Pierwsza ważna wiadomość to obniżka ceny kolumn Wharfedale Linton do końca marca z ceny 2999 zł za sztukę do 2438 zł. Warto tych kolumn posłuchać i warto je teraz kupić.
A jak zabrzmiały w porównaniu z RLS Callisto IV, Dali Menuet, Graham Audio LS3, Audiovector QR1, Triangle Esprit Comete EZ, Paradigm Premier 200B?
Oto pierwsza część naszego podsumowania.
Zacznijmy od największego uczestnika naszego testu WHARFEDALE LINTON!
Część osób, która była na naszym wydarzeniu twierdziła, że to trochę niesprawiedliwe zestawiać takie „kolosy” z miniaturkami typu: DALI MENUET, RLS CALLISTO IV czy GRAHAM AUDIO SWISSTONE LS3.
Ale nie będziemy ukrywać iż maluchy w tym porównaniu dzielnie się broniły.
Wróćmy jednak do naszego pierwszego bohatera, którym zostały WHARFEDALE LINTON
Kolumny są naprawdę sporych rozmiarów, w porównaniu do pozostałych uczestników testu robiły naprawdę spore wrażenie.
W naszym pomieszczeniu (blisko 30m2) sprawdziły się wyśmienicie, spokojnie można by je było zestawić z konstrukcjami wolnostojącymi.
Jak zagrały Wharfedale?
Dźwięk który zaprezentowały pokazał się z jak najlepszej strony, kolumny zagrały przyjemnie, z delikatną tendencja do ocieplenia i przyciemnienia całości przekazu.
Po zestawach o takich gabarytów, większość słuchaczy spodziewała się przede wszystkim potężnego, dominującego basu. Owszem był, ale tylko wtedy, gdy faktycznie najniższe częstotliwości były zarejestrowane w nagraniach. Kolumny same z siebie nie podbarwiają tego zakresu, zróżnicowanie i kontrola niskich częstotliwości jest na wysokim poziomie, potrafiącym zawstydzić niejedną konstrukcję wolnostojącą z wyższej półki cenowej.
Przechodząc do średnicy da się usłyszeć świetne zszycie tych dwóch zakresów, kolumny na średnicy oferują bardzo dobre oddanie barw, mimo lekkiego przyciemnienia i ocieplenia. Podobnie jak na najniższych częstotliwościach da się usłyszeć naprawdę sporo informacji. Analogicznie jest z tonami wysokimi, które o dziwo jeżeli trzeba to mimo delikatnego przyciemnienia całości (jeżeli potrzeba) potrafią wydobyć sporo szczegółów i blasku.
Stereofonia?
Mimo swoich gabarytów, niezmiernie rzadko dało się usłyszeć dźwięki wydobywające się bezpośrednio ze skrzynek, niemniej nie są to kolumny które generują szeroką scenę, większość informacji dociera do nas z pomiędzy głośników, nie uraczymy też efektu wysunięcia sceny w kierunku słuchacza. W przypadku tych skrzyń scena zaczyna się bardziej na linii głośników i budowana jest bardziej w głąb.
Do jakiej muzyki można polecić LINTONY?
Praktycznie każdy rodzaj wypadł świetnie lub bardzo dobrze. Poczynając od małych składów jazzowych, rocka, pop, kończąc, na ciężkich odmianach metalu (tutaj potrafiły wytworzyć wręcz pożądaną ścianę dźwięku) kończąc na wielkich orkiestrach symfonicznych.
Całość podsumowania dostępna tutaj: https://sklep.htaudio.pl/blog/podsumowanie-tygodnia-z-kolumnami-podstawkowymi-do-6000-zl