Typ sprzętu: Odtwarzacze CD
Producent: Pioneer
Model: PD-M750
(5/5 na podstawie 1 opinii)
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: ponad rok
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Elektronika wyższych modeli zrobiła swoje.
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Z innymi modelami Pioneera, znacznie droższymi.
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Pioneer A-616, Pioneer CT-S620, STX fs-250n, Sennheiser HD-202
Sam byłem zdziwiony, kiedy zobaczyłem ten model w katalogu Pioneera na rok 1991. Nie wierzyłem, że zmieniarka może należeć do serii Reference, bowiem to rzecz niebywała. Trudno o ten model na rynku wtórnym, tym bardziej w przyzwoitym stanie, jeszcze trudniej trafić na taki, który nadawałby się do ekspozycji w salonie. Przyznam, że miałem szczęście, ponieważ mój egzemplarz jest teraz głównym odtwarzaczem i stoi dumnie na czarnym szkle. Producenci przyzwyczaili nas do tego, że po zmieniarce nie można spodziewać się poprawnego dźwięku i solidnych rozwiązań technicznych. Zawsze były to urządzenia cechujące się napędami i przetwornikami z niższej półki o głośnej mechanice. PD-M750 to jednak inna bajka. Mechanizm zmiany płyt słychać, ale nie jest on bardzo głośny. Zmiana krążka następuje szybko, dopiero ze stoperem w ręku widać, że jest to trochę ponad 6 sekund, nawet jeśli w trakcie odtwarzania postanowimy wybrać inny nośnik. Magazynek jest kompaktowy, ale delikatny. Można wysunąć tylko jedną tackę naraz i trzeba pamiętać o umieszczeniu płyty etykietą do dołu, bowiem laser PEA 1030, tak jak w modelach ze Stable Platter, przemieszcza się nad nośnikiem. Magazynek wkłada się jak dyskietkę, a wyciąga klasycznym sposobem, przy czym robiąc to po raz pierwszy w cichym pomieszczeniu może zaskoczyć gwałtowność tego procesu. Budowa odtwarzacza jest solidna – od spodu plaster miodu, z tyłu złocone wyjścia RCA rozstawione szerzej niż w niższych modelach oraz wyjścia optyczne i systemowe do synchronizacji z magnetofonem. Na płycie czołowej piękny i czytelny wyświetlacz, wyjście słuchawkowe oraz podstawowe przyciski sterujące. Brak klawiatury bezpośredniego dostępu do ścieżek, zastąpił ją zdobiony napis. I dobrze. Prawdziwe cuda kryją się wewnątrz. Zasilanie oparte jest na dwóch transformatorach, osobno dla sekcji cyfrowej i analogowej, każdy kanał posiada swój tor audio – w sumie dwa przetworniki PD 2028A, podobne jak w odtwarzaczach PD-65 czy PD-95, choć to zupełnie inna liga. Generalnie po otwarciu obudowy mamy wrażenie, ze patrzymy na troszkę inny model PD-9700. Mając na uwadze powyższe fakty dziwne wydaje się, ze producent postawił PD-M750 na mniejszych nóżkach, co od razu poprawiłem i mój egzemplarz stoi teraz na większych. Możliwości i funkcje odtwarzacza prezentują się ciekawie. Zapamiętuje on 20 różnych magazynków, do każdego z nich możemy przypisać inny typ muzyki i zaprogramowane lub usunięte z listy odtwarzania utwory. Po wznowieniu odtwarzania poziom głośności jest stopniowany (fade-in). Skanowanie pozwala usłyszeć najlepsze, czyli pewnie najgłośniejsze partie każdego utworu na wszystkich dyskach, lub tylko pierwszego utworu każdej płyty. Na rozbudowanym pilocie znajdują się przyciski bezpośredniego dostępu do ścieżek i dodatkowe funkcje, na przykład sterowanie poziomem wyjścia, czy znienawidzony układ ADLC, którego lepiej nie uruchamiać, ponieważ PD-M750 brzmi wtedy jak magnetofon z załączonym na kiepskiej taśmie Dolby C.
