Witam.
Opiszę sprzęt do którego poniekąd wróciłem, przebywszy drogę męczarni z "wielkiej klasy" sprzętami.
Miałem dość głupiejących układów STK, piecy które grzeją się na niektórych elementach jak STK do 80 stopni, brzęczących transformatorów, elektronicznego burdelu kablowego, popalonych ścieżek itd.
W przeszłości posiadałem Sony TA-F550ES i byłem szczęśliwy słuchaniem muzyki, nie wiedząc o czymś takim jak wady/uszkodzenia powstające z dnia na dzień. {Nawet serwis tych "wielkiej klasy" sprzętów nie pomógł, bo niedługo po trafo zaczęło tak brzęczeć, że prawie przez okno wyleciał...}
W każdym razie kupiłem w ciemno TA-F670ES po przeglądnięciu paru zdjęć środka, na których szukałem czy na pewno nie ma żadnego STK i innych newralgicznych miejsc.
Po dotarciu do mnie sprzęt zaskoczył mnie do opadu szczęki tym jak ciepło gra... Tym, że z moimi wówczas ostrymi jak żylety kolumnami zgrywał się jak poprzedni typowo ciepło grający klocek. Dodatkowo stereofonia jest na dużo wyższym poziomie. Bas to po prostu mistrzostwo. Gorzej ze szczegółowością, plastycznością na średnicy.
Zaskoczył mnie też tym, że nie był grzebany, nawet od spodu nie rozkręcany. Ale niestety kanały grały nierówno po włączeniu na zimno, do momentu szarpnięcia gałką wzmocnienia. Okazało się też, że kilka rezystorów grzeje się niemiłosiernie(ok 90 stopni) ----> to jedyna wada (dla mnie) tego sprzętu, równocześnie jedyne miejsce które grzeje się znacznie. Reszta elementów nie przekracza 55 stopni. Wielkie radiator zagrzałem do max 45 stopni na 4ohm kolumnach.
Sprzęt zacząłem pobieżnie czyścić: selektory wejść, przełączniki A/B, volume, wszelkie złącza/wsuwki i w końcu dobrałem się do przekaźników A i B. Tam znalazłem wadę - zabrudzone, zaśniedziałe blaszki łączące = większy opór dlatego grał ciszej jeden kanał.
I na tym póki co kończy się mój serwis/przegląd Sonego.(rezystory zostawiam na późniejszy termin)
Teraz cieszę się świetnym, potężnym dźwiękiem w którym niczego mnie nie brakuję, a sprzęt nie jest pokojowym piecem, czy trupem w którym zaraz coś padnie. Trafo w Sony zalane w żywicy - chyba nie muszę pisać jak je słychać:D ---->>> Mrówkę jak idzie szybciej usłyszycie.
Dla wyjaśnienia niepewności, pojemność wielkich elektrolitów (ELNA Silmic - świetne analogowe brzmienie) to: 2x 12000uF/63V koło trafa; środek: 2x 12000uF/63V i 2x 5600uF/63V /////wszystkie 85 stopni.
REASUMUJĄC:
Świetny sprzęt, co najważniejsze większość jest w dobrym stanie, mało grzebane, bo nie psują się, są dość idiotoodporne.