Gdy wpialem interconnect Tara Labs, w moim umysle pojawilo sie momentalnie skojarzenie: chirurg! Kabel gra bowiem z "chirurgiczna" precyzja. Nie ma tutaj chaotycznej masy dzwieku, kazdy instrument zna swoja wielkosc i miejsce w przestrzeni. Czas wybrzmiewania jest bardzo krotki, wrecz punktowy. Lokalizacja na scenie? Doskonala. Neutralnosc? Doskonala. Sluchajac tego kabelka z radoscia zauwazalem pojawianie sie nowych dzwiekow, smaczkow, subtelnosci, ktore wczesniej gdzies tam byly ukryte, pozostawaly w tle, Tara natomiast wszsytko wyciaga - pokazuje na dloni, jednakze bez "czarowania", ktore tak lubie. Slucham sobie i wszystko jest na najwyzszym poziomie: czyste, neutralne, precyzyjne.
Jeden, dwa, trzy. Pauza. Cisza. Wszsytko jak w szwajcarskim zegarku.
Zaczynam sie jednak zastanawiac, czy o taki sposob prezentacji wlasnie mi chodzi. Moj prosciutki XLO PRO 150 nie byl tak neutralny, szczegolowy, mial w sobie jednak pewien czar, ciepelko, wokale moze byly zabarwione, ale chyba przyjemniejsze w odbiorze. Sam sobie zadaje pytanie: o co chodzi w tym calym audiofilizmie? O to by byc jak najblizej prawdy czy o to by czerpac przyjemnosc ze sluchania muzyki. Jesli chodzi o prawde - to Axiom jest strzalem w dziesiatke!