Fonica PW 3017 to wersja rozwojowa (o ile nie to samo co) PW 3015 produkowanego dość dawno temu. Z zewnątrz wzmacniacz wygląda jak typowy produkt polski z lat '80. Nic nadzwyczajnego. Wewnątrz widzimy niezbyt zachęcający, ale i niezbyt odstraszający obrazek: parę płytek drukowanych, plątanina kabelków - standard. Jakość zastosowanych komponentów jest raczej żałosna - cieniutkie kabelki (nawet te z sygnałem do kolumn są cieniutkie, a dodatkowo biegną tuż przy transformatorze - niezbyt szczęśliwe rozwiązanie), marnej jakości przełączniki i potencjometry, które zaczynają niemiłosiernie trzeszczeć po kilku latach eksploatacji. Wykonanie ratuje na pewno metalowy frontpanel i ogólnie przyzwoita jakość montażu. Z tyłu urządzenia znajdziemy 2 pary gniazd głośnikowych (różnego rodzaju - sprężynki i gniazda na wtyczki - co kto lubi). Gniazda przyłączeniowe to: Tape (RCA, DIN), AUX (RCA), Tuner, Phono MM (DIN). Wzmacniacz wyposażono w korektor graficzny pięciopasmowy (tylko czemu nie da się go wyłączyć? - w diorze WS 354 się da!), filtr LOUDNESS i przełącznik MONO. No i oczywiście w przełącznik speakers, działający niestety tylko w trybie A lub B (choć może i dobrze, bo po podłączeniu 2 par kolumn na raz, mógłby się spalić!!!).
Z parametrów technicznych rażą wysokie zniekształcenia ok. 2%, niskie tłumienie przesłuchu między kanałami ok 40dB i oczywiście 15W mocy znamionowej na kanał.
Po włączeniu wzmacniacza do uszu użytkownika dobiega dżwięk stłumiony, matowy z dużą ilością basu i małą ilością góry. Średnica jest poprawna, choć sprawia wrażenie ciemnej. Głosy są nieco niższe niż zwykle. Barwa instrumentów przeciętna - normalna w tej klasie cenowej. Co ciekawe bas schodzi nisko i ma odpowiednią moc, ale jest zdecydowanie za wolny i... dobiega z jednego kanału! Sprawdziłem inny egzemplarz i okazuje się, że te wzmacniacze chyba tak mają. Po prostu w drugim kanale bas jest w ilościach śladowych. Może i lepiej, bo inaczej byłoby go o wiele za dużo. Po włączeniu filtru Loudness sytuacja zmienia się raczej na korzyść - dżwięk staje się bardziej przejrzysty, pojawia się góra, średnica się rozjaśnia, a bas dobiega z obu kanałów. To prawda, że lubi sobie czasem uderzyć za mocno i za długo, a góra czasem cyknie od rzeczy, ale mimo to brzmienie staje sie bardziej poprawne i zdecydowanie bardziej znośne.
PW3017 na pewno nie jest urzadzeniem, które można polecić do słuchania muzyki. W podobnej cenie można dostać lepsze diorowskie urządzenia. Jeżeli już jest sie jednak posiadaczem takiego ustrojstwa, można je podpiąć np do komputera z jakimiś małymi kolumnami - polecam Tonsil Sat 1.1. Zagra lepiej niż większość głośniczków komputerowych. A w muzyce po prostu za dobrze słychać jego wady, więc raczej się do tego nie nadaje...