Sądząc po zgodnych /poniższych i nie tylko/ opiniach kolumny prezentują się podobnie bez specjalnego nacisku na sprzęt towarzyszący i warunki odsłuchowe. Moje wrażenia również nie odstają od przeważających opinii o charakterze tych kolumn. I dobrze, bo właśnie ten charakter jest ich cechą szczególną, która powoduje, że dźwięk z Haydnów to przyjemność.
Na Haydny przesiadłem się z B&W 302 i powiem tyle, że prędko do jakichkolwiek bowersów nie powrócę /tak, 802 też słyszałem/. Nie ma może co narzekać akurat na te najtańsze kolumienki, całkiem poprawne w wielu aspektach, ale od zmiany na VA narasta we mnie poczucie krzywdy za stracone lata.
Sprzęt odsłuchiwałem z Rotelem a w domu mam leciwego Denona. Głupota ? Może, ale się udało. Żwawy staruszek pokazał nowe, o wiele ciekawsze oblicze. Zdecydowanie udało mi się wyeliminować najsłabszy element systemu. Denon zaskoczył mnie zresztą mile basem. Nie był tak pełny jak 02 ale był szybszy. A samej pełni w Haydnach jest dość. Mam nieodparte wrażenie, że zarówno Rotel 02 jak i mój Denon nie osiągają pełni możliwości Haydnów. Nawet się do nich niej nie zbliżają. Dobrze rokuje to dla rozwoju systemu.
Głośnikom dobrze robi dotarcie. Nie ma rewolucji, ale po zalecanych przez VA 100h dźwięk jest płynniejszy i dopełniony.
Najbardziej charakterystyczną cechą brzmienia Haydnów jest świetna zwartość przekazu, na fundamencie soczystego basu. Góra jest lekko wycofana, ale nie kosztem utraty detali. Detale są, jak najbardziej, nie one przykuwają jednak uwagę. To raczej dźwięk jako całość jest mocno angażujący. Powiedziałbym, że dźwięk jest łagodny, ale w żadnym razie nie przesłodzony. To raczej dobroduszny niedźwiadek ))). Muzykalność i brak drażniących aspektów brzmienia pozwalają na wielogodzinne odsłuchy. Fizyczna, odczuwalna przyjemność odsłuchu zachęca do sięgania po kolejne płyty.
W moim zestawie Haydny nie są niestety mistrzem budowania sceny dźwiękowej. Muzycy nie rozchodzą się po domu, ale raczej trzymają się w kupie. Haydny łagodzą nieco dźwięk dodając mu własnego ciepełka. Oddala nas to od naturalności, ale nie kosztem degradacji muzycznego przekazu.
Wykonanie bardzo dobre. Tylko pojedyncze, ale porządne wejścia /zgodnie z koncepcją VA/. Bas refleks z tyłu zachęca do odsunięcia standów od ściany.
Kolor bukowy osłabił małżonkę, ale zostało to po odsłuchach wybaczone.
Wciąż nie mogę się nadziwić jak taki potężny dźwięk /nie głośny – potężny/ może wyjść z takiego maleństwa. To już tajemnica VA – u mnie wypełniają 25m2. W tym aspekcie lepszych monitorów nigdy nie spotkałem. Aha, ja koniecznie chciałem monitory.
U mnie grają głównie jazz i w tym repertuarze są znakomite.