W stosunku do pierwotnej wersji MCD-203 "rzymska dwójka" różni się głównie zmianą przetwornika, tylko jedną parą wyjść RCA i delikatnym face liftingiem frontu urządzenia.
Wygląd:
Trzeba przyznać, że CD-ek prezentuje się ładnie. Taka ilość aluminium na froncie to na prawdę rzadkość - robi wrażenie. Klocek w ogóle sprawia wrażenie droższego niż jest w istocie. Minimalne niedostatki w wykończeniu, jak np. plastikowe, naśladujące jedynie aluminium nóżki, czy nieco chybotliwa się w trakcie ruchu szuflada nie psują całości dobrego wrażenia - pamiętamy przecież ile kosztował. MCD-203II ma wysoki współczynnik WAF - małżowinka zaakceptowała bez mrugnięcia okiem (kot się nie odniósł - jak to kot).
Budowa:
Nie będę tutaj zgrywał fachowca, ale ponieważ to pierwsza na Lukarze opinia tego odtwarzacza więc przytoczę, że urządzenie jest w pełni zbalansowane, korzysta z przetwornika Analog Devices AD1955, tor audio kończy się lampkami 12AX7 dla wyjść XLR, a dla wyjść RCA sygnał jest dodatkowo desymetryzowany w scalaku JRC5532. Po włączeniu maszyny czekamy cierpliwie 60 sek. na zagrzanie się lampek (co jest elegancko odliczane na wyświetlaczu), klikamy w cudnie ciężkiego i solidnego pilota i jazda...
Dźwięk:
Odtwarzacz ładnie wpasował się do posiadanego przeze mnie systemu. Zaskoczyła mnie znakomita dynamika i skala dźwięku - pomieszczenie po prostu wypełnia się muzyką. Scena prezentowana jest szczegółowo i choć może nie jest przesadnie szeroka, to niektóre incydenty dzieją się ewidentnie poza szerokością rozstawu kolumn. Głębia natomiast jest ponadprzeciętna, wprawdzie trochę "na twarz", czyli do przodu, ale to mi akurat bardzo pasuje, ponieważ miejsce odsłuchu mam dość oddalone od linii głośników i taki rodzaj prezentacji bardzo mi pasuje.
Równowaga tonalna jest z grubsza zachowana, może z minimalnie wyróżnionym basem, choć wszystko mieści się raczej w defincji ciepłego dźwięku niż jest jakimś poważnym odstępstwem od neutralności. "Ciepełko" to także konsekwencja zaokrąglenia konturów dołu i jest to właściwie jedyny prawdziwy zarzut, jaki mogę postawić. Skala zjawiska jest jednak na poziomie korekcji kabelkami, więc droga do złapania dołu za mordę jest jeszcze w moim przypadku otwarta. Średnica to już natomiast wysoka klasa. Barwy i zróżnicowanie jakie prezentuje jest powyżej średniej i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy. Wokale cudne - męskie chyba szczególnie - ponownie ze względu na ciepły sposób prezentacji. Góra właściwie nie ustępuje kulturze prezentacji środka, nie narzuca się, ale nie jest jej też za mało. Z pewnością nie znajdziemy tam natomiast syczenia, kłucia czy innych "wyskoków", czyli słabości wielu budżetowych odtwarzaczy. To lubię.
Podsumowanie:
Po kilku dosłownie dniach użytkowania mogę już śmiało powiedzieć, że dokonałem udanego zakupu. Za te pieniądze otrzymujemy solidnie wykonany klocek z dobrym dźwiękiem. Ponieważ jeszcze nie wymyślono niczego takiego, co by przypasowało każdemu, ten CD-ek także wymaga odsłuchu przed kupnem. To co dla mnie stanowi zaletę, dla innego może być wadą, choć mogę zapewnić, że jest to dźwięk raczej bezpieczny, na pewno nie kontrowersyjny, a wszelkie niedociągnięcia są na poziomie dopracowania czy to kablami, czy chociażby próbami z wymianą lamp (podobno jest podatny). Rekomenduję jako pozycję niezbędną do odsłuchu przy poszukiwaniach źródła w tej klasie cenowej.