Słucham tego wzmaka od półtora miesiąca. Emocje już trochę opadły, więc pomyślałem, że podzielę się wrażeniami. Od razu zaznaczę, że ta opinia dotyczy tylko produktu Q-Audio i nie ma nic wspólnego z jakością współpracy z ww.
Zamarzyło mi się w niebudzącej niczyjego pożądania obudowie ukryć wzmak, który dostarczy mi dużo radości na nadchodzące zimowe wieczory. A skoro jak szaleć to szaleć, to od razu zamiast taniego amplitunera zażyczyłem sobie wzmacniacz hybrydowy czyli preamp na lampce i końcówka na współczesnych układach w jednym. No i zostaje wszakże jeszcze nieobojętny dla mnie tuner na wyposażeniu. Dobry pomysł ? Dzisiaj nie jestem tego taki pewien...
Najpierw podłączenie. Nowe gniazda głośnikowe okazały się bardzo wygodne. Do poprzednich nie ma porównania. Dodatkowo z tyłu umieszczone zostały przełączniki do selekcji wyjść. Świetnie.
Podłączamy urządzenie i na dzień dobry miła niespodzianka. Miękki start pozwala rozgrzać się lampie, a moc na głośniki startuje od zera, bez względu na ustawienie potencjometra. Jak się okazało potem ta funkcja jest jeszcze bardziej rozbudowana, bo zapewnia częściowy mute przy zmianie źródeł a potem płynne zgłośnienie. U mnie działa to świetnie.
W trybie stand-by nie wyłącza się żarzenie na lampie. Fajnie.
Nie sprawdzałem jeszcze wyjścia na słuchawki, podobno zostało również zmodyfikowane.
Nie działa natomiast pilot. Co prawda nie działał również przed modyfikacją, a konkretnie sterowanie głośnością, ale to właśnie ta usterka stała się katalizatorem dla całego tuningu. Więc tutaj zostałem w punkcie wyjścia.
Trudno, bez leniucha też można, więc startujemy. Pierwsze dźwięki przyniosły rozczarowanie. Czym to się różni od starego Denonka? Żadnych spektakularnych zjawisk nie zaobserwowano, a beznamiętność poprzednika skazała go właśnie na niebyt. Po kilku dniach dotarło do mnie, że brzmienie nie jest bynajmniej beznamiętne, ale dużo bardziej naturalne w porównaniu do Denona. Wzmak Q-Audio zaczął zmieniać swój charakter brzmienia dość znacznie wraz z wygrzewaniem się sprzętu. Każdy dzień przynosił zwiększenie ilości szczegółów przekazywanych do słuchacza. Nie wiem jak to opisać, ale odniosłem wrażenie, że ogólnie rośnie zakres przenoszonych częstotliwości, zwłaszcza niskich. Cały czas w brzmieniu brakowało jednak jakiegoś otwarcia. Stereofonia uległa poprawie, ale cała akcja toczyła się w jednym, maksymalnie dwóch planach w głąb. Trudno tutaj mówić o poruszających doznaniach. Zmusiło mnie to do eksperymentu z okablowaniem do głośników i kiedy Monstera zastąpił Real Cable całość nabrała lekkości i poszukiwanego otwarcia. W dźwięku jak się okazało zawarta jest spora dawka powietrza, niedostrzegalna przy poprzednim przebasowieniu. Muzycy na linii kolumn też wyczuwalnie się rozsunęli. Pozostali jednak co najwyżej w bliskim dwuszeregu.
W zasadzie mógłbym powiedzieć, że owszem, nastąpił istotny postęp w stosunku do poprzedniej sytuacji. Bezwzględnie obydwa produkty są nieporównywalne. Prawie każdy aspekt przemawia na korzyść Q-Audio.
Na całość jednak duży cień rzuca pewna cecha, która rozbija w puch moje marzenia o rozkoszach zimowo-wieczornych (patrz początek). Ten wzmak w zestawieniu z Haydnami nie potrafi niestety grać głośno. Oferuje nieporównanie lepszą mikrodynamikę i czystość dźwięku w stosunku do poprzednika, który generalnie nie grał na niskich obrotach. Coś tam sobie mruczał. Wszystko się zlewało w ledwo słyszalne tło. Q-Audio do 9.30 to inny świat. Niestety potem jest źle. Słyszałem już różne wzmaki (co prawda nie z Haydnami), na których chciało się słuchać głośniej i głośniej. Tutaj przekroczenie 11-tej skutkuje bolesnym grymasem i nie zdarzyło mi się jeszcze przesłuchać całej płyty na tak wysokim poziomie głośności. Paradoksalnie dobrze nagrane płyty potrafią szybciej zmęczyć. Przy głośnym odsłuchu odnoszę wrażenie jakby dźwięk tętnił i wibrował, bynajmniej w sposób mało pożądany przez realizatora nagrania. Ten efekt jest dotkliwszy przy odsłuchu z CD niż z tunera. W obydwóch jednak przypadkach przeszkadza i przynajmniej mi nie pozwala dać ponieść się muzyce.
Nieoczekiwanie na takiej prezentacji zyskuje świat muzyki elektronicznej. To jednak nie moja kraina.
Podsumowując: Dzisiaj nie wróciłbym już do starego Denona, bo bilans przemawia na korzyść Q-Audio. Ja nie zaznałem jednak spokoju w swoich poszukiwaniach.
Zainteresowanych odsyłam do wątku #10471, gdzie zakres modyfikacji wraz ze zdjęciami przedstawiony został przez autora tuningu.