Typ sprzętu: Kolumny Podłogowe
Producent: Tonsil
Model: TLC Maestro 130S
(3/5 na podstawie 1 opinii)
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Ile zapłaciłeś/aś?: hmmm... nie powiem ;)
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: Bo to Maestro 130S!
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: Sony TA FE 710R, Marantz CD 84
Pierwsza seria Maestro to chyba jeden z najbardziej znanych produktów "późnego" Tonsilu. Produkowana na przełomie tysiącleci miała być, jak sądzę, przełomowym produktem polskiej fabryki, zerwaniem z nudnymi, czarnymi i przestarzałymi technologicznie kolumnami, z którymi głownie kojarzono wówczas firmę. ie da się ukryć, że konkurencja trochę Tonsilowi odskoczyła i potrzebny był powiew świeżości w ofercie.
Oczywiście, jakkolowiek krytykowane, czarne i w większosci bardzo przeciętnie grajace kolumny mogły być przedmiotem krytyki, tak same głośniki niezmiennie stały na wysokim poziomie, wliczajac w to nowe, polipropylenowe niskotonowce o dużym skoku membrany, z bardzo lubianym GDN 13/40/2 na czele. Owszem, firma zawsze miała ogromny, i chyba trochę jednak finalnie zmarnowany potencjał, który tylko wystarczyło odpowiednio wykorzystać.
Nowością serii Maestro miała być obudowa. Elegancko wykończona kolorową okleiną, z zaokrąglonymi krawędziami wpływajacymi tak na doznania wizualne użytkownika jak i na uzyskaną stereofonię zestawów, oraz z pięknym frontem wykończonym czarną tkaniną. W porównaniu z innymi Tonsilowskimi kolumnami z tego okresu - bajka. I to w przystępnej cenie.
Woofery "podstawowej" serii to kuzyni wspomnianego 13/40/2, o nieco innych parametrach mechanicznych, ale wykonane w tej samej technologii polipropylenowej membrany na gumowym zawieszeniu.
Tweetery to absolutna nowość w ofercie - tytanowy GDWK 10/80T, mający ponoć niesamowity dar do odtwarzania "transjentów" - cytując materiały reklamowe Tonsilu. Niestety była to chyba jego jedyna zaleta i obawiam się, że znany choćby z kolumn Totem Mite zwykły laminowany GDWK 10/80 pozwoliłby na uzyskanie lepszego, a przynajmniej bardziej poprawnego brzmienia.
A tak - Maestro brzmią specyficznie. Recenzje, które zebrały były - w zależności od modelu i recenzenta - przeciętne do nawet bardzo pochlebnych, ale w rubryczce "neutralność" zawsze było tak sobie.
Pamiętam monitorki Maestro 70, które tu nawet nieudolnie zrecenzowałem niegdyś...
Cechowały się one ciemnym brzmieniem, z dużą ilością basu i nieco zniekształconą górną średnicą.
Po co to piszę? Ano po to, ze - pomimo ogromnej różnicy w cenie - recenzowany model 130S grałby chyba w zasadzie niemal identycznie, gdyby mu mocniejszy rezystor w zwrotnicy zamontować.
Do rzeczy zatem...
Odkąd pozbyłem się moich 70-tem, marzył mi się powrót kolumn serii Maestro pod mój dach, po części z sentymentu do pierwszych - powiedzmy - audiofilskich kolumn jakie miałem, a po drugie dlatego, ze podobało mi się ich brzmienie. Aukcję NOS-owych 70S przegapiłem, ale za to ostatnio trafiły mi się 130S, ponoć mało używane. Droga kolumn do mojego salonu wiodła podobno z ekspozycji sklepowej, o czym świadczy brak znaczków i uszkodzony mechanicznie (ale na szczęście w pełni sprawny) midwoofer, poprzez mieszkanie sprzedającego, od którego je kupiłem, w którym spędziły ostatnie kilka lat, praktycznie nieużywane, z uwagi na niezadowalające efekty brzmieniowe.
