Dopiero co skończyłem testowanie o stopień niższego modelu HiFiMAN’a i dość niezadowolony z konieczności jego zwrotu, jako że bardzo ciekawie słuchawki te grały, pomaszerowałem ku stojącemu pod bramą kurierowi, a tu okazało się, że nie tylko paczkę mam mu przekazać, ale także on ma paczkę dla mnie. Zawartością okazał się przedmiot niniejszej recenzji, o którym wiedziałem, że ma nadejść, ale w późniejszym terminie. Znakomicie – pomyślałem – bo już w opisie zwracanego modelu HE-5LE dopominałem się o możliwość jego posłuchania. Napisałem tam, że w nowych ortodynamikach HiFiMAN’a wiele jest bardzo ciekawych elementów brzmieniowych, jednakże – przynajmniej z poziomu reprezentanta drugiego od góry – nie potrafią one wysławiać się w sposób znamionujący arcymistrzostwo dykcyjne, charakteryzujące takich słuchawkowych asów jak Sennheiser Orfeusz czy Ultrasone Edition9. Dźwięk ....
