Kolejny niepozorny kabel połączeniowy Linna, tym razem materiałem przewodzącym sygnał jest srebro. Interkonekt jest z wyglądu ładniejszy i ciekawszy od tańszego brata; ma lepsze wtyki, nie sprawia wrażenia cienkiego sznurowadła, a do tego jest w weselszym kolorze - oczywiście - srebrnym.
Na szczęście dalej jest to kabel bardzo elastyczny i - co ważne - ma nadal długość standardową 1,2 metra, czyli wystarcza do podłączenia urządzeń bez niepotrzebnego napinania kabli i wyrywania wtyków RCA.
Zgodnie z polityką Linna, kable te dodawane są w komplecie do topowego odtwarzacza CD12 - myślę jednak, że ten drobny gift ze strony szacownej wytwórni w stosunku do ceny, jaką trzeba zapłacić za ten legendarny sprzęt, nie spowoduje zachwiania finansami firmy.
Dość żartów; wszak srebrny kabel to już nie przelewki. Po raz kolejny przekonałem się, że czasami nie warto płacić fortuny za kable znane o tajemniczej i wymyślnej konstrukcji - dowodem jest dokładny rysunek techniczny na stronie producenta wraz z podaniem z czego i jak kable są wykonane wraz z podaniem sugerowanej ceny detalicznej - a raczej należy spróbować rozwiązań z gruntu nieszablonowych.
Tak też dzieje się w przypadku tego kabelka. Odsłuchując ostatnio pół tuzina kabli srebrnych zawsze miałem nieodparte wrażenie, że grają bardzo dokładnie, ale sucho, powiedziałbym nawet, że mało muzykalnie. Szczególnie cecha ta uwidacznia się w przypadku odsłuchu przez dokładne i szczere do bólu Staxy - tutaj wiele renomowanych produktów Siltecha i innych specjalistów od srebra po prostu nie nadają się do słuchania muzyki. Powtarzam: muzyki, a nie sprawdzania czasu wybrzmienia ze stoperem w ręku. Podobnie z lampami: tutaj również nie zawsze nośne hasło: "lampa lubi srebro" się sprawdza.
W przypadku srebrnego Linna tych istotnych dla mnie minusów srebrzanek nie ma: nic denerwująco nie syczy, wokale są naturalne i przyjemne w słuchaniu, a kabel jest dokładny i jednocześnie muzykalny.
To ważna cecha, gdyż mając na głowie nauszniki Staxa, po kilku godzinach słuchania srebrnych kabli ostrych i dokładnych jak żyleta, mam wrażenie, że moja głowa składa się ze ściśle wykrojonych fragmentów.
Podobnie, jak w przypadku taniego kabla miedzianego, sprawdza się on doskonale w połączeniu z odtwarzaczem Linna. Niestety nie jestem w stanie stwierdzić, czy w systemie z innym źródłem, te kable sprawdzą się równie dobrze, jak u mnie.
Jednocześnie chciałem podziękować firmie Auditus za sprawną i fachową obsługę klienta.
Bardzo dobry kabel!