DT150 kupiłem w ciemno, nie słuchając ich wcześniej. To był mój błąd ale nie miałem gdzie ich posłuchać. Zaufałem opiniom w internecie. Głupota.
Słuchawki te nie mają NIC, absolutnie NIC wspólnego z neutralnym dźwiękiem. Brzmią jakbym na starym wzmacniaczu podkręcił bas i sopran na maksimum i jeszcze włączył funkcje loudness, a do tego wyciął okolice 1khz na korektorze graficznym. Dla mnie liczy się tylko neutralny sound bez jakichkolwiek przebarwień. Płaska charakterystyka dźwięku monitorów studyjnych to dla mnie ideał, po prostu "prawda". Ma być neutralnie i koniec. Nic na tych sluchawkach nie brzmi poprawnie co już napisałem wyżej. Jakie wielkie było moje zdziwienie gdy po raz pierwszy je podłączyłem, nie mogłem uwierzyć że za 600zł można kupić taką kaszane. Z początku myślałem że to kwestia wygrzania, nic bardziej mylnego. Beyerdynamic dba o to, żeby produkt był gotowy do użycia. I był. Nic się nie zmieniło przez tydzień grania non stop, chociaż wierzyłem że zawieszenie też się musi wyrobić. W innych słuchawkach tak było. Tutaj nie.
DT150 zostały stworzone dla muzyków szalejących w studio i tylko tam się sprawdzą, w tych słuchawkach perkusista usłyszy co reszta gra i nie będzie go raziła krzykliwa średnica. Są bardzo głośne. Zupełnie nie nadają się do realizacji nagrań czy wiarygodnego odsłuchu. Z drugiej strony, domyślam się, że istnieją fani takiego brzmienia- "extended bass response".
Jedyne co można dać na plus tych słuchawek to to że są na prawde niezniszczalne.
Na szczęście trafiłem na życzliwego sprzedawce który pozwolił mi je wymienić na DT990pro.