Postanowiłem wsłuchać się dokładnie (przez kilka tygodni) i porównać trzy wzmacniacze z tej samej półki cenowej. Oprócz opisywanego Alabastra także Arcama FMJ A22 i YBA Integre.
Pierwsze co rzuca się w uszy to znakomity, zróżnicowany bas; nie buczy, tylko punktuje.
Stereofonia też na poziomie, kolumny znikają - bez problemu 'widzimy' muzyków na swoich miejscach - spektakl odbywa się za linią głośników, ale scena nie rozwala się przesadnie na boki.
Słychać każde westchnienie muzyków, poruszenie się na krześle, czy szelest przekładanej kartki. Wciskanie klawiszy w akordeonie przez Dino Saluzzi'ego słyszymy równie dobrze jak wydobywające się z instrumentu dźwięki, aż widzę jak siedzi z akordeonem tuż przed moimi oczami i daje 'najmniejszy koncert świata' tylko dla mnie.
I tylko to ciepełko, a ja szukam chłodu...
Wygląd wzmacniacza rewelacja - zdecydowanie najładniejszy z wymienionej trójki. Minimalizm; tylko trzy jednakowej wielkości pokrętła i lampka 'na czole'. Szczotkowane aluminium daje znać, że mamy do czynienia ze sprzętem z ciut wyższej półki. Ciężar też robi wrażenie - 'wygląda' na znacznie lżejszy niż jest w rzeczywistości.