Do PM-75 skłoniły mnie opinie McGyvera (przekazana mi w klubie KAIM w Warszawie) i Discomaniaca oraz wcześniejsze odsłuchy PM-68 po tuningu. Od dawna chciałem dostac ten wzmak ale graniczyło to w Polsce z cudem. Więc kupiłem z ciekawości PMA-1560. Był tak doskonały w porównaniu do poprzednich moich wzmacniaczy, że myślałem iż nigdy się z nim nie rozstanę. Ale nadarzyła się okazja kupna PM-75 i zrobiłem to. Przyszedł do mnie do domu, podłączyłem i odsłuch .... Z początku spodziewałem się chyba peanów anielskich a tu gra sobie taki klocek, gra i nic mnie w tym graniu nie drażni, nie usypia a wciąga w spektakl. Czaruje, kusi, uwodzi. Przestrzeń potężna, stereofonia doskonała, bas jak z piekieł ale do samego skraju kontrolowany. Wokale naturalne i sugestywne. Wszystko co gra jest dziwnie swobodne, dokładne ale nic nie kłuje w uszy. Po paru godzinach ciągłego słuchania nie czuje się się zmęczenia a chce się więcej ....
Czym wygrał z Denonem? Spójnością i neutralnoscią - PMA1560 gra potęznie i siłowo to taki "koks" z siłowni. Wali prosto w twarz dźwiękiem i zabija potęgą. PM-75 jest równie swobodny w przekazie, równie potężny ale do tego robi to z gracją i taktem. Poza tym jest bardzo uniwersalny i przekazuje bardzo dobrze każdy rodzaj muzyki.