Wzmacniacz przytargałem do domu. Niezły trening bo to naprawdę już waga ciężka :) Po podłączeniu do Elac FS137Jet odczucia jak w sterylnym laboratorium. Niby wszystko na swoim miejscu, szeroka scena na boki i w głąb, detale aż do przesady, niewiarygodna konrola basu, neutralność itd. -wszystko czego oczekujemy od dobrego wzmacniacza z przedsionka klasy hi-end. 5 minut odsłuchu. Coś nie tak! Czegoś tu brakuje. Nerwowe wymiany płyt. Wciąż to samo. Dźwięk sterylny, laboratoryjny. Oświecenie! Tak! Brak duszy, emocji, angażowania słuchacza, ukojenia uszu ulubioną muzyką. TEGO BRAK! Czułem się jak w studio za konsoletą. Wszystko słyszę, powycinane skalpelem, analitycznie i neutralnie i tylko czekam z palcem na suwaku... hmm no niech tylko coś się wyjdzie przed szereg, to zaraz to zrównamy.
Jedno jest pewne - Yamaha A-S2000 nie gra z Elac FS137Jet
Gdybym miał słuchać tego zestawu, to po tygodniu depresja murowana :)