Jak to w takich przypadkach bywa liczyłem na dużo, a dostałem mniej, kolumny mają liczne zadrapania forniru, ślady po doniczkach (świętokradztwo!!!) na górze, wspomniane uszkodzenie woofera też zostało przemilczanie i w sumie to bym ich nie kupił, gdybym wiedział, ale... nawet się cieszę, o dziwo :)
Seria S produkowana była na Wielką Brytanię pod marką TLC (kto wie, co po angielskiemu znaczy tonsil, zrozumie dlaczego ;) ).
Składała się z dwóch modeli, podstawkowych 70S i wolnostojących 130S. Od "krajowych" odpowiedników kolumny różniły się midwooferami i... jakością wykończenia.
Polskie maestro wykańczano syntetyczną okleiną (trzeba przyznać, ze estetycznie), podczas gdy S są albo drewniane, albo w naturalnym fornirze. Podejrzewam, ze to drugie, ale jakość forniru (i jego dopasowanie na krawędziach) jest powalająca, choć cena w sumie zobowiązuje.
Lepszy jest także port bass reflex - ładnie profilowany, niskoszumowy.
Drugą istotną różnicą są - jak wspomniałem - zastosowane midwoofery GDN 18/50/1 i (w 130S) GDN 18/60 (różnią się budową membrany i nakładką przeciwpyłową - 18/50/1 służy też do odtwarzania średnicy) . Konstrukcja "legendarna", po części pewnie dlatego, że rzadko spotykana, z dużym magnesem i... papierową membraną na piankowym zawieszeniu. Technologicznie krok wstecz (choć wydaje się, że membrana moze mieć ze dwie warstwy...), jednak papier na piance potrafi dać świetne efekty brzmieniowe.
Zanim przejdę jednak do brzmienia - w testach skok membrany GDN 18/60 jest taki sobie, a wielki magnes znacznie ułatwia przekroczenie dopuszczalnej amplitudy i uszkodzenie zawieszenia... Na szczęscie, jakkolwiek amplitudę, sadząc po odgłosach, w pewnym momencie na 35Hz przekroczyłem, głośnik przeżył - ot, stara, dobra tonsilowska robota :)
Niemniej głosnik jest (jak na przetwornik o umiarkowanym skoku membrany) malutki, w charakterystyce pasmo leci na łeb na szyję już poniżej 100Hz, co budzi moje obawy o ilosc generowanego basu.
GDWK 10/80T jest dokłądnie taki sam, jak w polskich modelach, tak samo ma sztywne zawieszenie w postaci tytanowego fałdu. Inżynierowie Tonsilu nie są tu jedyni, ale mnie o wiele bardziej przekonuje miękkie zawieszenie sztywnej, metalowej membrany...
Budowa:
Maestro 130S to kolumny najpewniej 2,5, lub 3 drożne, z midwooferami umiejscowionymi symetrycznie względem tweetera, GDN 18/50/1 odpowiadajacy za dół i środek pasma nad, a stricte niskotonowy 18/60 ponizej.
Nie otwieralem wprawdzie kolumn, ale fama głosi, ze 18/60 pracuje sam w sporej komorze bass reflex, a 18/50/1 w osobnej, zamkniętej.
Tunel bass reflex umieszczono z tyłu obudowy.
Brzmienie:
Jakkolwiek w tabelce 130S stoją o dwie klasy wyzej niż tanie 70-tki, brzmienie jakkolwiek o zupełnie innym charakterze ma podobne, denerwujace wady, za sprawą tweetera, jak mniemam...
Kolumny testowałem z trzema wzmacniaczami: Onkyo A 9030, Sony TA-FE 710R i rodzimą, leciwą Unitrą 503. Jasno brzmiące Onkyo odpadło w przedbiegach, bo kompletnie nie nadaje się do napędzania jasnych - o dziwo! - 130S, a Unitra 503 generowała za duże szumy, które z kolei 130S potwornie eksponowały. ostatecznie do dalszych testów podpięty został zupełnie przyzwoity wzmacniacz Sony TA-FE710R z zabytkowym Marantzem Cd-84, który akurat chwilowo jest jedynym przyzwoitym odtwarzaczem CD, jaki mam...
