W/g nomenklatury Sony to sprzęt wyższych lotów. Toroidalne trafo, zaawansowany technicznie schemat ideowy, wysokiej jakości komponenty z tranzystorami polowymi na końcu. A brzmienie niestety chyba typowe dla przecietnego soniaka - suche i nie porywajace. Bardzo słaba reprodukcja muzyki klasycznej. Dźwięk nie ma gęstości, wokale nie mają masy i pierwszoplanowego charakteru. Ogólnie jakaś sucha sterylność i ubóstwo brzmienia. Bas: szybki i punktowy, słabe najniższe rejestry, słabe rozciągnięcie jakby odtwarzał tylko 100hz, basowe instrumenty akustyczne brzmią anemicznie. Średnica dość rozdzielcza ale jakaś rozrzedzona i też nie przekazuje charakteru i ekspresji utworu. Górna średnica mocno wyeksponowana, nadająca brzmieniu zjadliwą metaliczność. Przeciąga na swoją stronę szczególnie damskie wokale, powodując szczupłe ale krzykliwe brzmienie ze skłonnoscia do sybilantów. O sopranie można powiedzieć, że nie dźwięczy i nie błyszczy. Ot takie siano. Ten wzmacniacz to wielki klocek, jednak na godzinie 11. już jest przesterowany (kolumny 8omów) i o dużym nagłośnieniu nie ma mowy. Onkyo 8420 choć mniejszy, gra o wiele głośniej, nie spłaszczając i nie zniekształcajac dźwięku. Pod względem brzmienia, niezbyt lubiany SU-A700 w/g mnie wciągnął nosem tego soniaka pod niemal każdym względem. Juz nie wspomnę o małym Denonie M37. Miałem go dość długo bo (i nie dziwne) nie mogłem znaleźć nabywcy za rozsądne dla mnie pieniądze.
Porównania odbywały się na kolumnach niezbyt wysokich lotów, z których największe to podłogowe Quadrale Quintas. Jednak mimo mizernych kolumn doskonale widac było różnice między w/w sprzętami.