CR-185 to malutki amplituner z CD o wymiarach 185 mm szerokości, głęboki za to na 35 cm. Pierwsze wrażenie - to ładna zabaweczka...to nie może tak grać !
Do rzeczy. Obudowa full metal jacket, aluminiowy front. Na froncie bursztynowy wyswietlacz i niewiele guziczków. Tył zabudowany miejsce w miejsce - dwie pętle rejestratora + wejście liniowe, konektor anteny FM, wyjscie optyczne, i niestety kiepskie gniazdo głosnikowe. Wystaje tam też spory radiator. Kabelek sieciowy stały.
Pod spodem mimośrodowe nóżki wykończone korkiem naturalnym.
Jazda zaczyna się w środku. W zasilaniu trafko większe od niejednego "kyna domowego", na oko z rdzenia jakieś 120VA, wiele odczepów. Kondziołki 2x10.000. Końcówka mocy na tranzystorach Sanken. Tuner jest nierewelacyjny - szczupły bas i wyeksponowana góra, tak że słuchać się da w zasadzie tylko 3PR. Ale tuner jest jakby na dokładkę. Podstawą dźwięku jest CD, zbudowane na napędzie Sony z głowicą KSS240. Jest szybki i niezawodne, ale nie czyta CDRW (i bardzo dobrze). Konwerter D/A to SM5877 firmy NPC - DeltaSigama trzeciego rzędu, ośmiokrotny oversampling.
Potencjometr to czarny ALPS z motorkiem.
W egzemplarzu który używam wymieniłem gniazda głośnikowe na normalne zaciski i odłączylem gniazdo słuchawkowe bo był to typowy patent z odłączaniem głośników.
Z funkcji : zegar, timer, regulacje bas/sopran i megabass (odłączane DIRECT), RDS.
Jak to gra ? Nie ma kompleksów do klocków w cenie do 2000/szt.
w pomieszczeniach do 15m2 potrafi wybudowac ścianę czystego, dynamicznego dźwięku bez śladów kompresji. Niemniej w symfonice z dużą głosnością nie czuje się najlepiej - rozdzielczość spada wyraźnie. Ale np wyczyny Petera Gabriela (znamy te basowe pomruki...) potrafią zaskoczyć... Przestrzenność jest OK, Roger Waters na "Amused to death" prezentuje sie daleko za głośnikami, z boku, za głową...
Średnica jest gorąca, wokale pań np. Cassandry Wilson czy Diany Krall brzmią miodnie.
Soprany wbrew potocznej opinii o tanich japończykach są lekko wycofane za to bardzo szczegółowe choć miękkie.
Bas jest adekwatny do mocy wzmaka - nie powala, jest dość miękki ale dobrze kontrolowany. Potrafi zaskoczyć głębokością.
Ogólnie jest to dźwięk typu Cambrige Audio.
U mnie gra w małym pokoju 10m2 i jestem bardzo zadowolony.
Nieraz miałem ubaw, gdy znajomym opadała kopara po przesłuchaniu paru kawałków...
W tej chwili można toto kupić z drugiej ręki za małą kasę - i naprawdę warto.