Zapowiem uczciwie szczerze - recenzja będzie subiektywna, bo ja NIE CIERPIĘ tego wzmacniacza i już ;-)
Słuchałem Musical Fidelity A3.2 w dwóch systemach: w jednym dłużej (Yamaha CDX-993, Amplifon WL25 na EL34 RFT, Ruark Prelude II, głośnikowe Nykiele, IC AudioGrade Perceptionism) - po około 10 dniach z ulgą oddałem wzmak Musicala właścicielowi...
W drugim systemie odsłuch był jednorazowy - MF A3.2 był porównywany z Primare A30.1 (system - CD-ek Primare D30, Totem Model One Signature, głośnikowce AudioQuest Gibraltar, IC Tara LABS Air One ver.I - połączenie RCA a nie XLR; nie wiem,l dlaczego... przecież lepiej by brzmiało po XLRach, prawda? ;-)
Bogu dzięki nie muszę kupować Musical Fidelity A3.2, bo i tak po tych odsłuchach nigdy w życiu nie kupiłbym go, bo to... nie jest wzmacniacz!
W porównaniu z np. Primare A30.1, to \"wzmacniaczopodobne coś\" okazało się... maszynką do robienia waty cukrowej, a nie urządzeniem do odtwarzana dźwięku. Mam obawy, czy inżynierowie z Wembley nie zmienili czasem branży z audio na spożywczą, a dokładniej - czy nie zaczęli uprawiać cukiernictwa odpustowego... Rozumiecie - wata cukrowa, pańska skórka i temu podobne specjały... Przy dźwięku Musical Fidelity A3.2, brzmienie takiego Primare A30.1 czy Amplifona WL25, to ekskluzywna bomboniera pełna najwyższej jakości pralin o wyszukanych smakach i kształtach, dopiero co przywieziona z Zurychu ;-)
Dźwięk MF A3.2 jest lepki, ciężki i mdły i płaski, nie ma nic wspólnego z przyjemnością ze słuchania muzyki... To brudno-kolorowa, lepka, trudna - na dłuższą metę - w odbiorze wykonturowana pulpa z kluchowatym basem, średnicą o barwach rodem z biało-czarnego (!) odbiornika TV marki Granit (pamiętacie takie telewizory? ;-) i cykającą równie jednostajnie co nieśmiało góra... Jedyna barwa, jakiej nie da się u MF A3.2 nie zauważyć, to \"oczojebny\" niebieski kolor diod na gałce głośności i sygnalizujących włączenie urzadzenia oraz wybrane źródło dźwięku... Niebieska poświata, niczym \"mgła śmierci\" z gry Quake ]I[ Arena wypełnia wieczorem pokój odsłuchowy...
Zapomnijcie też od razu o przestrzeni, głębi, scenie stereo, \"audiofilskim powietrzu\" wokół instrumentów... Co najwyżej wiadomo z grubsza, z której strony pokoju gra muzyka ;-)
Radzę uważać i nie kupować tego MFa w ciemno, np. na podstawie zasłyszanych czy przeczytanych i opinii ... Bo tak naprawdę, to ile można zjeść waty cukrowej? No ile? A pamiętacie, jak się po niej łapska kleją? ;-) Odradzam zakup tego MF A3.2, a Wy zrobicie, jak zechcecie...
Jak ja nie lubię tego wzmacniacza, grrrr...