Mój kontakt z tym modelem był ryzykownym przedsięwzięciem. Kupiłem je bez odłuchu, ze względu na rekomendację jednego z forumowiczów (Intuos).
Mają jeden mankament, który może nie spotkać się z entuzjazmem. Bezwzględnie za długi okres wygrzewania: ok. 150 h. Co prawda po 100h, można już słuchać z przyzwoitą jakością i równowagą, ale pełnię możliwości osiągają dopiero po min. 130h. Pocieszeniem może być fakt, że nasza cierpliwość zostaje hojnie wynagrodzona w postaci spektakularnie przestrzennego brzmienia osiąganego po wygrzaniu. Doprawdy Pioneery szkicują scenę nad wyraz realistycznie, deklasując większość nobliwych konstrukcji jakie dotąd słyszałem. Ich balans tonalny jest przy tym dość neutralny. Niczego nie koloryzują. Są nadzwyczajnie prawdziwe jak studyjne słuchawki monitorowe. Ta cecha przy umiejętnie dobranej elektronice i przy poprawnie zrealizowanych nagraniach z pewnością spodoba się większości słuchajacych. Jednakże jeśli tor ma zachwianą równowagę, coś przerysowuje, usłyszymy to na omawianych słuchawkach z bezlitosną szczerością. Niestety, u tych, którzy lubią upiększenia, balsamowanie lub "lampowość" brzmienia złych realizacji np. pierwszych cyfrowych płyt DDD z przełomu lat 80 i 90-tych, połowa płytoteki może kwalifikować się do wymiany. Oprócz przestrzeni na szczególne uznanie zasługuje bas, który - podobnie jak reszta pasma - jest czytelny, a przede wszystkim autentyczny. Jest płytki, gdy tak go nagrano, głęboki i schodzący niezwykle nisko, gdy realizator uczynił go takim. Najzwyczajniej słuchawki niczego nie dodają od siebie w każdym zakresie częstotliwości. I wreszcie na wyróżnienie zasługuje także szczegółowość Pionków. Słyszymy wszystko z najwyższą precyzją we właściwym miejscu na scenie.
Reasumując to bardzo wierne słuchawki hi-fi, nieprawdopodobnie detaliczne, wybitnie rekonstruujące przestrzeń nagrań. Cena? Przy tych możliwościach to rzadko spotykana okazja. Z punktu widzenia moich preferencji brzmieniowych nie ocenił bym ich tak wysoko, gdyż lubię dźwięk lekko ocieplony, relaksujący, a Pionki są bardzo rzetelne, a więc wymagają tak zrealizowanych, misiowatych nagrań, toteż nie są moim faworytem. I w ten sposób ich obiektywna zaleta stała się w moich oczach słabością.