Zdecydowałem się na zakup L40, bo chciałem spróbować NADowskiego dźwięku przed zakupem droższego zestawu tej firmy. Efekt jest taki, że chyba pozostanę przy tym sprzęcie trochę dłużej - nie mam ortodoksyjnych zapędów audiofilskich (określiłbym się prędzej melomanem) i to co zaoferował mi ten sprzęcik jest na tą chwilę zupełnie satysfakcjonujące. Więcej... jestem bardzo zadowolony. Do tej pory miałem do czynienia głównie ze sprzętem firmy Sony i Yamaha. Pierwsze, co rzuciło mi się w... uszy po przejściu na NADa, to przejrzystość przekazu i naturalność dźwięków - na moich starych płytach dostrzegam szczegóły, o których wcześniej nie miałem pojęcia a które to były zapewne zakryte przez dominujący nad wszystkim bas w sprzęcie Sony. Proporcje między niskimi, średnimi i wysokimi tonami są wyważone o wiele lepiej i żadne z pasm nie dominuje nad przekazem. Muzyka akustyczna, elektroniczna, jazz, klasyczna - rewelacja! Bardzo dobrze słucha się również typowo rockowych kawałków. Przypuszczam, że jedynie miłośnicy techno-młócek mogą być lekko zawiedzeni - chociaż trudno mi to "nausznie" stwierdzić z powodu braku w mojej kolekcji płyt wspomnianego gatunku.
Przed zakupem miałem obawy co do potencjalnie małej mocy (2x20W@8ohm RMS). W moim 16-metrowym pokoju okazało się to jednak aż nadto wystarczające. Żadnych problemów z napędzeniem kolumn Tannoya F3.
Za 1200 zł dostałem gotowy dopasowany zestawik CD + tuner + wzmacniacz (nawiasem mówiąc, jest to zgodnie z tym co twierdzi producent NAD 310 zamknięty w obudowie wraz z CD i tunerem) i polecam takie rozwiązanie wszystkim, którzy nie chcą bądź nie mają czasu na zabawę w dobieranie klocków.
No dobra, teraz przejdźmy do wad :) Ja widzę tylko dwa słabe punkty (biorąc pod uwagę cenę). Po pierwsze funkcjonalność pilota pozostawia wiele do życzenia - znajdują się na nim wyłącznie podstawowe funkcje. Do tego precyzyjne ustawienie głośności przy jego pomocy jest bardzo trudne (zbyt duże kroki).
Po drugie - cholernie wymagający tuner. Sygnał musi być na prawdę dobry, żeby ten tuner zagrał przyzwoicie. Trzeba się sporo napocić przy ustawianiu anteny - o odbiorze na przysłowiowy "kawałek druta" można zapomnieć.