A oto cała litania minusów
1. Nie nadają się do noszenia - projektował je człowiek, który myśli, że ergonomia to gatunek sera - umieszczenie ich w uszach wymaga wcześniejszej poważnej interwencji chirurgicznej
2. W ramach oszczędności tuszu brak oznaczeń lewa - prawa
3. Po dokładnej analizie stwierdzam, że dostarczone gąbki to zaimplementowane pokrowce od Fiata - początkowo myślałem, że to skarpetki; nic tu nie pasuje nawet kolor (a ponoć czarny pasuje do wszystkiego). Słuchawki bez gąbek powinny znaleźć się na stałe w ofercie sklepów sado-maso.
4. Dźwięk - jaki dźwięk??? Jak założyłem je pierwszy raz to myślałem, że mi sprzęt szlag trafił. Zmieniłem źródełko i... to samo. Te słuchawki powinny być polecane w terapii dla osób z nadwrażliwością słuchową. Dynamika zerowa - nawet po moich skandalicznych wyczynach z EQ efekt zerowy. Jakbym na tych samych ustawieniach podłączył jakiekolwiek inne słuchawki to łeb by mi urwało i posłało na orbitę. Efekty przestrzenne na poziomie kawalerki zrobionej z podziału japońskiej toalety na 4 ścianką działową. Stereofonia a i owszem - to samo z lewej jak i z prawej.
5. Dożywotnia gwarancja - OCZYWIŚCIE!!! Bo nikt kto ma te słuchawki nie pozwoli aby ich stan zszedł poniżej poziomu "nowy". Chyba, że znajdzie się heros, który zaprze się o betonowy mur, wbije sobie to cudo w małżowiny za pomocą napędu pocisku sterowanego klasy "Stinger" i odpali źródło. Wtedy przekona się że hasło "dożywotnia gwarancja" nie jest jedynie chwytem marketingowym.
Zakupiłem dno; przy nim dzieci mające głuchy telefon zrobiony z kawałka sznurka wziętego ze spartolonej słomianki i dwóch pogiętych kubeczków po kefirze cieszą się dźwiękiem jak ze STAX'ów. Jak bym się wyspowiadał z tego zakupu w konfesjonale to ksiądz uznałby to za rozgrzeszenie z... proszę uruchomić wyobraźnie i pomnożyć wynik przez 100.
Słowo odradzam musiało by być wzmocnione co najmniej wiadrem Red Bulla aby było adekwatne.