Szybko wracam do mojej recenzji Valentine'a, bo znów ustawiłem na biurku wielką stertę albumów, w większosci tych samych, których użyłem do opisanego ponizej testu i... czasem w ogóle zaczynam wątpić w jakikolwiek sens wypowiadania swojej opinii na temat brzmienia czegokolwiek. Uszom nie wierzę.
Czasem słuchając jakiegoś urządzenia zastanawiam się, kto to dopuścił do produkcji, i czy ktos tego słuchał. Ale, za wyjatkiem może najtańszej chińszczyzny, sprzęt jest raczej odsłuchiwany przed wdrożeniem do produkcji...
Czasem jednak patrząc na dwójeczki i trójeczki w ocenach fachowców nie da się uwierzyć, ze sprzęt jest marny, i odwrotnie, patrząc na szóstki, ze jest tak dobry. nie tak dawno słuchałem podobno genialnych MA Bronze 1 (zamierzchła przeszłość hi-fi ;) ) i wcale nie byłem zachwycony, a raczej przeciwnie.
Podejrzewam jednak, ze winny tu był tani wzmacniacz, moze pomieszczenie?
Dzisiaj rano w akcie ostatecznej desperacji do valentine'a podpiąłem zabytkowy odtwarzacz Sony CDP-101, który zresztą pod względem brzmieniowym, ze swoim przesadnie mocnym basem, chudzieńką średnicą i suchawą górą, wcale mi się nie podoba. Efekty są tak dobre, że aż trudno w to uwierzyć. Myślałem, że może Valentine się "wygrzał", ale przełączenie na pozostałe testowe odtwarzacze rozwiało moje wątpliwości. Po prostu wady CDP-101 i Valentine'a tak do siebie pasują, że uzyskane z Beyerdynamicami DT-880 brzmienie jest z reguły ponadprzeciętne.
Owszem, z winy odtwarzacza bas jest nieco za mocny, przy czym relatywnie brakuje mu najniższych rejestrów, słychać też lekkie zmatowienie górnej średnicy, ale - o dziwo nie takie, albo nie tak wyraźne jak wcześniej. Może dlatego, ze dół srednicy jest nieco lżejszy i mniej kontrastuje, a może dlatego, ze pojawiająca się (w końcu!!!) góra dodaje brzmieniu blasku. Faktem jest, ze nie ma efektu stłumionego, stłamszonego, matowego dźwięku bez "przestrzeni". Jest ślicznie, szczegółowo, może nie idealnie, ale.. w tym zestawie nie może być idealnie. Niezależnie od gatunku muzyki brzmienie nie męczy, nawet przy sporych głośnościach. I w końcu wróciły detale, również te najdrobniejsze.
Żeby nie rąbało tak basem i żeby wokale były aż tak dobre jak w połączeniu z CD-84... Ale nie można mieć wszystkiego. Niemniej - jestem w kropce. Wygląd ana to, ze Valentine może i ma potencjał. Tylko dlaczego gra bezapelacyjnie najlepiej z najgorszym odtwarzaczem, jaki mam???
Przypuszczam, ze tak jak z reguły valentine odbiera nagraniu sporo "życia" i blasku, tak w przypadku CDP-101 odbiera tylko ich nadmiar, zostawiając to, co trzeba.
Przepraszam - nie wiem do końca, co o tym myśleć. Poddaje się...