trochę mojego 8000s sprzed lat - bo to jego wtedy wybrałem. W sumie przez strach takim cudem all in one.
Dziś forumowy temat i aukcje przekonały mnie do spróbowania czegoś nowego i zakup Linn classik. Sprzętu który ma już dobre 20 lat.
Porownujac do obecnego mingda mc34 jest inaczej, bardziej technicznie. Do accuphase e302 podobnie. Accu niżej schodzi i lepiej tupie stopa, daje więcej słodyczy.