To niewatpliwie jeden z najbardziej udanych cdekow Yamahy. Mialem wczesniej Pioneera PD 9300 i cdx 1030 pobila go w kazda strone mimo ze tamten byl po sporym upgrade. Pierwsze co mnie zaskoczylo to przestrzen. Nie wiem czy to potega 4 przetwornikow ale zwlaszcza na klasycznym rocku bylo to swietnie slychac. Zalety tego cd odkrywalem pomalu mozna powiedziec ze sie nim delektowalem. Zwlaszcza moja ulubiona plyta The Moody Blues - Days of future passed zabrzniala cudownie od poczatku. Musze tu dodac ze moj egzemplarz zostal poddany drobnej modyfijacji: otoz kondensatory w torze audio zostaly wymienione na ROE o pojemnosci 10.000uF.
Przestrzen bas ale z drugiej strony neutralnosc i szczegolowosc to najwieksza bron cdx 1030. To jest cd do sluchania na dlugie zimowe wieczory we dwoje. Brzmienie jest urzekajace i uwodzi ale dopiero po jakims czasie. Nie rzuci na kolana od razu. Kiedys myslalem ze Yamaha nadaje sie wylacznie do klasyki jazzu itp ze jest delikatna naturalna i wywazona. Do czasu... Odkrylem potem potege dynamicznego nisko schodzacego basu ktory moze sie bardzo podobac milosnikom mocniejszego uderzenia.
Reasumujac nie znam zlych cech brzmienia tego cd. Polecam wszystkim jesli nie do kupna to do posluchania. Szkoda tylko ze jest tak malo egzemplarzy z drugiej reki. widac ci co maja - jak ja - nie chca sie cdx 1030 pozbywac:):):)