Antique Sound Lab MG SI 15 DT to prosta konstrukcja (wg producenta składa się jedynie z 46 części) i według mnie bardzo dobra dla osób zaczynających przygodę z HiFi „w wydaniu lampowym”. Wzmacniacz jest konstrukcją single-end opartą na dwóch wstępnych lampach 12AX7 (2x5W) i dwóch lampach mocy KT88 (2x15W) z możliwością pracy w trybie triodowym lub pentodowym.
Po dwóch latach grania na ASL myślę że jest najlepszym wyborem pośród odsłuchiwanych 2 lata temu tranzystorowego Creeka, lampowego Cayina czy hybrydowego Vincenta (modele oczywiście na podobnym poziomie cenowym tj. ponad 3 tys. zł). W przestrzeni 16 metrowego pokoju jest absolutnie wystarczającym sprzętem do wywołania zadowolenia na twarzy słuchacza.
Antique Sound Lab MG SI 15 DT nie jest na pewno wzmacniaczem uniwersalnym lecz po prostu daje to czego od niego – ś w i a d o m i e – oczekuje. Nie będę pisał o zaletach lampowego brzmienia, lecz po prostu o tym, że ASL, jest przede wszystkim idealny do słuchania składów złożonych z instrumentów akustycznych i do wszelakiej wokalistyki. Dlatego ASL czuje się najlepiej w akustycznym jazzie i w kameralistyce. Wielką przyjemnością jest słuchanie również oper będąc odrobinę tolerancyjnym dla rozdzielczości „tła” dużych składów orkiestrowych. Bardzo dobrze wzmacniacz radzi sobie z prezentacją tak solowych arii operowych Vivaldiego i Mozarta jak i z basem z violi da gamba w wykonaniu Jordiego Savalla. Podobnie jak przekonywująco brzmią wokale Patricii Barber czy gitara Johnego Lee Hookera. Miłą niespodzianką dla uszu (po podłączeniu Arcama cd73t) było wysłuchanie płyt Radiohead czy Pearl Jam.
Podobnie jest z prezentacją muzyki granej na żywo. Pogłos kościoła we mszy Bibera czy koncerty Methenego, Paolo Conte może nie epatują jakością brzmienia droższych systemów lecz są wystarczające aby uznać, że warto kupować płyty realizowane na koncertach.
ASL lubi żeby się nim zająć. Lubi dobry kabel sieciowy, dobre lampy i odpowiednie kable głośnikowe (ciekawe, że różnice w interkonektach pomiędzy lampą ASL a moim Arcamem są na granicy percepcji). Wydaje się, że oryginalne lampy KT88 produkcji Valve Art warto zamienić np. na rosyjskie Electro-Harmonixy. Po pierwsze Valve Arty są mnie trwałe (wymiana dwóch lamp w ciągu 1,5 roku). Po drugie – Electro-Harmonixy dają dźwięk dokładniejszy i bardziej dynamiczny, choć co prawda z mniejszym basem ale za to z wybitną średnicą i górą.
Dla tego wzmacniacza istotny jest dobór źródła. Porównanie Atolla CD100, Rotela CD02, Arcama CD 73t, CD Audio Analogua Paganini (o dziwo!), Creeka Evo wykazało sens podpięcia jasnego brzmienia odtwarzacza Arcama CD 73T dla zrównoważenia całości systemu. Podobnie z okablowaniem – słychać na nim zawsze różnicę w brzmieniu począwszy od kabla sieciowego aż po kable głośnikowe. Pół żartem a pół serio - jakie kto lubi – takie może otrzymać z ASL brzmienie. W zależności od tego czy chcemy zachować ciepły dźwięk z oryginalnych lamp Valve Art czy dźwięk bardziej „zwarty” ASL pozwala na różne eksperymenty. Podobnie z kablami głośnikowymi na które ASL jest bardzo „wrażliwy”. Po długich poszukiwaniach kabli głośnikowych trafiłem na AudioQuesty „Slate”, które są wg mnie najlepsze do mojego systemu umieszczonego w 17m2 pokoju.
I na koniec – mój ASL jest podłączony do pary kolumn DIY Visaton Solo 50 na szerokopasmowych głośnikach B200 (z filtrem linearyzującym, 6ohmów, 89 db). I gra bardzo dobrze. Słuchałem ASL również na tańszych Trianglach, droższych Harbetach HL5, Mission m33 i m34i, Dali Concept 6, Eposach M12 i M15 i zawsze mi się podobało brzmienie tego wzmacniacza. Niestety, tylko w trybie pentodowym (co nie jest chyba wadą). Po prostu tryb triodowy (zachwalany w wyższym modelu ASL AQ1001DT przez recenzenta w jednym z polskich pism) wymaga najprawdopodobniej głośników o wyższych efektywnościach. Ale to jest opowieść na inny czas i pieniądze....