Poniższa recenzja tak trochę w porównaniu z Jolidą, to lampka i to też. Synthesis to włoska manufaktura, urządzenia wyglądają elegancko, szczególnie wersja „ceglasta”, klocuszki są w wersji midi, nie wiem, czy komuś to może przeszkadzać.
Zestaw Ensemble/Pride zaprezentował same zalety lamp przy minimum ich wad. W porównaniu z Jolidą:
- góra jest mniej aksamitna, bardziej zdecydowana, niemniej jest to krok w kierunku perlistości niż ostrości. Bardzo szlachetne zaprezentowanie wariacji gitarowo-klawiszowych w wyższych rejestrach z płyty Floydów „Wish you were here”
- średnica mniej gorąca i ciut mniej barwna ale jeszcze bardziej nasycona szczegółami, przy tej samej kulturze, czyli nie jest to dźwięk analityczny typu świsty, gwizdy plus możliwość usłyszenia jak realizator pyta się „Panie Kazimierzu, gdzie są klucze od kabiny?”. Poszczególne faktury są prowadzone bardzo dobrze, nic się nie skleja, ogólnie mam wrażenie nieco większej otwartości u Synthesisa. Oczywiście lampowa miękkość etc.
- bas – tutaj duży plus w stosunku do prezentacji Jolidy. Bas stanowi pewny fundament, jest głęboki, plastyczny, sprężysty przy bardzo dobrej kontroli. Nic się nie działo takiego że przykrywa inne zakresy.
Dynamika mniej więcej taka sama w przypadku obu urządzeń, wydaje się że stereofonia w Synthesisie jest ciutki lepsza, szczególności w rysunku wgłąb. No i Synthesis jest tańszy. Oczywiście odsłuch konieczny – ktoś kto zdecydowanie woli barwę niech nie ominie Jolidy. Dla mnie jednak zwycięzcą tego pojedynku jest Synthesis.