A jak to zagrało? Cóż... bardzo lubiłem moje Maestro 70 i spodziewałem się podobnego brzmienia, tylko lepszego jakościowo. A tu nic bardziej błędnego! Maestro 130S przede wszystkim są bardzo, bardzo jasne! Do czego by ich nie podłączyć, brzmienie jest rozjaśnione, z oszczędnym, nieco schowanym basem... spore podłogówki zagrały jak niewielkie monitorki ze zbyt mało stłumionym tweeterem... Owszem, jesli tytanowy głośnik wysokotonowy ma jakies zalety, to jest to głównie pewne ugrezecznienie brzmienia, dzięki czemu syczy mniej niż jego tekstylni kuzyni z Wrześni, przez co brzmienie jest ogólnie do wytrzymania, ale nie da się ukryć, że tony wysokie i górna średnica zdawały się dominować nad resztą pasma.
Krótka wyprawa do sklepu po kable o przekroju 4mm zdecydowanie poprawiła stan rzeczy, kolumny zagrały pełniej, ale wciąż z pewną dominacją górnej częsci pasma, czego, kupując Maestro, chciałem jednak uniknąć... Ot, wtopa.
Opis brzmienia kolumn nigdy nie jest łatwy, bo w galimatiasie opisywanych wycinków pasma w odniesieniu do różnych gatunków muzycznych łatwo się zagubić, niemniej, z wyłączeniem nieco specyficznej tak przy realizacji jak i odtwarzaniu nagrania muzyki tzw. poważnej, opis ten jest dośc spójny.
W dolnej części jest elegancko i miękko, ale (co w przypadku miękkiego basu może być zaletą) oszczędnie. Bas nie dudni, potrafi zejśc nisko, ale jest go mało. Próba podbicia basu moze skończyć się pewną utratą kontroli, bo papierowy głośnik, być moze takze z uwagi na wiek, gra mięciutko i nieco jakby ospale. Przejdę od razu do góry, bo jest dośc łatwa do opisania, w odróżnieniu od niespójnej średnicy.
Tytanowy głośnik reklamowany był przez producenta jako niezrównany w odtwarzaniu transjentów. Jeśli dobrze rozumiem to sformuowanie, cykanie, szeleszczenie i trzaski powinny stac na bardzo wysokim poziomie i tak jest w istocie. Pamietam, jak z dobrym kolegą zachwycaliśmy się tym, jak maestro 70 potrafią pięknie i dźwięcznie odtwarzać wszelkie cykające czy dzwoniące instrumenty perkusyjne i tu oczywiscie nic się nie zmieniło, poza tym, ze 130S nie gubią tylu detali, bo grają jasno. Słabo tłumione kopułki daja prawdziwy popis swoich mozliwości, choć czasem mogłyby to robić nieco ciszej. Niemniej, dzieki zadowalającej jakości tych dźwięków, jest to zupełnie do wytrzymania, a bywa nawet wciągające...
Tony srednie są natomiast niestety dość niespójne, za sprawą podziału ról między miękkim i muzykalnym mid-wooferem a zimnym i jazgotliwym tweeterem. Tu niestety chciałem wrócić do sztywnego zawieszenia tytanowej kopułki, które - moim skromnym zdaniem - o ile być moze ułatwia odtwarzanie transjentów, o tyle robi prawdziwą "sieczkę" w górnym zakresie tonów średnich, gdzie instrumenty w swych wyższych rejestrach zaczynają brzmieć piskliwie i jazgotliwie, co dramatycznie kontrastuje z cieplym, muzykalnym brzmieniem midwoofera. Doskonale słychać to czy w partiach wysoko strojonych instrumentów jak flet piccolo czy skrzypce, bardzo rażące jest też przejście harfy w wyższe rejestry, kiedy muzykalność, z jaką oddane są dźwięki niższych strun nagle znika i dźwięk staje się zimny, bez eleganckiego wybrzmienia i nieco wręcz odpychający.
Wokale, jako że mieszczą się, jak mniemam, głownie w zakresie pracy GDN 18/50/1 są kapitalne, o ile zostały prawidlowo nagrane. Każdy niedostatek realizacji w postaci niewielkiego szmeru towarzyszącego brzmieniu głosu jest dramatycznie eksponowany przez jasne brzmienie kolumn do tego stopnia, ze niektórych pięknych wokali (jak choćby świetnego głosu Lizz Wright z albumu The Orchard) słucha się zupełnie bez przyjemności. Po prostu wokal jest wtedy jakby zaszumiony, zapiaszczony, nieładny...
