Test słuchawek planetarnych HIFMAN HE-400
Na początku zaznaczę iż nie mam dużego doświadczenia w słuchawkach tego typu i tej klasy więc mój test będzie raczej moimi spostrzeżeniami podczas odsłuchu przykładowych utworach które lubię.
Budowa i jakość wykonania
Testowane słuchawki są bardzo dobrej jakości wykonania, pałąk jest metalowy obszyty prawdziwą skóra, połączony jest z kopułkami surowymi widełkami z niezbyt do polerowanej stali – chodź wydaje mi się że nie jest to wada a wręcz urok budowy klasycznej tych słuchawek.
Są dość duże ale dzięki dużym nausznikom w których zastosowano miękkie gąbki z „pamięcią” nie przeszkadzają nawet po kilku godzinach intensywnego słuchania.
Ogólnie mogą się podobać i są bardzo wygodne.
Dźwięk – muzykalność na przykładzie kilku utworów.
Tak jak wspomniałem na początku nie będę podawał wartości czy skuteczności poszczególnych elementów sygnałów – skupię się raczej na własnych odczuciach w czasie przesłuchiwania moich ulubionych utworów.
Szept Lisy Stansfield na początku utworu Dirty Talk, jest tak dokładny i precyzyjnie przeniesiony przez HE-400 że chce się słuchać i słuchać w kółko tej zacnej wokalistki. A precyzyjność uderzeń perkusji na przemian z wtrącającą się trąbką i szarpnięciem gitary jest tak idealnie słyszalny że dla kogoś kto nie używał słuchawek i jest za kochany w swoim sprzęcie stacjonarnym nie będzie chciał słuchać tego utwory na niczym innym.
Kolejnym utworem zagranym przez HE-400 jest Capuchin Swing Jackie Mclean'a na nim bardzo dużą uwagę zwróciłem na stereofonie i przestrzeń która przenosi słuchacza na halę koncertową najwyższych lotów. Trąbka słyszalna z lewej strony a talerze, kontrabas i pianino z prawej – wpędza słuchającego do pewnego rodzaju retrospekcje na temat tak precyzyjnie przeniesionego dźwięku przez te słuchawki.
TOTO I Will Remember – początek tego utworu pokazuje jak dokładny bass, nisko poruszający naszymi ostatnimi receptorami mózgu potrafią wysterować testowane słuchawki. Oczywiście w późniejszej fazie wokal, perkusja uzupełniają ogromną przestrzeń o której wspominałem wcześniej.
A teraz coś mocnego i niekonwencjonalnego: JAFU – Fish Headz – w tym utworze jest tak dużo niskich dźwięków że na nie którym przesadzonym sprzęcie można „usłyszeć” poruszające się rzeczy z sąsiedniego pokoju. Słuchawki te natomiast przekazują niesamowicie potęgę basu, wprowadzając słuchającego w dosłownie opad szczęki powiązany z gęsiną na skórze. Bass jest naprawdę prepozycyjny szybki nie denerwujący, głęboki i tak nisko schodzący że mamy wrażenie że brakuje skali w naszym słuchu.
A teraz coś naszego - Dżem – Autsajder – symfonicznie – to co ta gitara, przeniesiona na nas przez HE-400 robi ze słuchającym... nie da się opisać – tego trzeba spróbować. Całość wraz z chórem widowni – bardzo wyrafinowanie i dość dokładnie – chodź lekki zamęt z nadmiaru ilość dźwięków można wyczuć.
Obywatel G.C. - Nie pytaj o Polskę – tego utworu nie mogło zabraknąć w moim repertuarze. I lekkie zaskoczenie, góra na początku jest lekko przekroczona i denerwująca – w momencie dojścia delikatnego wokalu Grzegorza Ciechowskiego wszystko wraca do normy. Ogólnie bardzo poprawnie lecz saksofon który uzupełnia utwór powinien lepiej i bardziej dosłownie brzmieć – a ma się wrażenie że gdzieś zanika.
Ocena końcowa
Moim zdaniem słuchawki HiFiMAN HE-400 są naprawdę bardzo dobrymi słuchawkami, ich stosunkowo nie wielka cena przekłada się na wysoki poziom wykonania i bardzo dobrą jakość dźwięku który można z nich usłyszeć. Jak dla mnie wszystko co daje muzyka można znaleźć podczas słuchania jej na testowanych słuchawkach. Wysokie dźwięki nie są metaliczne ani natarczywe, bas jest szybki i nisko schodzący – wszystko łączy się w bardzo wysoką jakość dobrze słyszalnej całości.