W jednej z recenzji kabli Nameless Black (kook) przeczytałem, że interkonekt jest najmniej znaczącym elementem zestawu. Jestem w stanie zgodzić się z tym, jeśli tylko weźmiemy pod uwagę zestaw ze średniej lub wyższej półki. Bo w zestawach budżetowych interkonekty słychać. I to jeszcze jak! Black zaskoczył mnie przede wszystkim bardzo niecodziennym traktowaniem przestrzeni muzycznej - scena uległa znacznemu rozciągnieciu, środek nieledwie zanikł. Miałem nieodparte wrażenie, ze źródła dźwięku zostały po prostu poprzesuwane na boki. Niektóre tony wysokie (mandoliny, elektronika, spółgłoski szczelinowe) wydały mi się nieco przerysowane (ale już np. skrzypce w utworach Kalmana i Brahmsa zabrzmiały świetnie!).
Największym plusem NB wydała mi się ich duża analityczność, powodujaca pewne ,,rozjaśnienie\" dźwięku (co przy moim zestawie nie jest bez znaczenia). Dobrze słuchało się delikatnie zmiękczonego basu, soczystego, a przy tym niepozbawionego mocy.
Ogólnie: w połączeniu z moim dość ,,ciemno\" brzmiącym, budżetowym zestawem, interkonekt raczej do muzyki ,,zwartej\", o skupionym dźwięku i gęstej fakturze.