Zacznę od tego że już nie jestem posiadaczem tego wzmacniacza...miałem ten sprzęt przez około 2 lata i dane mi było poznać jego podstawowe bolączki ( dosyć liczne) . Mam ten komfort że mogę ustosunkować się do opinii o owym urządzeniu umieszczonej w tej zakładce z którą w dużej części się nie zgadzam bo poza bezsprzecznym argumentem o jego dyskotekowo-altusowej kompatybilności trudno napiscać cos pozytywnego. Fakt że jest duży, ciężki i dosyć mocny ale proszę nie oczekiwać że będzie w stanie grać jak porządna końcówka mocy typu lepszy Rotel bądź najtańszy Krell-o takich porównaniach to nawet mowy nie ma. Ten wzmak jest emanacją Japońszczyzny lat 90 co wiąże się z zapiaszczeniem wysokich tonów, dźwiękiem przyklejonym do głośników i pudełkowatym basem, który gra raczej szybko i dosyć mocno ale brak jest rozróżnienia między poszczególnymi dźwiękami instrumentów w najniższych rejestrach a infra dźwięków wogóle nie ma co oczekiwać. Najgorsza prawda o tym wzmaku to to że piękne parametry z katalogu nie przekładają się na przyjemność słuchania. Dźwięk z niego męczy i tyle. Co z tego że Nad, Creek, Rotel czy H/K mają mniej watów ( chociaż większy pobór mocy) ale grają lepiej i tam muzyka płynie i jest przyjemna w odbiorze, w przypadku Yamahy mamy raczej efekt na pierwsze 5 minut w postaci hałasu ale na dłuższą metę nic go nie obroni. Nie rozumiem peanów o tym wzmaku. Osłuchałem się trochę wśród urządzeń podobnej wartości i nie jest to wybitna jednostka. Szczerze radzę odsłuch bo jest to urządzenie o natarczywie-specyficznym charakterze. Całkiem nie rozumiem jego obecnych astronomicznych cen na Allegro. Dla mnie wart jest znacznie mniej niż ja zapłaciłem. Płacić w tych czasach za festyniarski charakter?.... ale zawsze to najwyższy model Yamahy:)
.png.2fedbaeed142d9ffa7ad27f243687120.png)