Marantz SD-52 to klasyczny magnetofon jednokasetowy z kieszenia po lewej stronie. Na prawo od kieszeni znajdziemy za duży i za jasny i wogóle jakiś taki jaskrawy wyświetlacz, który jak dla mnie nie za bardzo pasuje do urzadzenia HI-FI. Pod wyświetlaczem i obok niego znajdziemy sporo przycisków. Magnetofon ma funkcję wyszukiwania utworów oraz elektroniczny licznik, co zwiększa jego atrakcyjność. Wyposażony jest w automatyczny wybór rodzaju taśmy, elektroniczną regulację obrotów silnika i w układy Dolby B-C NR HX PRO. Wewnatrz kieszeni znajdziemy skromny zestaw w postaci jednej rolki dociskowej i dwóch gowic. Głowica uniwersalna to stożek ALDA (głowica chyba oryginalna).
Magnetofon gra bardzo ładnie - barwa dźwieku bardzo dobra, jak na możliwości prostego kaseciaka. Dużo basu, czysciutka średnica i dobra góra - przyjemnie sie słucha. Drżenie jest na niskim poziomie, w porównaniu z Diorami które miałem - super. Jest jednak momentami uchwytne, bo to jednowałkowiec. Nagrywanie także bardzo dobre - jakość dxwięku przy dobrej taśmie jest bardzo dobra. Również tu drżenie nie daje się za bardzo we znaki. To, co mi się nie podoba, to brak podświetlenia kasety - nic nie widać.
SD-52 to fajny deck oferujący zadowalającą jakość przy niewysokich obecnie cenach tego modelu. Egzemplarz w dobrym stanie w zupełności wystarczy, by w miare komfortowo słuchać posiadanych kaset.