Słuchawki zakupiłem w MM za 340zł. po długim porównywaniu z innymi modelami.
Po przyjściu do domu postawiłem pudełko na stole. Samo opakowanie jest dość solidne. Po zdjęciu bindy otworzyłem je i zobaczylem je, mieniące się w słońcu. Pomyślalem - to nie HD600 - ale i tak robi wrażenie solidne wykonanie. Sam pałąk łączący nauszniki jest dość giętki, ale nie tak, zeby zaraz się miał złamac. Same nauszniki bardzo wygodne i czasami mam wrażenie, jakby to nie byl plastik tylko solidne aluminium. Sam kabel natomiast dość gruby, łączy sie z lewym nausznikiem. Końcówka to mini jack, ale dostajemy odrazu przejściówke na wiekszą średnicę. Oczywiście sama końcówka jak i przejściówka są pozłacane.
Po obejżeniu dokładnie sprzetu wziołem sie za wygrzewanie. Na początku sluchawki grzały sie 24h. Po tym czasie postanowiłem sprawdzić, czy można już cos posłuchać. I faktycznie po odpaleniu płyty Rod`a Stewart`a - Vagabond Heart dało się dotrzeć cześciowo ukształtowaną przestrzeń, już ładnie brzmiącą średnice, ale dól jak i góra byly mocno stłumione, jakby jeszcze ospałe. Postanowiłem, ze znów zostawić je tym razem na około dwóch dni, przy okazji zwiekszyłem potecjometr głośności, dla uzyskania lepszego efektu. Po tym okresie, wszystko wróciło do normy. Wyrazista góra, ułożony środek i.... POTĘŻNY BAS!!! W sumie to mnie to ucieszyło, ale zaraz musiałem przyregulować bas na wierzy. Tak, to prawda HD485 mają naprawde poteżny dół, wrecz wychodzący poza zakres 16Hz.
Ogólnie brzmią jak należy. Mocny i dynamiczny bas, spokojny i chowający się z tyłu środek oraz czysta i nadążająca za środkiem góra czynią z HD485 dobrą pozycje do 400 złotych.