To pierwsze moje kolumny. Dałem się nabrać na recenzję. W jednym była prawdziwa: trzeba uważać na kable na bananach, bo słabe połączenie. Inne wady nie były podkreślone w wystarczającym stopniu. Dźwięk nie chce się oderwać od kolumn za żadne skarby tego świata. W przypadku muzyki elektronicznej to katastrofa, myślę że winę za ten stan rzeczy ponosi kopułka wysokotonowa. Cykacz przybija dźwięk gwoździami do skrzynek. Nie pomogły zmiany ustawienia, różne kąty nastawy, różne okablowanie (nawet bardzo drogie), zmiany w wystroju pokoju. Od czasu kiedy je kupiłem 4 razy zmieniałem mieszkanie (taka karma), ale w żadnym z pokojów nie chcą grać tak jak należy oczekiwać za te pieniądze. Średnica jest bardzo poprawna i tak jak w przypadku "trójek" dobrze nadaje się do małych składów, idealnie do wokalu i towarzyszącym mu kilku instrumentom, natomiast w rock'u brzmią po prostu śmiesznie, dają czasami kopa, ale to przy wybitnie nagranych płytach np. A Perfect Circle - Mer De Noms. Do elektroniki (ambient, breakbeat, mikroelektronika) nie nadają się zupełnie. Bas w niskich rejestrach zupełnie traci kontrolę i nie nadąża za dynamicznymi basowymi pochodami, zlewając dół pasma w jedną całość. Najpierw myślałem, że to wina wzmacniacza, ale po wymianie na Creek'a 5350SE, do którego nie mam żadnych zastrzeżeń, wszystko było jasne.