Minimalistyczna konstrukcja oparta na dwóch lampach E88CC z bardzo wydajnym, schludnie poprowadzonym zasilaniem. To nie jest przedwzmacniacz-kombajn, który pozwałałby na połączenie wszystkich sprzętów domowych, nie wyłączając robota kuchennego, albo na "psucie" brzmienia jakimiś bassami czy treblami! Nie, to stricte audiofilska konstrukcja wedle idei "minimum elektroniki, maksimum muzyki". Jedna para wejść, jedna wyjść. Pontencjometr (porządny Noble) i tyle. Ale spokojnie, wystarczy.
W pewnym sensie ten preamp Grzegorza jest rozwinięciem bufora lampowego (na jednej lampie), sprzedawanego z powodzeniem od jakiegoś czasu pod nazwą Akord - Amabile 101. W moim przypadku wypełnił lukę między CD a końcówką mocy - niczego ponadto nie potrzebowałem, każdy dodatkowy element w torze tylko degradowałby dźwięk. Dźwięk - no właśnie. Po podłączeniu trzeba ok. 1 godz. wygrzewania i dopiero wtedy usłyszymy to, co najlepsze w tzw. lampowym brzmieniu: gorącą, gęstą średnicę (oczywiście zwłaszcza wokale, zwłaszcza kobiece :-)), bardzo męski w najlepszym sensie tego słowa bas, muskularny acz opanowany oraz naprawdę najwyższych lotów wysokie tony, rzekłbym - operowe. A przy tym nic nie tracimy na szczegółowości czy stereofonii.
Do beczki miodu łyżeczka dziegciu: chyba wolałbym, żeby lampy były bardziej widoczne, dodałoby to nieco uroku wieczornym sesjom...