Wzmacniacz Hegel H160 zastąpił w moim systemie H80. Potwierdzam wypowiedzi poprzedników na tym forum, że to duża zmiana i to w dobrym kierunku. Hegel H160 wniósł do mojego systemu energię, której brakowało H80. Spowodował powiększenie sceny i to w dwóch wymiarach. Muzyka jest bardziej wyrazista. Może to granie w stosunku do H80 mniej kameralne i intymne. Pewnie właśnie tak bym to określił. Dla mnie jednak to progres. Choć jak gdzieś przeczytałem i podpisuję się pod tym, oba można by mieć w dwóch systemach. Jeden w salonie, a drugi np. w sypialni. Na tą chwilę zmieniłem i cieszy mnie muzyka, którą zapodaje ten wzmacniacz. Używam go jak klasycznej analogowej integry. Jest sterowany poprzez xlr z odtwarzacza wieloformatowego OPPO105. Gram z CD i plików flac, które zapuszczam z dużego dysku z własnym zasilaniem. Może kiedyś wykorzystam jego cyfrowe dodatki. Myślę, że w pierwszej kolejności trzeba zmienić głośniki Dynaudio DM3/7 na F260. Co prawda prądu im nie brakuje z h160, jednak góra i dół nie są tak piękne jak w F260. Słucham głównie jazzu jednak klasyczny rock np. Pink Floyd pojawiają się też często. Tu właśnie pojawia się duża różnica w stosunku do H80. H160 gra wszystko co mu się podsunie i robi to wyśmienicie, Osiemdziesiątka z racji swej subtelności jest doskonała do jazzu i muzyki gdzie wyeksponowany jest wokal. Nie opisuje wrażeń ze słuchania muzyki poważnej, choć też jej słucham. Do tego potrzeba dwa razy lepszą elektronikę, a może jeszcze wyżej aby się zachwycić. Jednak dalej twierdzę, że Hegel H160 to świetny i bardzo uniwersalny sprzęt. Gorąco go rekomenduję i namawiam do odsłuchu, najlepiej w swoim systemie u siebie w domu. Ja tak zrobiłem i.....został.
Hegel H160 -podsumuję go jak moją ulubioną whisky Laphroaig- pokochaj go lub znienawidź, ale daj mu choć jedną szansę.
ps. Hegel H160 podobnie jak H80 ma świetny minimalistyczny wygląd, tylko dwa pokrętła, dla mnie ideał, a przycisk zasilania koło przedniej nóżki to genialne. To oczywiście bardzo subiektywne odczucia.