Istnieje wiele rozmaitych opinii na temat sensowności stosowania zewnętrznych przetworników cyfrowo-analogowych. Entuzjaści tego rozwiązania wymieniają zalety odseparowania przetwornika od negatywnego wpływu mechanizmu oraz jego układów sterujących , sceptycy podkreślają problemy związane z synchronizacją przesyłu danych ( jitter ). Poza tym zawsze powstaje pytanie czy cena za 2 urządzenia – transport i DAC - uzasadniona jest przyrostem jakości dźwięku.
Używałem wcześniej już kilku zewnętrznych przetworników (DPA SX128, Sonic Frontiers SFD1 , Meridian 563) więc w sumie jestem pozytywnie nastawiony do tematu jakkolwiek wpływu jittera na sygnał wg mnie nie można bagatelizować i co najgorsze z powodu braku jednoznacznych danych , które pozwoliłyby dopasować DAC i transport często użytkownik musi stosować metodę prób i błędów aby zgrać system. Z przetwornikiem Sonic Frontiers SFD1 używałem z powodzeniem antyjittera DIP f-my Monarchy Audio , który znakomicie poprawiał dźwięk z SF , ale ten sam DIP podłączony do Meridiana 563 nie robił praktycznie żadnej różnicy.
Niemniej jednak podczas lektury MHF 1/05 zwróciłem uwagę na zewnętrzny przetwornik cyfrowy-analogowy Musical Fidelity A3.24. Szczególnie prosty , ponadczasowy design oraz zdjęcia jego wewnętrznej budowy zrobiły na mnie wrażenie. Bardzo solidne zasilanie , dławiki , okazały toroid, bateria kondensatorów, DAC z upsamplerem do 192 kHz , stopień wyjściowy na elementach dyskretnych , solidna obudowa i w sumie za to wszystko umiarkowana cena . W swoich materiałach reklamowych MF twierdzi m.in. ,że upsampling podczas którego przetwornik przetaktowuje dane z transportu znacznie redukuje jitter . W/w DAC przyjmuje sygnały z 2 źródeł cyfrowych ( wejście optyczne Toslink oraz koaksjalne SPDiF) . Ma dodatkowo i wyjście cyfrowe SPDiF) , którym można wyprowadzić sygnał cyfrowy np. do zewnętrznej nagrywarki CD-Audio lub MD. MF A3.24 upsampluje sygnał cyfrowy do 96 kHz lub 192 kHz. Przełącznik częstotliwości próbkowania znajduje się na tylnej ściance co nieco utrudnia porównywanie dźwięku z obu opcji.
Kiedy więc pojawiła się okazja ( promocja w Top Hifi )postanowiłem jeszcze raz spróbować systemu z zewnętrznym przetwornikiem i tak oto MF A 3.24 zawitał do mojego systemu złożonego obecnie ze wzmacniacza Baltlab Epoca V2 oraz kolumienek Proac Tablette 50. Kolumienki te mają zaledwie 11 cm głośnik nisko-średniotonowy ( mierząc z zawieszeniem gumowym ) i grają w 20m2 . Jako ,że Tablette 50 mają wszystko oprócz basu szukałem więc źródła z dobrą podstawą basową.
Włączyłem pierwszą płytę i "przecieram" uszy ze zdumienia. Skąd tyle niskich częstotliwości ??? Od pierwszego dźwięku słychać ,że system gra zupełnie inaczej niż z wcześniejszym CD Sony 20 ES. Dźwięk jest subiektywnie „większy” , "cięższy" bardziej "dostojny" . Wokale są "powiększone" brzmią niżej , pełniej ,bliżej , mocniej. Równowaga tonalna przesunęła się w dół , kobiece glosy brzmią sexowniej i przypomina to trochę dźwięk Sonic Frontiers z tym ,ze teraz dół ma lepsza dynamikę. Bas schodzi w rejony gdzie kończą się możliwości Proac Tablette 50 - słychać ,że czasem dźwięki "chcą" zejść niżej - ale głośniczek już nie gra – tylko pompuje powietrze. Przy częstotliwościach które jeszcze Tabletki kontrolują bas jest selektywny i różnorodny . Z tym ,że aby być dobrze zrozumianym - zmiany na niskich częstotliwościach są b.duże w zakresie takim jaki jest możliwy do uzyskania przy zmianie źródła. Nie ma tu mowy o tym ,że teraz Proac Tablette 50 są w stanie pokazać niski bas albo zabrzmieć potężnie w 20m2. Basu jest więcej ale w stosunku do CD odniesienia. Ale już ta zmiana powoduje,że daje się fajniej słuchać muzyki rockowej. Wcześniej średnio zrealizowany rock brzmiał zbyt " cienko".
