druga polowa lat 70-tych. model trzeci od góry. szerokosc 38cm. waga ok 8. panel alu 4 mm, gałki toczone z alu.
koncówka na tranzach NEC, w zasilaniu kondziołki jak literatki 2x10000uf nichicon bodajze. mam do czynienia z wersja amerykańską (bez gniazda IEC, kabel stały, pobór podany 110W, zapewne podany dla zasilania 110). ma przełącznik napiecia wiec niema problemu.
po przeczyszczeniu przełączników i potencjometrów ok. tylko ok. wylutowałem przekaźnik, wyczysciłem, poprawiłem troche zimnych lutów.
tą opinię napisze troche inaczej-bardziej praktycznie. jezeli ktos chce się dowiedziec czegos czego tutaj nie zawarłem-prosze pytac.
brzmienie o charakterystyce ocieplonej (jak wiekszosc vintage, w klasykach tylko yamaha grała zupełnie inaczej).
przepiękna barwa-> to własnie ta barwa sprawia ze ludzie do dzis kochają lata 70-te. we wzmacniaczu nie wymieniłem ZADNEGO kondensatorka, nawet małego. bo po co.
bardzo soczysty dźwięk. bass schodzacy nisko, z duuzym kopnięciem nawet bez loudnessu. miękki, raczej srednio kontrolowany ("klasyka w klasykach"). przepiękne wokale. mimo wieku wzmacniacz potrafi sprawic, ze wokalista nie siedzi w cewce głosnika, tylko gdzies przede mną. po prawej stronie siedzi perkusista i doskonale wywiązuje się ze swojej pracy. lekki brak roznorodnosci w odtwarzaniu talerzy, generalnie wszystkie brzmią troche podobnie, mogłyby wybrzmiewac dłuzej, ale nie przeszkadza to mocno. bardzo dobra przestrzenność, mimo wieku kondensatorów nie słychac zeby dolegała im starośc. dzwięk szeroki, przestrzenny.srednica-bass-góra doskonale od siebie odseparowane, muzyka rockowa nie zlewa się w bezkształtną kupę gówna mowiąc wprost. chcę słyszec gitarę-bez problemu mogę sie na niej skupic. przy kawałku akustycznym, dwie gitary, wokal, jest niesamowicie. nie miesci sie w glowie ze tak gra taki dziadek, i to jeszcze ze sredniej półki.
ten wzmacniacz jak i inne z tej epoki trudno porównac do konstrukcji z lat 90-tych. bo to nie tylko inna technologia, ale tez inna charakterystyka. gdy konstruowano te wzmacniacze duzy, kopiący bass nie był cechą sprzetu nieaudiofilskiego. wręcz przeciwnie.
jakies podsumowanie:
piękne niskie tony, z niskim zejsciem i wygarem. kontrola srednia. piękna, niepowtarzalna barwa. dobra analitycznosc. całkiem sporo detali jak na 35 letnie kondensatory:) o przestrzeni nie wspominając. wszystko bardzo dobrze odrywa się od kolumn gdy trzeba. niema z tym problemu. pod tym względem nie gra gorzej (jesli nie lepiej) niz sony 690es.
posiadam go niecały miesiąc, w miedzy czasie podpiałem sobie jeszcze klasyk sony str-414l, i po paru godzinach na półkę wrócił pioneer. poprostu gra znacznie, znacznie lepiej.
trudno oceniac go w rubryce wartosc/cena, bo cena zalezy od stanu. mozna go kupic i za 550zł, i za 300zł.