Wzmacniacz kupiłem, bo trafił się egzemplarz w bardzo dobrym stanie wizualnym wraz z oryginalnym pilotem. Jego dźwięk dla mnie nie był akceptowalny - brzmienie suche, wysokie nie do końca czyste, średnica męczyła mnie niezmiernie. Nie mogłem tego sprzętu słuchać. Co do mocy, którą podają w teście czasopisma Audio - nie ma szans - to chyba moc PMPO. Praca wzmacniacza przy wyższym poziomie głośności pozostawia wiele do życzenia - niby próbuje utrzymać głośniki ale nie radzi sobie z tym - tutaj stary Pioneer A-402R go pokonał, nie mając może większej mocy, ale jednak kultura pracy to inna klasa. Porównanie z Denonem PMA-720AE też wypada na niekorzyść Yamahy A-S201 - Denon ma dużo przyjemniejszy dźwięk, a przyznam, że potrafi zagrać męcząco. Porównanie do Kenwooda KA-60 to kompletna kompromitacja Yamahy - KA-60 wzmacniacz, którego mogę słuchać 24 h na dobę bez uczucia zmęczenia. Ostatecznie, pod względem brzmienia pobiła go nawet chińska zabawka (w obudowie z aluminium) na TPA3116 - sam w to nie wierzyłem, ale jednak. Zdecydowanie odradzam kupno tego modelu: moc w testach jest dość wątpliwa, brzmienie strasznie męczące - nawet na ciepło i kluchowato grających Rubikonach RP-16MK2. Na Cantonach z serii SP i Magnatach Quantum 673 to już nie da się tego słuchać. Reasumując, nie ważne jakie kolumny do tej Yamahy podłączyłem - dźwięk po prostu mnie męczył. Odsłuch przeprowadzony w trybie DIRECT.
Kolejna wada to delikatność tego sprzętu - przypadkowe wprowadzenie wzmacniacza w dość krótkie przesterowanie spowodowało najprawdopodobniej delikatne uszkodzenie końcówki mocy, ponieważ gra teoretycznie poprawnie, ale czasami słychać w jednym kanale bardzo krótkie puknięcie.