Nie napiszę pełnej recenzji, ale jedynie porównanie w stosunku do zwykłych kabli no-name za 4zł/m.
W porównaniu do zwykłych kabli OFC, znacznej poprawie uległa rozdzielczość dźwięku. Słuchając kolejnych płyt, m.in. Tubular Bells, Transkarpatia, muszę stwierdzić iż słyszę znacznie więcej dźwięków, o których nie wiedziałem iż tam są.
Wysokie tony, w porównaniu, uległy znacznej poprawie. Talerze przestały szeleścić i brzmią poprawnie, nie kłują już tak jak w kablach no-name. Zdarza się iż wychodzą na pierwszy plan, ale tylko wtedy gdy tak zostały nagrane.
Średnie tony zostały lekko wycofane, nieznacznie, ale jednak. Poprawiła się też ich jakość, wreszcie gitara Oldfielda brzmi tak jak powinna.
Bass ... nareszcie się pojawił. W poprzednich kablach praktycznie nie występował, teraz wyraźnie słychać stopkę perkusji, gitarę basową. Dopiero przy tych przewodach niższe rejestry są słyszalne oraz odczuwalne. Wcześniej był jeden wielki bełkot, bez rozróżnienia dla normalnego człowieka. Basu jest tyle, że i do nagłośnienia domowej imprezy starczy. Nie jest to jednak bas rozlazły, ale dobrze kontrolowany, co nie występowało przy poprzednich kablach.
W kwestii równowagi tonalnej zaobserwowałem następujące zjawisko: gdy muzyka jest spokojna, na pierwszy plan wychodzą wyższe częstotliwości, jednak gdy muzyka bazuje na perkusji i gitarze (np. Vader), kable oddają pełnię dynamiki nagrania. Innymi słowy: nie zamulają ;)
Podsumowując, są to dobre i relatywnie tanie kable, sprawdzą się w budżetowych zestawach, gdzie występuje niedostatek niższych rejestrów. Pomimo niewielkiej średnicy przekroju, basu jest wystarczająca ilość. Kable są wytwarzane w krakowskiej fabryce kabli, co dla mnie stanowi dodatkowy atut.