Dźwięk. Jest to mój pierwszy CD Pioneera, do tej pory za główny odtwarzacz służył Technics SL-PS840, według mnie przyzwoity klocek o przyjemnym, ciepłym brzmieniu. Zmieniłem też wzmacniacz na Pioneer A-616, o którym napiszę innym razem. Lubię stary dobry sprzęt z lat 90-tych, ale nie uważam się za audiofila w odniesieniu do słuchanej muzyki. Po co o tym wspominam? Nie będzie opisu brzmienia instrumentów muzycznych w małych składach, czy orkiestry. Nie będzie poważnych wykonawców często cytowanych w testach. Jak każdy mam kilka swoich własnych utworów, tylko troszkę z innej bajki. Sądząc po budowie i użytym przetworniku dźwięk jest podobny do generowanego przez PD-9700 czy PD-65, ale tego nie wiem na pewno. We wzmacniaczu A-616 cały czas włączona jest funkcja direct i pamiętając o brzmieniu SL-PS840 zaczynam. Pierwsze wrażenie to średnica – jest jej więcej, ale nie narzuca się i nie wybija, tylko jest na swoim miejscu doganiając resztę pasma. Wokale mają odpowiednią moc i czystość, natomiast jest jeszcze coś. Follow white rabbit... Słuchałem tej piosenki na różnych systemach – Harman Kardon, Denon, Sony ES, ale nareszcie dam znajomym spokój, ponieważ to jak zaśpiewała Melissa Loretta w utworze ATB – White Letters z płyty Distant Earth rozłożyło mnie na łopatki. Wciąż chcę tej słodyczy więcej. Cieplutki i delikatny niczym jedwab głos nareszcie ma przestrzeń i mikrodetale, a reszta dźwięków go nie przytłacza. Szybka zmiana płyty, żeby się upewnić. Eva Cassidy w utworze Fields Of Gold, co ciekawe znanym mi z kompilacji ATB, pokazała w cichych partiach mnóstwo szczegółów swojego głosu. Również wyraźniej słychać dźwięk szarpania za struny, na początku pomyślałem, że odtwarzacz nie lubi płyty i dodał sobie „pyk-pyk” do materiału. Niskie tony są dobrze kontrolowane, bas schodzi gdzie trzeba, ale nie rozłazi się co potwierdził Daft Punk i utwór Within z płyty Random Acces Memories. Wysokie tony nie są tak wycofane jak w SL-PS840, może nieco bardziej metaliczne. PD-M750 potrafi przekazać naprawdę sporo szczegółów w tym zakresie nie chowając za kocem najwyższych częstotliwości. Odtwarzacz przeszedł również mój test na sposób prezentacji dużej ilości informacji, czym jest utwór Contact zespołu Daft Punk z wyżej wymienionej płyty. Tu jest wszystko co potrzebne – najniższy bas, szybkie detale, cuda na kiju, więc zalecam ostrożność. Wszystkie dźwięki można bardziej odróżnić od siebie i delektować się nimi podczas odsłuchu, podczas gdy Technics zlepiał je bardziej ze sobą. Na scenie budowanej przez Pioneera czuć powietrze, nie zamknięte i wyciszone studio ale pogłos pomieszczenia, może to zasługa prezentacji wyższej średnicy. Ostatecznym moim testem jest zawsze utwór Gravity zaśpiewany przez Haley Gibby i pochodzący z płyty ATB – Future Memories. Nie zastanawiam się wtedy nad brzmieniem, tylko jesteśmy ona i ja. I tak na przemian z White Letters i Melissą – sprzęt przestaje mieć znaczenie. I jak tu nie być zadowolonym z PD-M750?
Nie jest to hi-end, ale jest urzekający i ładnie się prezentuje, jest bardziej oryginalny niż modele jednopłytowe. Stosunek jakości i możliwości do ceny rewelacyjny. Dlatego zostanie na swoim miejscu, aż znów kiedyś nie otworzę oczu ze zdumienia.
Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe.
Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.
Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.
Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.