Od MX500 różni je tylko brak potencjometru, co dla purystów może być sporą zaletą. Brzmienie lekko ocieplone, ładnie przestrzenne, naturalność lepsza niż w tanich pełnowymiarowych sennheiserach. Czasem trochę brakuje basu poniżej 50 Hz, ale MX400 dobrze przyjmują poprawianie tego korektorem graficznym - nie znoszą za to ingerencji w wysokie tony. Te w zamierzeniu mają być szczegółowe i lekko wycofane, jak w wysokich modelach, i takie są - a próby rozjaśniania dźwięku skończyć się mogą nieprzyjemnymi sybilantami.
Co jeszcze: w odróżnieniu od serii 450/550, mają 32-omową impedancję i grają od nich zauważalnie ciszej, ale i dużo łagodniej; mają też porządniej wykonany kabel, co daje trochę większe poczucie bezpieczeństwa przy codziennym użytkowaniu.
Podsumowując- to śmiesznie tanie i bardzo sympatycznie brzmiące pchełki, których można słuchać godzinami bez zmęczenia. Doskonałe rozwiązanie dla tych, którzy chcą mieć dźwięk jak z dużych słuchawek w sprzęcie przenośnym i nie wyglądać przy tym jak kosmita.