Wlasciwie mam go przez przypadek. Na Allegro sprzedawal ktos kto nie mial pojecia co to za klocek i ile moze byc wart. W efekcie zaplacilem sporo ponizej rynkowej wartosci. Takie okazje na szczescie sie zdarzaja.
Nigdy nie myslalem ze pozbede sie Denona PMA 1560 a jednak stalo sie. Dlaczego? Brzmienie Marantza bardziej odpowiadalo mojej konfiguracji. Jest cieply detaliczny ma ogromna przestrzen i do tego jest bardzo naturalny. Bas schodzi nisko i moje kolumny moga pokazac co potrafia. Denona pograzyl dzwiekiem wychodzacym daleko poza kolumny. Poza tym - jak wspomnialem - to cieplo i (pozorna) delikatnosc byly bardzo potrzebne w moim systemie. W efekcie otrzymalem cos co ceni sobie najbardziej kazdy audiofil: przyjemnie spedzone chwile w fotelu ze wzmacniaczem ktory mimo ze cieply i (z pozoru) delikatny- potrafi zaskakiwac. Zaskakujaca jest tez jego uniwersalnosc: dobrze wypada w muzyce pop, elektronice ale takze w symfonii i skladach jazzowych. Ma spory zapas mocy. Wydaje sie ze ten wzmacniacz bedzie u mnie jeszcze bardzo dlugo. Planuje jego gruntowny tuning i znajac doswiadczenia opterona - efekty powinny byc zachwycajace.
Po bezposrednim i gruntownym porownaniu PM 75 i PM 80 zrozumialem dlaczego to PM 75 jest modelem wyzej mimo ze nie pracuje w klasie A. Jego brzmienie w kazdym aspekcie bylo lepsze.
Zastanawiam sie tylko po co ten przetwornik... Mnie on do niczego nie jest i nigdy nie byl potrzebny.