Barwa - w tej dziedzinie MF A3.24 znowu zagrał zdecydowanie lepiej od poprzednika ( Sony 20ES). Na średnicy "słychać kolory" jakich nie powstydził by się Marantz CD16 z Zollerami. Jedynie lampy Sonic Frontiers po rozgrzaniu emitowały nieco więcej złotego dźwięku . Bardzo dźwięcznie wypadają wszelakie instrumenty szarpano-druciane. Akustyka pomieszczenia - jest sugestywnie oddana szczególnie na nagraniach wokalnych realizowanych w żywo brzmiących pomieszczeniach. Damskie wokale z płyt Barb Jungr „The space between” , Claire Martin “ Take my heart “ są prezentowane z zaanagażowaniem. Dźwięk jest subiektywnie „duży”. Scena jest przybliżona , stereofonia jest szersza ale płytsza. Można usłyszeć spektakularne pogłosy i wybrzmienia. Słuchając Patricii Barber – Cafe Blue - mam wrażenie jakby nagranie zrealizowano w pustej hali widowiskowo-sportowej . Tony średnie i pzrestrzeń to teraz najmocniejsza strona kombinacji MF A3.24/Baltlab/Proac Tablette 50 .
Dotychczasowe odsłuchy odbywały na z upsamlingiem do 96 kHz. Z ciekawością przystąpiłem więc do od prób z wyższą częstotliwością . Po kilku próbach mogę jedynie stwierdzić ,że podwyższenie częstotliwości próbkowania z 96 kHz do 192 kHz nie przynosi rewelacji ani rewolucji . Na niektórych nagraniach wręcz jest niesłyszalne. Trudno jest mi więc jednoznacznie opisać jak podwyższenie częstotliwości próbkowania wpłynęło na całkowity obraz dźwiękowy. Wg mnie opcja 192 kHz to raczej gadżet i nie wpływa zasadniczo na dźwięk przetwornika. Bez tej opcji jest to tak samo dobry DAC.
Reasumując : DAC Musical Fidelity A3.24 z d e k l a s o w a ł pod każdym swojego poprzednika Sony 20ES , który przy MF jest ledwie poprawnie grającym CD-kiem. MF A3.24 jest dwukrotnie droższy od ww Sony ale wg mnie wzrost jakości dźwięku pod każdym względem uzasadnia jego cenę .
Miałem nadzieję na dobry jak na źródło bas , którego mi do Tabletek 50 potrzeba i nie rozczarowałem się. Do tego jest bogata jak na solid state barwa, soczysty , przestrzenny i muzykalny dźwięk.
DAC MF A3.24 to źródło z wyraźnym charakterem - nie jest to dokładny chirurg - raczej malarz impresjonista używający bogatych i nasyconych barw podpartych solidnym fundamentem basowym.
I co bardzo ważne w/w DAC nie jest wymagający w stosunku do transportu. Jako ,że Sony 20ES ma już nowego właściciela MF A3.24 gra u mnie ( przynajmniej chwilowo) z nagrywarką Philips DVDR70 jako napęd. Fakt ,że MF A3.24 gra z budżetowym DVD wciągającym i angażującym dźwiękiem bez specjalizowanego systemu synchronizującego świadczy moim zdaniem o conajmniej dobrym zestrojeniu sygnału na linii DRIVE/DAC a co za tym idzie potwierdza opinię ,że upsamling w znacznym stopniu eliminuje wpływ jittera powstającego między zewnętrznym transportem i DAC-em.
DAC Musical Fidelity MF A3.24 jest moim zdaniem znakomitym urządzeniem , który bez większych nakładów finansowych na transport jest w stanie wyczarować angażujący dźwięk. Jako ,że w ostatnich latach wojna cenowa wśród producentów odtwarzaczy DVD spowodowała ,że można zostać właścicielem nowego firmowego playera z wyjściem cyfrowym sygnału PCM za 200zł pojawia się okazja aby niewielkim kosztem załatwić problem odczytu sygnału cyfrowego z płyt CD. No i przy okazji obejrzeć jakiś film.
Nie twierdzę bynajmniej ,że przy zastosowaniu dobrego napędu ww DAC nie zagra jeszcze lepiej. Pewnie tak , ale w najbliższym czasie raczej nie zaopatrzę się w paskowego CeC-a więc trudno mi będzie to sprawdzić. W każdym razie idea zastosowania zewnętrznego przetwornika jako głównego źródła dźwięku z tanim transportem w tym przypadku sprawdziła się w stu procentach. W konfiguracji z neutralnym wzmacniaczem oraz szybkimi kolumnami ww DAC prezentuje się z jak najlepszej strony. Jeśli ktoś poszukuje grającego z rozmachem źródła z bogatą barwą i mocnym basem to MF A3.24 jest wart szczególnego zainteresowania.