Opis dotyczy modelu D 870. Te kolumny, to nie byle co. Klasę przetworników dostrzega się od razu. Co zupełnie zdumiewa, to możliwości odtwarzania basu w powiązaniu z tylko jedną 13 centymetrową Vifą w kolumnie. Testy w prasie i moja opinia potwierdza, że bas odczuwalnie schodzi baaaardzo nisko. Pomruki poruszały u mnie szybą w drzwiach. Dla oddania ogólnego charakteru dżwięku tych kolumn skorzystam z karkołomnego porównania z przewodem głośnikowym VDH CS 122. Kabel i te kolumny całości przekazu nadają akustyczny posmak. A to dzięki zachowaniu długich wybrzmień, jeśli idzie o wysokotonówkę oraz dość delikatnemu i melodyjnemu basowi. Rozpiętość między najwyższymi dźwiękami i najniższym jest ogromna i nieliczna tylko konkurencja w tej kwestii dotrzyma kroku Jamo. Niestety, dźwięk ma lekki charakter. Taki partner życiowy, to skarb, ale nie zawsze w przypadku kolumn.
Odsłuch pokazał, że w paśmie wyższego basu jest dołek. Energia muzyczna wypromieniowywana jest zasadniczo przez niski bas i wysokotonówkę. Mnie brakowało natychmiastowości i masy w dźwiękach perkusyjnych - nie oczekuję dźwięku werbla, jak z tuby, ale przyzwoicie dla mnie, to trochę lepiej niż to robią Jamo. Gitary elektryczne też nie miały właściwego wypełnienia. Na samej górze zwracają uwagę długie wybrzmienia, szmery cichnące powoli po każdym dźwięku . To bardzo audiofilskie zjawisko, ale sprawia też, że głosy ludzkie zyskują dodatkowe podkreślenie i mimo, że nie ma problemu z sybilantami, to wokal wydaje się zbyt ostry, rozjaśniony - niepotrzebnie w paśmie częstotliwości wskakuje ogólnie o schodek wyżej. Do tego głosy są minimalnie zmatowione, przygaszone, pomniejszone, za to punktowe. Największy brak konstrukcji dotyczy osłabionego przekazu energii w środku pasma.
Pozbyć się zmatowienia wokalu i dodać trochę energii w niższej górze można łatwo poprzez dodanie złączki przy zaciskach głośnikowych (korekcja przewidziana przez producenta), która w efekcie daje podbicie w okolicach 3 kHz i 10 kHz o +1 dB. I to jest moim zdaniem najlepsze zestrojenie tych kolumn. Wokal staje się dobitniejszy, wyraźniejszy, nabiera naturalnej masy i ciężaru. Wysokie tony z deszczu - dżdżu zamieniają się w płatki śniegu. Nie absorbują już tak uwagi i nareszcie przyjmuja rolę, zamiast wiodącej, uzupełniającą dla reszty pasma. Nabierają też trochę potrzebnej metaliczności, zapominając o dotychczasowej słodkiej delikatności i dzięki temu w partiach perkusji przyjmują na siebie część odpowiedzialności za utrzymanie rytmiki utworów.
Zamiana zworek i dodanie jeszcze dodatkowych +1 dB (w sumie daje podbicie o +2 dB dla 10 kHz) nie zmienia już nic na lepsze - ponieważ basu jest zawsze dużo i teraz wraz z ofensywną, z natury tych kolumn, górą dostajemy już wprawdzie audiofilską, ale dyskotekę.
Firma chwali się osiągnięciem wyjątkowej liniowości pasma. To się chyba powiodło, ale moim zdaniem nie było warte włożonego w to wysiłku. Przetworniki dają dźwięk tak czysty, że dla mnie wokale tracą atrakcyjność. Kolumny są tak dobre, że aż za dobre? Na to wygląda i dla mnie to minus. Gładkość wokali można również rozciągnąć na gładkość całego pasma, co objawia się tym, że do mnie nie docierała informacja, który z grających instrumentów był w danej chwili najważniejszy. Wszystkie grały niestety podobnie głośno. Najgłośniejszy bas, grający najniższe dźwięki zawsze nieco na jedną nutę, nie otrzymywał wsparcia pozostałych zakresów. Im głośniej, tym robiło się bardziej płasko na scenie. Kłopoty z różnicowaniem dynamicznym grających jednocześnie instrumentów z tej samej grupy, to drugie najpoważniejsze moje zastrzeżenie. Te uwagi dotyczą muzyki z gęstą aranżacją - np. popularny w tym czasie cd Yugopolis lub nagrań rockowych. Powtórzę: separacja dynamiczna instrumentów zawiodła moje oczekiwania. Nie da się tego dostrzec, jeśli słuchać będziemy audiofilskich realizacji na głos i kilka sztuk instrumentów operujących w niepokrywających się pasmach częstotliwości. Ważna uwaga jest taka, że korzystając z audiofilskich i dobrze nagranych płyt można śmiało robić prezentacje i stawać z D 870 w szranki z każdą konstrukcją - w akustycznych nagraniach dźwięk jest klasy hi-end (czy nie przypomina to czasem opisów Creeka 4330 - super sprzęt, genialny, ale nie ma kopa i nie ze wszystkim gra tak samo dobrze?). Może taki jest urok wybitnych konstrukcji?
O ile dźwięk, w rozumieniu analizy testowej, można uznać za hi-end, to w dziedzinie emocji jest to średnie hi-fi. Ale może to tylko potwierdzenie zasady, że inaczej grają głośniki, które dają pełne rozciągnięcie pasma i mają efektywność w okolicach 85 dB, a inaczej kolumny wysokoskuteczne o zawężonym paśmie (na wykresach, nie odczuwalnie) i efektywności powyżej 95 dB. Proszę wziąść pod uwagę, że tę opinię pisze osoba, która z definicji bardziej kibicuje kolumnom z tej drugiej opisanej kategorii.
Co na podsumowanie? Bardzo ciekawe i w sumie dobre głośniki. Jamo nie Jamo, posłuchać trzeba... bo głośnikowa konkurencja nie gra lepiej. Co ważne, kolumny pokazują swoje zalety w połączeniu z naprawdę tanią elektroniką, np. amplitunerem kina domowego. Koncertu w domu nie będzie, ale smakowitość audiofilskich realizacji pokażą bez trudu.