Cóż, chciałem go mieć od dawna. Jestem fanem Rotela, więc na pewno nie jestem w pełni obiektywny. Miałem już : Ra 931, RA 971 i Ra 980BX. Oczywiście każdy grał inaczej.
Ra 1070 łączy w sobie cechy 971 i 980 BX. Urządzenie bardzo solidnie zbudowane, z 2 parami solidnych gniazd głośnikowych, dwoma parami wyjść pre ampa, wielkim transformatorem toroidalnym i sporą ilością bajerów, nie koniecznie potrzebnych :) No i te niebieskie diody......... Jak każdy Rotel jest ekspresyjny i dynamiczny. W odróżnieniu od 980BX nie ma w sobie ciepełka i magii. Wali prosto w pysk ( Sepultura -Roots). Spora rezerwa mocy. Jednocześnie nie jest tak krzykliwy jak 971. Ma wyeksponowaną górną średnicę pasma, co pozwala usłyszeć wiele detali. Wysokie tony dość ostre ale pewnie jest to też wina kabla głośnikowego Tara labs. Bas trzymany mocno w ryzach potrafi zejść nisko i połechtać po brzuszku. Najlepiej sprawdza się w muzyce dynamicznej, choć płyty z muzyką metalową słabiej zrealizowane od razu są obnażone . Kapitalnie brzmią wokale i sekcja ( Police - Ghost in the machine, Sister of mercy- Floodland). Przy gęstszej fakturze dźwięku troszkę hałasuje, choć pewnie to kwestia doboru okablowania. Świetnie brzmi w muzyce klasycznej (Cztery pory roku- Vivaldi- Nigel Kennedy) . Część płyt słabiej brzmiących na 980BX zaskoczyło mnie pozytywnie ( Metallica- master of puppets; Primus-sealing on the seas of chees). Lecz świetnie zrealizowane klasyki nie powaliły mnie na kolana. ( Rush - Moving pictures, Signals; Yes -90125). Przy słuchaniu testowej płyty w pełni zrealizowanej analogowo pokazał świetną stereofonię i dynamikę. Pewnie z czasem odnajdę w nim więcej zalet ale i wad. Troszeczkę się zawiodłem, bo brakuje mu kultury przekazu dźwięku, którą posiada 980BX. Na razie staram się przesłuchać jak najwięcej płyt aby przyzwyczaić się do brzmienia Ra 1070.