W zasadzie wszystkie te wady słychać było już w Maestro 70 (zwłaszcza gdy odkryłem, ze np fortepian o wiele ładniej brzmiał na Sonatach 80 z miękka kopułką), ale kolumienkiom za 600zł można wybaczyć sporo więcej niż tym za 3600zł, prawda?
Niewątpliwym plusem 130S, jak i całej serii Maestro jest natomiast nieprzeciętna stereofonia - kolumny potrafią zniknąć w pomieszczeniu niemal całkowicie, dając wrazenie, ze genialny Bryn Terfel naprawdę stoi na środku sceny przede mną, zwłaszcza, że kapitalny mid-woofer z niebywałą wiernością potrafi oddać jego świetnie nagrany, pięknie brzmiący głos, choć na żywo na pewno dynamika byłaby większa.
Takze póki co mamy kolumny o jasnym brzmieniu, z nieco ospałym, mięciutkim i niskim, ale oszczędnym basem, wyeksponowaną, ale dobrą jakościowo górą, i niespójną średnicą z jazgltliwym górnym podzakresem, ale za to przepiękną wiolonczelą solo...
No i ta przestrzeń!
I to by było na tyle, gdybym nie wpadł na szatański pomysł sprawdzenia jak 130S poradzą sobie z dużą orkiestrą symfoniczną. I właśnie wtedy nastąpiła katastrofa...
Myślę, ze można by szukać elektroniki, kabli, pomieszczenia, w którym byłoby dobrze, a i tak nic by z tego nie wyszło, bo kolumny po prostu totalnie sobie z tak dużym składem o takiej dynamice brzmienia nie umieją poradzić. Brzmienie z jasnego staje się matowe, z wyeksponowaną dolną średnicą, a dźwięk przykleja się do głośników i tam juz zostaje. Ani sceny, ani dynamiki, tytanowa kopułka kompletnie nie radzi sobie z odtwarzaniem swojej partii pasma z należytą głośnością i muzykalnością, midwoofer robi co może, ale bez górnej średnicy strasznie "zamula", a niskotonowiec albo nie wyrabia i gra za cicho, albo zaczyna nieprzeciętnie dudnić przy próbie zwiększenia głośności. Zresztą, gdyby całośc grała ładniej, to niedostatek basu jakoś by uszła w tłoku.
Wiem, jak potrafi te płyty odtworzyć Sony, bo kiedyś grał z KEFami iQ3. marantz nie jest podejrzanym w sprawie, bo słuchałem go na Beyerdynamicach DT-880 z więcej niż dobrym skutkiem. Niestety moim zdaniem winna jest górna średnica, czyli po prostu tweeter, który o ile z mniej wymagającym materiałem jakoś sobie radzi, o tyle jak ma "pod górę" - wysiada.
Przykro mi to przyznać, ale 130S bardzo mnie w tym materiale zawiodły. Wiem, ze są stare, że midwoofery mogą nie trzymać parametrów mechanicznych po tych wszystkich latach, ale wypracowane czy nie, sparciałe czy nie, i tak są dużo mocniejszym punktem zestawów niz tytanowy tweeter, który po prostu dostał zakres pasma, z którym sobie nie radzi. Może gdyby kolumny miały głośnik średniotonowy z prawdziwego zdarzenia i podział znacznie wyżej, tweeter zagrałby sporo lepiej, albo inaczej mówiąc - tyle by nie napsuł. A tak - cóż, piękna, kapitalnie wykończona kolumna która po prostu nie może zagrać na miarę swojego wyglądu i ceny katalogowej. Szkoda...
Korci mnie, żeby spróbować zamiany na GDWK 10/80/7 i zobaczyć co będzie (parametry ma w zasadzie identyczne, więc może i by pasował bez przeróbek), ale to w sumie do pewnego stopnia kolekcjonerski model, wiec... niech sobie jazgocze, skoro lubi...
Tyle o Maestro 130S...
Brzmienie na dst+/db-
Jakość/cena w odniesieniu do ceny katalogowej, głownie za stolarkę...
Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe.
Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.
Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.
Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat oraz na ukrycie połowy reklam wyświetlanych na forum.