To co od razu wpada do ucha po wpięciu tego kabla to poczucie głębi dźwięku.
Wrażenie jest podobne do włączenia trybu surround w amplitunerze i
filtra kontur w starej wieży diorowskiej - ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie ma podbić zakresów natomiast następuje odczuwalna separacja planów. Kolejność planów zależy od sposobu realizacji płyty. Dzięki Acrolinkowis słucha sie wielu płyt na nowo. Pewne dziwnie skompresowane lub spłaszczone realizacje, jak np. pierwsza płyta Dead Can Dance wreszcie z CD zaczęła przypominać brzmienie pamiętane z winylu. Na pochwałę zasługują wysokie tony. Są czyściutkie. Beth Gibbons na The Third - Portishead wreszcie przestała seplenić.
Przeżyciem było dla mnie Back In Black AC/DC.
Acrolink pokazał potęgę i dźwięczność tej płyty. Dzwony wręcz wibrowały a gitary nawet na moim "miękkim" w tonacji zestawie zagrały niesamowicie żywiołowo i bez odczuwalnej kompresji.